Czego dowiesz się sam, tego się nauczysz!
Ostatnie zmiany

Wojciech Pawlik, Komizm i żart w literaturze dawnej (do końca XVIII wieku)

I. Teoria komizmu czy śmieszność teorii?

Dla mieszkańców wioski dzień to był niezwykły – zejść z nieba mieli bogowie, istoty równie tajemnicze, co potężne. Stało się to wieczorem, gdy wszyscy zgromadzili się przy życiodajnym źródle, skarbie tej górzystej krainy. Słońce zachodziło, gdy mieszkańcy spostrzegli płomienisty rydwan zaprzężony we wspaniałe skrzydlate konie, wzlatujące prosto z nieba. Tak oto przybył ideał piękności, Apollo, oślepiający swym jasnym spojrzeniem. Za nim podążały Muzy, trzymające w swych delikatnych rękach harfy. Do uszu zebranych po raz pierwszy doszły słowa poezji i przepiękna muzyka. Tak objawiła się sztuka w swej najczystszej, najdoskonalszej formie, którą ludzie od tamtej pory próbują stworzyć, wydobyć ją z siebie malując, przekształcając słowo w szyfr, rozwiązywalny tylko dzięki wyobraźni. Lecz gdzie był drugi bóg? Otóż, wyłaniał się na owitym kwiatami rydwanie piękny młodzieniec, a za nim cały jego barwny i przepyszny orszak, głośny od tańca i śpiewu. Z czółen wysiedli satyrowie, obdarowując zebranych wieśniaków garncami wina. Sylenowie natomiast przybrali smutne lub radosne maski, pokazując je zebranym. W ten oto sposób ludzie poznali boga radości życia, boga teatru, dzięki któremu rzeczywistość wydaje się nam piękniejsza i który daje radość w naszym skończonym życiu na tym świecie. W całej osadzie panuje radość i śmiech, ale tylko na krótko. Bo obok radości zawsze gdzieś przemykają smutek i zaduma, zastanowienie nad czasem bezsensowną egzystencją ludzkiego rodu na ziemi. Tym również obdarował nas Dionizos, ukazując swą drugą twarz. Grecy utrwalili to na scenie oraz nazwali – tragizmem i komizmem. Spróbujemy poznać lepiej stronę Dionizosa reprezentowaną przez śmiech, radosną twarz boga, dzięki której nasz czasem ciężki pobyt na tym świecie jest słodszy.

Komedia rodzi się w komai, czyli w wioskach rolników, jako swobodny obrządek po posiłku lub święcie. Stąd komos, czyli komedia i komikos tzn. komediowy. Ze słowa komikos wywodzi się pojęcie komizmu. Najprostsza definicja komizmu nasuwa się sama – to synonim śmieszności. Jednak nie wyjaśnia ona dostatecznie dogłębnie tego zjawiska, do czego nawiązuje Jerzy Ziomek, oddzielając komizm jako środek, cechę literacką od śmieszności, która, wg badacza, cechuje rzeczywistość.

Profesor Julian Krzyżanowski* przedstawia dokładniejszą definicję. Określa on komizm jako właściwość charakterystyczną dla pewnych konfiguracji zjawisk spotykanych w życiu lub przedstawianych przez sztukę, wywołującą u obserwatora, mogącego być równocześnie uczestnikiem lub sprawcą takich konfiguracji, reakcję w postaci śmiechu. Tym "zespołem szczególnych właściwości" może być obdarzony bohater utworu, akcja, język, czasem nawet temat już może wywoływać śmiech (stąd często mówi się o humorze charakterów, sytuacyjnym, słownym). Julian Krzyżanowski dzieli komizm ze względu na postawę psychiczną obserwatora zjawiska śmiesznego i jego ocenę. Obserwator może przyjąć postawę jowialną i humorystyczną lub satyryczną i ironiczną. Jowialista bawi się sytuacją, operuje żartem i dowcipem. Humorysta ze zjawisk o negatywnym znaczeniu wydobywa cechy dobre, pozytywne. Te dwie postawy łączą się, ponieważ ich celem nie jest atak na określony podmiot, lecz raczej zabawa. Satyra i ironia mają potępić, atakować, wywoływać komizm do "walki". Do dalszych rozważań będę używał właśnie tej definicji komizmu.

Inna definicja uznaje komizm za kategorię estetyczną, czyli stawia go obok piękna, tragizmu, wzniosłości i patosu. Zaliczenie pojęcia do kategorii estetycznej jest uwarunkowane zaistnieniem przeżycia estetycznego. Myślę, że również komizm jest źródłem takiego przeżycia.

Wydaje mi się, że ważną kwestią, której rozwinięcie może pomóc w dalszych rozważaniach, są motywacje wystąpienia komizmu, czyli próba odpowiedzi na pytanie, co wywołuje komizm. Najczęściej (wg Bohdana Dziemidoka i Danuty Buttler) wyróżnia się degradację i kontrast jako dwa podstawowe rodzaje komizmu. Doktryna degradacji mówi, iż efekt komizmu zachodzi, gdy panuje uczucie bezpieczeństwa, oddalenia od zdeformowanego, ukazanego w krzywym zwierciadle przedmiotu, mającego zwykle przywileje wielkości i wywyższenia. Drugie (po degradacji) źródło komizmu to kontrast, zaskoczenie odbiorcy i przemiana jego postawy wskutek różnic i sprzeczności między początkowym nastawieniem i oczekiwaniem, a ostatecznym rozwiązaniem komicznej sytuacji. Te dwie teorie nie obejmują jednak, jakby chcieli niektórzy, całości motywacji. Jerzy Ziomek uważa, iż degradacja i kontrast są zaledwie jednym z rodzajów techniki złożenia wywołujących śmiech; nie wszystkie zjawiska komiczne opierają się na tych dwóch środkach.

Należy dodać, że większość naukowców i filozofów zajmujących się problemem śmiechu i komizmu zwraca uwagę, iż zaistnienie wyżej wspomnianych zjawisk jest uwarunkowane wykluczeniem negatywnych uczuć takich jak litość, gniew, odraza – emocje wywołane przez nie zagłuszają wrażenie komizmu. Prosty przykład – śmieszyć może sytuacja, gdy ktoś się przewróci, nie zauważywszy przeszkody – tu działa zaskoczenie, bawi zmiana sytuacji, ale tylko wtedy, gdy mamy pewność, że przedmiotowi zdarzenia nic się nie stanie; podobna sytuacja na pewno nie będzie śmieszna, jeśli pechowcowi stanie się coś poważnego. Wtedy do gry wchodzą uczucia niwelujące komizm – strach i litość.

Oczywiście zaprezentowany przegląd teorii nie obejmuje i nie może objąć zjawiska komizmu w pełni. Żadna klasyfikacja, żadna definicja nie usatysfakcjonuje wszystkich, np. Henri Bergson pomija funkcje śmiechu jako zabawy samej w sobie, a także pomija pojęcie komizmu jako kategorii estetycznej. Jednak oczywisty jest silny związek komizmu ze społeczeństwem, jego społeczna rola, przez niektórych uważana za bardzo ważną. Tytuł tej części miał zasugerować, jak trudne może być teoretyzowanie na temat komizmu. Najlepiej specyfikę tych badań oddają słowa Marii Gołaszewskiej: "Dla teoretyka sprawa komizmu jest jakby zadaniem matematycznym z wieloma niewiadomymi; (..) na końcu rozważań może się okazać, iż ryzyko rozwiązania zadania oznaczało możliwość ośmieszenia się, skoro słuszniej byłoby nie teoretyzować na temat tak nieuchwytny i w końcu tak błahy, jak śmiech."*

II. Pięciu najwierniejszych i niezawodnych przyjaciół komizmu.

Komizm nierozerwalnie związany jest z groteską, ironią, karykaturą parodią i żartem. Rozpatrywać będziemy te pojęcia jako środki komizmu. Spróbujmy przedstawić pojęcie żartu. Kategoria ta nie daje się tak wyraźnie określić jak pozostałe. Można powiedzieć, iż żart to "rodzaj śmieszności i komizmu, ale taki, który zbliżony jest do zabawy literackiej, często zaskakującej czytelnika(...)."* Żart ma więc za zadanie rozbawić w sposób prosty, poprzez komizm sytuacyjny i słowny. Jest to także anegdotyczna, krótka opowieść służąca rozśmieszeniu, często posługująca się zaskoczeniem i kontrastem. Żart jest również cechą postawy nadawcy utworu (będziemy mówić o ironii żartobliwej w utworach Ignacego Krasickiego). Zajmijmy się teraz czterema pozostałymi "przyjaciółmi" komizmu.

Zacznijmy więc od groteski. Jest ona pomieszaniem przeciwstawnych wartości np. zestawieniem tragizmu z komizmem. Przedstawia obrazy o zabarwieniu karykaturalnym. Groteska może być także sposobem postrzegania rzeczywistości, np. w takich utworach jak Szewcy Witkacego. W tej części jednak zajmiemy się aspektem groteski jako techniki literackiej. W polskiej literaturze najwcześniejszym i najbardziej znamiennym utworem, w którym możemy odkryć groteskę jest średniowieczny wiersz Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią* nieznanego autora. Oto obraz Śmierci wezwanej przez Mistrza Polikarpa:

Nie było warg u jej gęby,
Poziewając skrżyta zęby;
Miece oczy zawracając,
Groźną kosę w ręku mając; [...]
Wypięła żebra i kości,
Groźno siecze przez lutości.

Możemy doszukać się tu kilku zjawisk komicznych opartych na grotesce. Opis Śmierci bez wątpienia jest karykaturalny poprzez nagromadzenie zdeformowanych elementów anatomicznych szkieletu, co w efekcie zamiast straszyć, śmieszy. Groteskowość zaś polega na połączeniu przerażającego wizerunku skarady z jej komicznym zachowaniem. Komizm tej sceny potęguje reakcja Mistrza Polikarpa, który widząc obraz skarady, upada przerażony na posadzkę. Również zadawane przez lękliwego uczonego pytania wzbudzają śmiech: Miła Śmierci, gdzieś się wzięła,/ o-liś się urodziła? Dochodzi tu do głosu komizm charakterów – bawi tchórzliwość uczonego Mistrza, jego przesadny lęk, a także naiwne pytania, które nie przystoją mędrcowi.

Jak widać, groteska może być bardzo przydatna w wywoływaniu efektów komicznych, zwłaszcza jeśli chodzi o "czarny humor" (suma summarum śmierć nie jest tematem zbyt przyjemnym). Świetnym przykładem takiego humoru jest bajka Ignacego Krasickiego Doktor* (nawiasem mówiąc, utwory tego autora dotykające tematu śmierci zazwyczaj zawierają elementy groteski):

Doktor widząc, iż mu się lekarstwo udało,
Chciał go często powtarzać; cóż się z chorym stało?
Za drugim, trzecim razem bardzo go osłabił,
Za czwartym jeszcze bardziej, a za piątym zabił

Komizm tego fragmentu polega na gradacji, bo oto chory słabnie wraz z podawaniem "cudownego" lekarstwa. Również ironicznie opisana postać zadowolonego z siebie medyka próbującego wszystkie dolegliwości leczyć jednym lekiem jest komiczna. Jego ślepy upór prowadzi do śmierci pacjenta. Skontrastowanie samopoczucia chorego i lekarza, przedsięwziętych działań i osiągniętych skutków dodatkowo potęguje groteskowość opisanego zdarzenia.

Z komizmem ściśle związana jest karykatura. Słowo to pochodzi z języka włoskiego, w którym caricature oznacza dosłownie przeładowanie. Główną cechą karykatury jest ukazanie szczegółów w powiększeniu. Chodzi tu zarówno o wygląd opisywanej postaci, jak i jej cechy duchowe oraz zachowanie. W praktyce okazuje się, iż karykatura jest bardzo użyteczna i często wykorzystywana w satyrze – oczywiste jest, że aby najmocniej potępić kogoś lub coś, należy wyolbrzymić jego negatywne cechy i przy okazji je wyśmiać. Dobrym tego przykładem jest satyra Adama Naruszewicza Pochlebstwo*:

(...) Chcesz, żebym mógł twój portret cudnie wykształtować?
Prawda, że masz nos, jako gałka na kościele,
Oczy w studni, żeś blady, dziur na twarzy wiele,
Gębę nieco szeroką, lecz ja łacno sprawię,
Że twój wszystkie portrety zagasi w Warszawie. (...)

Jak widać, autor nie jest zbyt wyrozumiały dla chcącego zamówić portret, mamy tu raczej do czynienia z karykaturą będącą jawnym szyderstwem; poprzez "szczery do bólu" opis postać zostaje ośmieszona. W tym fragmencie karykatura współtworzy zjawisko komiczne z kilkoma innymi technikami. Porównanie nosa do gałki drzwi kościelnych niewątpliwie wzbudza śmiech czytelnika. Jest to przykład komizmu mechanicznego wywołanego przez wyolbrzymienie. Epitety są dosadne, "niszczące" chcącego się sportretować. Wrażenie komiczności potęguje wypowiedź końcowa, która śmieszy przez zaskoczenie, jakie wywołują słowa portrecisty po bezwzględnej krytyce wyglądu swego klienta.

Prosto od groteski i karykatury przejdźmy do parodii, która jest definiowana jako komiczny, satyryczny utwór literacki, naśladujący język i styl jakiegoś autora lub dzieła w sposób mniej lub bardziej karykaturalny. Przykładem jest fragment z poematu heroikomicznego Ignacego Krasickiego Monachomachia (opartego, jak wszystkie poematy heroikomiczne, na parodii):

Lecą sandały i trepki, i pasy,
wrzawa powszechna przeraża i głuszy
Zdrętwiał Hijacynt na takie hałasy,[...]
Już się wymykał... wtem kuflem od wina
Legł z sławnej ręki ojca Zefiryna

W tym fragmencie sparodiowany został opis bitwy z Iliady Homera. Zakonnicy prowadzący zwykłą bójkę, używający jako broni kufli i obuwia, opisani są niczym wielcy wojownicy (Hijacynta w poprzedzającej oktawie nazywano spokojnym rycerzem). Parodia obejmuje zwykle całe dzieło literackie – można ją zauważyć w stylu, konstrukcji akcji i w kreacjach bohaterów.

Innym środkiem budzenia komizmu jest ironia, która może być literackim ornamentem, ozdobą wspierającą i tworzącą komizm lub środkiem mającym wyrażać niezadowolenie, pogardę dla pewnych zjawisk. Ironia (nazywana też antyfrazą) to środek, którego dosłowne znaczenie różni się od prawdziwej, mniej lub bardziej skrytej intencji nadawcy wypowiedzi. Sygnałem ironiczności jest zakwestionowanie znaczenia dosłownego przez okoliczności towarzyszące wypowiedzi, a także przez znaczenie innych części tekstu, którego wypowiedź ironiczna jest składnikiem, i wreszcie przez właściwą odbiorcy znajomość spraw i ludzi, do której się autor odwołuje. Najprostszym przykładem ironii może być fragment Satyry I Krzysztofa Opalińskiego*:

(...) Szumny retor z niego:
Trzech słów nie umie słusznie wyrzec i napisać

W tym wypadku szybko domyślamy się, iż określenie Szumny retor jest ironiczne.

III. "Niektórzy ludzie posiadają mądrość, która nazywa się: wesołość." (Maksym Gorki)

Najlepszym sposobem ukazania jakichkolwiek odmienności jest porównanie. W tym rozdziale zanalizujemy sposoby wywoływania komizmu w czterech utworach (lub zbiorach utworów) pochodzących z różnych epok.

Z pewnością większości z nas średniowiecze nie kojarzy się ze śmiechem, raczej z poważnym rycerstwem, krwawą inkwizycją i wyprawami krzyżowymi. Musimy jednak pamiętać, iż ludzie tamtego czasu byli tacy jak my i na pewno lubili się śmiać i bawić. W literaturze niestety nie ma to zbyt wyraźnego oddźwięku. Była jednak pewna grupa, wcale niestroniącą od zabaw, która posiadła sztukę pisania (zarówno po łacinie, jak i w ojczystym języku). To żakowie, czyli młodzi studenci zdobywający w uniwersytetach (nieraz w ciężkich warunkach) bezcenną wiedzę. Pomimo iż w bursach żakowskich panowały bardzo ostre rygory, uwielbiali oni wszelakiego rodzaju gry i zabawy (np. juwenalia). Większość tych zabaw polegała na odwróceniu porządku świata – to, co zwykle było wyniesione (sublimatum), zrzucano w dół, zaś to, co zwykle zajmowało ów dół (depressum), wznoszono na szczyt. Jednym z utworów opisujących te zwyczaje jest piosenka o wybieraniu króla. Szczęśliwca po krótkiej kadencji czeka przykry los:

Ósm dni tylko będzie trwała
Słonecznego władcy chwała
Potem spadnie plag nawała
Na królewskie plecy.*

Pierwsze dwa wersy opisu wywyższają króla, nazywany jest on nawet "słonecznym władcą". Śmieszy nas za to szybki koniec jego "kariery"; po błyskawiczna nobilitacji przychodzi równie szybka degradacja, ponadto bolesna. Odwrócenie zasad rządzących światem jest częstym motywem komicznym. Podobne funkcje spełniały światy irrealnych pomysłów – niemiecki Schlauffenland, francuski pays de Cocagne. Inny obyczaj żakowski w czasie październikowych zabaw obejmował przynoszenie w darze dla wykładowców kogutów (które potem stawiano do walk). Opisuje to Metra de sancto Gallo, czyli "Wiersz o św. Gawle"*:

Aure rozpozna,
Skrzydła rozpostrze kogut
Piejąc rozgłośnie,
Nikomu nie pozazdrości. [...]
Stróżem jest nocy;
Gdy pieje, sam siebie chłoszcze.
Znajdując ziarno,
Rozgłasza to na wsze strony.

Fragment ten utrzymany jest w żartobliwie podniosłym stylu – koguta opisano z przesadną powagą i wzniosłością. Wyśmiana jest postawa ptaka, piejącego i dumnie kroczącego, czym przypomina obdarzonego takimi cechami człowieka (kogut po znalezieniu ziarna rozgłasza swój sukces na wszystkie strony). Jest to również dowód potwierdzający teorię o antropocentryzmie komizmu – ptak dopiero jest śmieszny, gdy dopasujemy do niego wady ludzkie, zabawne jest porównanie i podobieństwo zwierzęcia do ludzi. Niechęć żaków do wszelkich zasad widoczna była w ich pasji parodystycznej. Takim zabiegom poddawano modlitwy, regulaminy i teksty liturgiczne. Przykładem trawestacji, czyli parodii konkretnego utworu jest przeróbka Deo gratias*:

Dzięki Ci Boże, który sycisz nas zawsze pracą prostaków
uczyń abyśmy także żyli z ich żonami
i aby ich ciała spoczywały w pokoju pod naszymi ciałami

Tekst ten nie dla każdego będzie komiczny. Człowiek religijny może go uznać za obraźliwy, jak każde przerobienie modlitwy, zwłaszcza na taką tematykę. Dla kogoś bardziej tolerancyjnego komizm utworu kryje się właśnie w łamaniu reguł. Zabawny jest także ów "prostak", degradowany przez czyny głoszącego modlitwę; rusticus zostaje ośmieszony; wydaje się wręcz głupi (daje się oszukiwać i wyzyskiwać).

Ciekawą tematykę, zwłaszcza z punktu widzenia badacza komizmu, poruszają utwory pisane przez żaków – wagantów, którzy przemierzali różne kraje, podróżując od uniwersytetu do uniwersytetu w poszukiwaniu wiedzy. Nie zawsze mieli oni na to środki, często więc musieli ratować się żebraniną. Dzięki wędrówkom jak mało kto poznali różne narodowości. W swych wierszach opisali je z satyrycznym zacięciem, wyolbrzymiając niektóre cechy danej nacji. W ten sposób poprzez symplifikację (uproszczenie) powstaje panoramiczny obraz narodowości europejskich:

Nie chciałbym harować
Na rusińskim dworze.
Od złodziei na Podolu
Trzymam się z daleka.
Lecz z przepychem Ormian
Kto się zrównać może?

O Polakach napisano:

Piękne plemię, lecz pijane –
To jest jego brakiem.*

Dowcipy, anegdoty dotyczące innych narodów zawsze były świetnym sposobem na rozśmieszenie. Wszak żarty opowiadane nie tylko na ulicy, ale także w poważnych gabinetach państwowych instytucji często zaczynają się od słów: "Był Polak, Niemiec i Francuz". Wynika to zapewne z tego, iż ludzie lubią się śmiać z odmienności, a każdy naród jest inny.

Epoką, która w dużym stopniu odcięła się od tradycji średniowiecza a powróciła do antyku jest renesans. Bez wątpienia Fraszki Jana Kochanowskiego to dzieła bardzo znaczące w twórczości wielkiego poety z Czarnolasu. Zajmiemy się tymi utworami, gdyż są "kopalnią" pomysłów i zjawisk komicznych. Jak pisał Julian Krzyżanowski, Jana z Czarnolasu można uznać za pierwszego wielkiego humorystę polskiego*. Rzeczywiście, utwory tego poety, pomimo upływu czasu, nadal są aktualne i wywołują śmiech. Jest to spowodowane tym, iż duża część fraszek dotyczy problemów dręczących ludzkość od zawsze, choćby sprawy z kobietami (to "problem" męskiej populacji ludzkości), czego przykładem jest utwór Na starą*:

Teraz by ze mną zgrywać się chciała,
Kiedyś, niebogo, sobie podstarzała.
Daj pokój, prze Bóg! Sama baczysz snadnie,
Że nic po cierniu, kiedy róża spadnie.

Komizm tej fraszki tkwi w porównaniu kobiety o urodzie już przejrzałej do przekwitłej róży, której został tylko cierń. Śmieszy nas też stosunek autora do kobiety zalecającej się pomimo swojego podeszłego wieku – widać tu negatywne uczucia, jakimi darzy ją poeta. Po urodzie młodego wieku (kwiat róży) pozostaje tylko cierń, z czego można wysunąć wniosek, iż kobieta posiada już tylko zjadliwość i złość. Całe szczęście nie jest to regułą.

Częstym tematem poruszanym we Fraszkach jest seksualność. Freud pisał, że spychane popędy mogą być wyładowane przez śmiech* – sprośność zawsze była jednym z ulubionych tematów żartów (przynajmniej w męskim gronie). Przykładem takiej fraszki jest utwór pod tytułem O chłopcu:

Pan sobie kazał przywieść białągłowę,
Aby z nią mógł mieć tajemną rozmowę.
Czekawszy chłopca dobrze długą chwilę,
Tak żeby drugi uszedł był i milę,
Pojźrzy pod okno, a ci sobie radzi!
I rzecze z góry do onej czeladzi:
"Po diable, synku, folgujesz tej paniej:
Jam kazał przywieść, a ty jedziesz na niej".

Poeta w tym utworze przybiera postawę ironiczną, odbiorcę śmieszy "szybkość" zawartego związku, a także zaskoczenie pana. Sytuacja jest zgrabnie spointowana w ostatnim wersie – podobne semantycznie słowa (przywieść – fon. przywieźć i jeździć) opisują w tym wypadku bardzo różniące się czynności. Kochanowski pozbawia zwrot "jeździć na kimś" metaforycznego sensu i go udosłownia. Niewątpliwy jest komizm sytuacyjny i słowny tej scenki.

Fraszka jest utworem krótkim, więc styl zastosowany w niej musi być zwięzły. Doskonałym tego przykładem jest tekst Na nabożną:

Jeśli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,
Czego się, miła, tak często spowiadasz?

Utwór jest właściwie pointą (szpikulcem). Twórca fraszki wyśmiewa jednym bardzo celnym zdaniem dewocję i religijność na pokaz. Komizm objawia się tu w dwóch formach – w postaci bohaterki oraz dowcipie słownym. Podobną konstrukcję ma fraszka Na matematyka. Kochanowski używa tu słowa wulgarnego, lecz wiemy, iż vis comica – vis obscoena (zdanie to, niewątpliwie prawdziwe, jest kolejnym dowodem na istnienie komizmu polegającego na łamaniu zasad):

Ziemię pomierzył i głębokie morze,
Wie, jako wstają i zachodzą zorze;
Wiatrom rozumie, praktykuje komu,
A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.

Spójrzmy na mechanizm powstania pointy – trzy pierwsze wersy w żadnym razie nie sugerują zakończenia, taktyka utworu polega na tym, aby naprowadzić myślenie czytelnika na zupełnie inny tor niż prawdziwy sens utworu ukazany dopiero w ostatnim wersie. Taki typ komizmu jest nazywany przez Jerzego Ziomka komizmem niespodzianki. Bawi nas również sam matematyk, którego w pierwszych trzech wersach autor chwali, przedstawia jego wielką wiedzę, ale matematyk nie potrafi zauważyć czegoś, co dotyczy go bezpośrednio – jest to typowa demaskacja, autor ukazuje nam cechę negatywną bohatera, jego naiwność.

Jan Kochanowski bardzo często też używa komizmu słownego. Świetnym przykładem posługiwania się konceptami przekształcającymi "normalne", regularne twory językowe na zadziwiające odmiany, jest utwór Raki. W tej fraszce pokazane jest przekształcenie polegające na transfiguracji składniowej, która zmienia znaczenie i sens utworu. W Rakach poeta rzekomo pochwala szlachetne cechy płci pięknej:

Folgujmy paniom nie sobie, ma rada;
Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada...

jednak po małej sztuczce, tzn. odwróceniu wiersza (przeczytaniu go od tyłu) utwór przynosi sens przeciwny:

Rada ma: sobie, nie paniom folgujmy;
Przysada w nich jest, nie wiernie miłujmy.

W tym utworze mechanizm konceptu jest prosty. Kluczowym wyrazem jest przeczenie "nie", które zaprzecza drugiej części zdania w jednym szyku, natomiast w odwróconym – pierwszej. Rolę partykuły "nie" podkreśla średniówka: w obu wariantach tekstu jest pierwszą sylabą po średniówce. Raki to nie jedyna fraszka stosująca tego typu sztuczki komiczne, np. w utworze Na Barbarę, który ośmiesza leciwą strojnisię, również spotykamy pewną regułę w odczytywaniu wiersza. Cała fraszka napisana jest ośmiozgłoskowcem przeplatanym wersami dłuższymi, w których zgłoska siódma wprowadza wyraz zaczynający się tak samo jak ostatni w poprzednim ośmiozgłoskowcu i prowokuje czytelnika do dopowiedzenia rymu odmiennego, w paru wypadkach niezupełnie wytwornego, ale za to arcykomicznego.

Jakoś mi już skaczesz słabo,
Folguj sobie, miła Barbaro, proszę Cię,

Możemy łatwo się domyślać, jakie dwie litery mogłyby zastąpić ostatnie trzy słowa... O doktorze Hiszpanie to jedna z fraszek z zacięciem satyrycznym opisująca prawdziwe postacie i wydarzenia na dworze królewskim w Krakowie. Utwór ma charakter anegdotyczny, opowiada o perypetiach doktora Hiszpana, któremu współtowarzysze nie pozwalają spokojnie pójść spać, nakłaniając do wspólnego picia miodu i wina. Komiczny jest sam doktor Hiszpan, który niby potrafi odmówić. Bawi nas sformułowanie Doktor nie puścił, ale drzwi puściły. Mamy tu do czynienia z odpersonalizowaniem czynności – oczywiste jest, że to nie same drzwi puściły, lecz doktor Hiszpan je otworzył. Bawi nas to "uniewinnienie" doktora, pobłażliwość poety – obserwatora. Doktor Hiszpan, jak widać, dał się skusić, jednak pozory niewinnych intencji są dalej stwarzane: By jeno jedna – doktor na to powie. Niestety, na tym się nie skończyło: Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci. Kochanowski w zabawny sposób stępia wszelką dosadność słowną, fraszka nie ma wcale atakować pijaństwa, jest po prostu w śmieszny sposób opowiedzianą historia dworską. Utwór kończy się paradoksalnym stwierdzeniem doktora, wzbudzającym politowanie dla "biednego" Hiszpana:

Trudny – powiada – mój rząd z tymi pany:
Szedłem spać trzeźwo, a wstanę pijany

Gatunkiem, który właściwie nie może istnieć bez komizmu, jest satyra. Komizm jest główną bronią satyry, jej zasadniczą właściwością i cechą. Satyra przeżywała swój rozkwit (jeśli chodzi o nasz grunt literacki) w oświeceniu, nie brak jednak autorów używających tego gatunku w innych epokach, czego dowodzi twórczość Krzysztofa Opalińskiego, żyjącego i tworzącego w XVII wieku. Pomińmy program odnowy moralnej obywateli, jaki w swoich utworach propaguje Opaliński, a skupmy się na zjawiskach komicznych. Przedtem jeszcze rozważmy związki satyry z komizmem. Otóż, według Romana Doktóra*, komizm może służyć jako "ostrze" satyry, stanowi jej główną moc dydaktyczną i potępiającą zło (wzmaganie satyryczności) lub może łagodzić wypowiedź satyryczną poprzez np. użycie żartu po dłuższej wypowiedzi mającej atakować jakiś obiekt (żart rozładowuje napięcie). W utworach Opalińskiego spotykamy się z komizmem wzmacniającym satyryczność, co wynika z charakteru twórcy. Krzysztof Opaliński swoją twórczością dowodzi, że Dionizos nie zawsze bywa miły...

O technice literackiej Satyr wypowiadał się Stanisław Grzeszczuk* w swej pracy, będącej próbą syntezy twórczości Opalińskiego. Wyraził on pogląd, iż "porównania i przysłowia stanowią ważny element techniki satyrycznej Opalińskiego, spełniają ważną rolę ekspresywną i są współczynnikiem realizmu literackiego." Opaliński uwielbia poprzez czasem niewybredne i rubaszne porównania ośmieszać cel swojego ataku. Porównania w Satyrach najczęściej mają charakter ironiczno – pogardliwy, czego przykłady znajdujemy w Satyrze VI: Na teraźniejsze w różnych zakonach obyczaje:

Odmie się jak półtora nieszczęścia, on kaptur
Rozwiedzie i kapicę rozszyrzy po wszystkiej
Ambonie, wszystek typhus, indyk najeżony
Albo dudy nadęte; pchniesz, aż dudy psykną

Każda cecha, która nie znajduje uznania autora, może zostać opatrzona zespołem zabawnych porównań. Komizm jest również wzmacniany poprzez słownictwo. Nie brak wyrazów wulgarnych i rubasznych, dzięki temu jednak opisy są zawsze barwne, realistyczne, emocjonalnie nacechowane. Opaliński nie boi się takich wyrazów jak: niecnota, tchórz, złodziej, zdrajca – nie ma tu miejsca na półcienie. Nieraz taki wyraz wtrącony w odpowiednie miejsce nadaje fragmentowi właściwości wzbudzające śmiech. Kolejną cechą języka Satyr jest duża liczba zdrobnień i zgrubień, których przykłady można odnaleźć w każdym utworze, np. określenie młodej kobiety mającej zostać żoną mężczyzny w podeszłym wieku – młodziusienieczka, szlachtę nazywa się chudzinkami, nie brak zgrubień: baba, chłopaszysko itp. Zdrobnienia i zgrubienia podkreślają cechy, które autor chce wyeksponować, mają także zabarwienie ironiczne. Czytając Opalińskiego, ma się wrażenie wyolbrzymienia wad atakowanych postaci. Taki jest przesadzony opis fryzur nowomodnych kobiet:

Jedne włosy trefią,
Drugie wieże budują na głowie i baszty
Trzecie tam opinują i stroją ten ołtarz
Jak na Boże Ciało albo grób piątkowy

To komizm wyolbrzymienia. Oczywiste jest, iż żadna z kobiet nie ma fryzury rozmiarów wieży, jednak daje nam to wyobrażenie o tych fryzurach.

Wróćmy jeszcze do porównań, które czasem mogą być rozbudowane do rozmiarów epickiego obrazka satyrycznego. W Satyrze III: Na parazytów, wyjadaczów, natrętów i importunów w tytułowych "bohaterach" satyryk widzi bardzo dużo podobieństw do much (Bo się mogą bezpiecznie do muchy przyrównać):

Alić mucha przyleci z tego ni z owego
I wpadnie-ć albo w łeżkę, gdy do gęby niesiesz,
Albo w potrawę samę. Odpędzisz raz, nic to –
Mucha drugi raz padnie, Odpędzisz drugi raz,
nic to; mucha przyleci i trzeci raz wpadnie (...)

Komizm tego fragmentu jest wzmocniony kompozycją paralelną – powracanie muchy do potrawy. Należy podkreślić bardzo ważny element wykorzystywany dla "uśmiesznienia" tekstu literackiego, jakim są bohaterowie utworu. Nie tylko mogą oni brać udział w zabawnych sytuacjach, lecz sami swoją osobą, jakąś wyolbrzymioną cechą, wywołują śmiech. Jest to komizm charakterów. Należy zwrócić uwagę, iż ten rodzaj komizmu występuje wtedy, gdy dowcip nie dotyczy chwilowej sytuacji, lecz jest znamienny dla danej osoby, wskazuje na stałą cechę charakteru. Dlatego bawi nas stereotyp np., chciwca lub dyktatora z kompleksami – ich cechy są stałe, czasem wyolbrzymione i dlatego śmieszne. W Satyrach mamy niezwykle bogatą galerię typów indywidualnych, ośmieszanych przez Opalińskiego. Przedstawmy kilka takich postaci, np. karykaturalną sylwetkę mnicha wygłaszającego kazanie, tego samego, który wygląda jak indyk najeżony albo dudy nadęte. Opaliński parodiuje obyczaje i metody barokowych kaznodziejów:

Dopieroż uformuje postawę i cerę,
Jakoby trzeciego dnia gadał z Panem Bogiem.

Wyjątkowo często pisze złośliwie o kobietach, ich wadach i niecnotach. Tak jest w satyrze Na zepsowane stanu białogłowskiego obyczaje:

Jeśli młoda, o, jako umie łowić męża:
To całuje, obłapia, to go sercem zowie,
jedynym, to pieścidłem, to skarbem, to złotem
A myśli o kim drugim. (...)

Kobiety są kłótliwe, fałszywe, pełne zawiści, doprowadzają do ruiny swoich mężów i zdrada im nieobca, są dewotkami i próżnymi zalotnicami. Każda z tych postaci jest ujęta w takie właśnie złośliwe portreciki, które, trzeba jednak przyznać, czasem zaskakują i rozśmieszają swoją trafnością, np. w powyższym fragmencie bawi nas kontrast pomiędzy zachowaniem młodej damy, a jej realną psychiczną postawą. Ten chwyt jest często wyzyskiwany w komediach, gdzie odbiorcę świadomego prawdziwych intencji bohatera rozśmieszają jego perypetie, sposób, w jaki udaje i niejednokrotnie kłopoty, jakie wynikają z tego swoistego aktorstwa. Znaczącą rolę w technice artystycznej Krzysztofa Opalińskiego pełni ukazywanie na zasadzie kontrastu i przeciwieństwa zmienności reakcji psychicznej, dynamiki psychiki ludzkiej:

Więc gdy mąż tylko w domu, okudłana chodzi,
A jako tam skąd który gach przyjedzie albo
Wierny jej kochaneczek, aż-ci się wystroi

Zmiana postawy żony jest oczywista. Obok postaci już wymienionych (a więc i wad, które sobą obiekty żartów Opalińskiego reprezentują) w satyrach odnajdziemy m. in.: medyka – szalbierza, rycerza – samochwałę, pozornego mędrca, fałszywych przyjaciół, leni, rozpustnych duchownych. Wielu z nich już z założenia jest komicznych, jak każde zestawienie cech położonych na przeciwległych biegunach moralności w jednej osobie. Kontrast pomiędzy symbolem świętości i czystości duchowej, jakim jest mnich a jego rozpustną naturą (i zestawienia analogiczne, np. tchórz udający walecznego rycerza) jako pewne odchylenie od normy jest dobrym podłożem dla komizmu – wystarczy zasygnalizować chęć wywołania tego zjawiska, a odbiorca już będzie przygotowany i oczekujący, dzięki czemu (o ile nastawi się pozytywnie) łatwiej mu będzie je zauważyć. W taki właśnie sposób działają typy charakterystyczne, czyli postacie, obdarzone pewną cechą dominującą w ich osobowości.

Ważnym elementem Satyr jest ironia, ale inna niż ta, którą spotkamy, czytając np. utwory Ignacego Krasickiego. Tu napotkamy ironię ostrą, sarkastyczną. Opaliński nie szczędzi swoim postaciom zjadliwych i pełnych złośliwości aluzji. W satyrze Na zepsowanie stanu białogłowskiego obyczaje podaje jako przykład cnotliwych Polek legendarną córkę króla Kraka, Wandę i przeciwstawia jej obraz kobiet współczesnych:

Nie słychać teraz o tym, żeby która w Polszcze
Utopić się tu miała, uchodząc wszetecznych
Rytgiera zalotów i łoża brzydkiego.

Utwory Krzysztofa Opalińskiego, choć już nie jest to zamierzeniem autora, mogą śmieszyć z powodu niektórych poglądów satyryka. Napisane w najlepszej wierze zdania z satyry Na zepsowane stanu białogłowskiego obyczaje, atakującej złe wychowanie i obyczaje kobiet, dzisiaj wydają się wręcz... komiczne. Wystarczy przeczytać wiersz o dobrym zwyczaju wydawania młodych kobiet:

Gdzież się owo podziało, gdy sami rodzicy
Męża córce, nie sobie panna obierała;
Nie spytano jej o to. Tego mężem miała,
Którego jej Bóg przejrzał, a wola rodziców.

Współcześnie każdy światły człowiek (przynajmniej w kręgu naszej kultury i cywilizacji) podobne poglądy na temat miejsca kobiety w świecie i jej praw uznałby za głupie i konserwatywne. Fragment ten może więc śmieszyć współczesnego czytelnika – odchylenie od normy bowiem bawi; w tym przypadku jest to odchylenie na tle czasowym. Częstym powodem śmiechu (zwłaszcza dzieci, które jeszcze nie wiedzą, że w muzeum nie wypada się śmiać) bywają dawne, niewygodne ubiory, zwyczaje, a także, jak widać, poglądy.

Zajmiemy się teraz utworem napisanym w epoce, w której komizm miał bardzo duże znaczenie. Mowa o Myszeidzie, jednym z trzech poematów heroikomicznych Ignacego Krasickiego. Czym jest poemat heroikomiczny? Gatunek ten "żeruje" na innym. Jest parodią eposu bohaterskiego. Roman Doktór na ten temat napisał: "(...) podstawą śmieszności poematu heroikomicznego jest duch parodii, czasem żartobliwej aluzyjności"*. Czym jest parodia, już wiemy – to naśladowanie cudzego stylu w celu ośmieszenia. W poematach jest to bardzo widoczne zwłaszcza w sposobie prowadzenia narracji, w wypowiedziach i kreacjach bohaterów (bohaterski król Gryzomir przypomina Odyseusza, również inni bohaterowie mogą się kojarzyć z utrwalonymi typami bohaterów eposów). Kolejna cecha to kontrast pomiędzy wzniosłym, patetycznym stylem, a błahą, nieraz wręcz nieprawdopodobną treścią (chyba nikomu nigdy nie było dane oglądać walnej bitwy pomiędzy kotami a narodem mysim, a takową opisano w Myszeidzie). Można zauważyć to w każdym utworze tego gatunku, np. Monachomachia opowiada o wojnie zakonów, czyli tak naprawdę zwykłej bójce pomiędzy członkami dwóch różnych bractw żebrzących. Nie tylko temat, ale również akcja podlegają tej zasadzie – uwznioślenie sytuacji i zjawisk mało ważnych za pomocą środków stylistycznych przynosi w efekcie ich żartobliwą heroizację. Utwór wcale nie opiewa czynów wielkich herosów, choć wszystko by na to wskazywało, zachowanie i wypowiedzi samych bohaterów utworu (którym znaczenie słowa bohater wcale nie przysługuje), sposób, jaki narrator opisuje świat przedstawiony i akcja. Roman Doktór pisze o narracji w Myszeidzie: "(...) poeta usiłuje stworzyć atmosferę nieszczęść wojny, niedoli ludzi, grozy działań przyrody, która to tendencja, w swej najostrzejszej formie zawarta została w ironicznym, choć przecież przejmującym wersecie: <> (IX. 104)"*. Kolejną cechą świata przedstawionego w poemacie, może nie tak widoczną, ale ściślej związaną z komizmem jest częste opisywanie gestów bohaterów. Ruchy te są podkreślone, wyolbrzymione, wręcz groteskowe, jeśli dopasować je do postaci, które je stosują. Czasem po prostu witalizm, żywość opisu wzbogacona kilkoma zabiegami komicznymi (np. użyte słowa) wzbudzają śmiech. Jest to przykład potwierdzający tezę Henri`ego Bergsona, który pisze: "Gdy tylko dojdą troski cielesne do głosu, zaraz można się obawiać komicznych tonów(...)"*. Spójrzmy na fragment Monachomachii Ignacego Krasickiego:

Wprzód otarł z potu mięsiste jagody,
Siadł, ławy pod nim dubeltowe jękły,
Siadł, strząsnął mycką, kaptura poprawił (I, 85-87)

Wystarczy wyobrazić sobie przeora klasztoru w takiej postaci, aby docenić humor i umiejętność wysłowienia go przez księdza biskupa Krasickiego.

W Myszeidos pieśni X zespolono poemat heroikomiczny oraz bajkę, nie brak też elementów satyry. Jak można się domyślać, głównymi bohaterami są myszy, a świat przedstawiony tworzą jeszcze ludzie oraz inne narody zwierzęce (oprócz mysz koty i orły). Ignacy Krasicki zastosował więc chwyt znany z "Batrachomyomachii" – pomieszał świat zwierzęcy i ludzki. Myszy mówią, organizują się, walczą, czyli tak jak w bajkach są obdarzone ludzkimi cechami. To groteskowe zestawienie światów podkreśla zderzenie między wzniosłą formą i śmiesznością wydarzeń oraz bohaterów. Zabawny jest również stosunek ludzi do mysz: w zamku Popiela odbywa się narada mająca rozstrzygnąć o wypowiedzeniu wojny myszom, księżniczka Duchna wraz z całym ludem opłakują zmarłego kota, król Gryzomir jest skazany na publiczną egzekucję. Posługując się typologią Jana Bystronia powiedzielibyśmy, iż jest to komizm zestawienia, w tym wypadku dwóch światów – zwierzęcego i ludzkiego. Chwyt ten, zaczerpnięty z bajek, ma jeszcze jedną funkcję – obserwowanie akcji, której głównymi bohaterami są myszy pozwala na utrzymanie dystansu pomiędzy odbiorcą a zdarzeniami, nikt czytający Myszeidos nie martwi się losem mysz, uwaga czytelnika skupia się raczej na śmieszności sytuacji. Takie "odcięcie" od zdarzeń zapewnia brak uczuć mogących niwelować komizm; choć opisy bitew są wyraziste, krew leje się strumieniami, zwierzęta gryzą się i szarpią, nie czujemy związku z bohaterami, traktujemy zdarzenia z emocjonalnym dystansem. Dzięki temu bitwy nie wzbudzają uczuć zakłócających komicznej tonacji utworu. Kontrast między powagą i komicznością jest widoczny również w parodiowaniu wątków i motywów znanych z eposów homeryckich. Akcja utworu jest zbudowana jak w eposie – punktami kulminacyjnymi są bitwy, narady oraz pojedynki wodzów. W Iliadzie obserwowaliśmy walkę pomiędzy Hektorem a Achillesem, w Myszeidos bohaterskimi wojownikami są Mruczysław i Gryzomir. Przyjrzyjmy się, z jakim patosem i wzniosłością opisuje to zdarzenie Krasicki:

Ażeby koniec wzięła dawna zwada,
Stanęli razem na pięknej murawie.
Trwoga we wszystkich umysłach osiada,
Komu niebiosa stawią się łaskawie. (IX, 39-42)

Scenka, która najlepiej pokazuje, w jaki sposób wywoływany jest komizm, jak nakładają się różne techniki, to egzekwie nad grobem poległego w bitwie kota Filusia:

Już gwiazdy coraz niknąc poczynały
I zorza miłą jasność pokazywać,
Tam, gdzie sie wznosił grób nader wspaniały
Przyszła Filusia Duchna opłakiwać.
Już kantor, wziąwszy pieśniów filijały
I okulary na nos, miał zaśpiewać;
A gdy po cichu pierwsze strofy nucił,
Wziął w łeb latarnią tak, że się wywrócił. (VIII, 25-32)

Fragment ten ilustruje pewną taktykę wywołania komizmu. Początek jest pełen nastroju powagi i uroczystości, Krasicki starannie buduje poważną atmosferę. Wszystko przerywa najprostszy komizm sytuacyjny, czyli uderzenie latarni w głowę kantora. Jest to sytuacja wręcz analogiczna do najprostszego przykładu komizmu sytuacyjnego, czyli dobrze znanego nieszczęśnika, który się potknął. W tym wypadku taktyka polega na stworzeniu nastroju powagi i przerwaniu go nagłym zdarzeniem. Jerzy Ziomek w swojej pracy nazywa to zjawisko komizmem niespodzianki.* Komizm tej sceny wzmaga jeszcze głupota ludu oddającego cześć zmarłemu kotu oraz naiwnie reagującego na spadającą latarnię (Cud niesłychany). Omawiany fragment potwierdza teorie podające za źródło komizmu kontrast (między tonem wypowiedzi a zdarzeniem) i degradację (upadek kantora). Należy dodać, iż jest to typowy humor gagowy, który właściwie zawsze sprowadza się do degradacji.

Humor Ignacego Krasickiego, jego wyobraźnia komiczna (wg Romana Doktóra) są dość specyficzne. XBW nie lubił, jak np. Krzysztof Opaliński, bezwzględnie piętnować negatywnych cech i przywar, wolał "przymawiać drugim" niż ich potępiać, raczej żartował ze swego obiektu, ale z wyjątkową zdolnością, umiarkowaniem i gustem. Roman Doktór nazywa ten rodzaj komizmu ironią żartobliwą, tj. taką, która "(...) korzysta z efektów komicznych, sytuacji dowcipnych, przydając im jedynie szczyptę prowokacyjnej i wyczuwalnej ostrości, intelektualnej dwuznaczeniowości."* W Myszeidos napotkamy przykładów tej ironii wyjątkowo dużo. Niemal każda postać i jej zachowanie są często kwitowane dowcipną ironią, której sprawcą jest obok innych zjawisk komicznych (np. sytuacji) sam narrator, pozwalający sobie na pewną dozę złośliwości i uszczypliwości:

Podskarbi skrzętność okazując czułą
Zostawił klucze, sam uciekł z szkatułą.

Sposób, w jaki narrator opisuje haniebne odwrócenie się od przegrywającego monarchy, nie powoduje gniewu ani innych negatywnych emocji, mamy wrażenie, iż narrator "mruga" do nas okiem. Służy temu ironiczne skrzętność okazując czułą. Takich przypadków jest więcej i dotyczą właściwie każdej postaci, np. król Gryzomir w ten sposób udowadnia swą odwagę:

Przynajmniej żeby szli za jego śladem,
Sam do ucieczki najpierwszym przykładem

Napisaliśmy wcześniej, iż Myszeidos zawiera elementy satyry. Chodzi tu szczególnie o trzy sceny – narada mysz, rada państwowa w Kruszwicy nad wypowiedzeniem wojny myszom oraz zwidy pijanego Popiela. Krasicki piętnuje tak dobrze znane mu z autopsji wady Polaków (nie bezpośrednio, lecz jest to oczywiste dla czytelnika znającego sytuację kraju w okresie, w którym tworzył książę poetów). Opisy narad są aluzją do polskiej rzeczywistości XVIII w.:

Idzie kolejno dalsze wotowanie;
Różnią się w radzie, i nie bez przyczyny.
Podskarbi gani kanclerzowe zdanie,
Kanclerz w marszałku wynajduje winy,
Hetmani rad zą spieszne wojowanie (XVIII, 49-53)

Komizm, wywołany wyliczeniem radzących urzędników, chaosem widocznym w obradach, służy celom satyrycznym. Poeta nie wyśmiewa jednak konkretnej sytuacji czy osoby, lecz samą przywarę, tu nieumiejętność naradzania się i kompromisu. Było to zgodne z zasadą oświeceniowych satyryków, uznawaną przez Ignacego Krasickiego, mówiącą, iż należy wyśmiewać wady a nie osoby. W ciekawy sposób Ignacy Krasicki wyśmiewa cechę, niestety w Polsce dobrze znaną, tj. pijaństwo, przedstawiając dzieje Polski i jej królów. Z opisu wynika, iż historia Polski uwarunkowana jest przez alkohol: Bolesław Śmiały Miodem kijowskim cnoty wykorzenił, król August Polskę do reszty rozpoił. Oczywiście wiemy, że to nie trunek mocny jest powodem wszystkim nieszczęść Polaków, jednak ujęcie czegoś tak obszernego (historia Polski) w kilku wersach i powiązanie z jednym tylko motywem pijaństwa bawi czytelnika. Jan Bystroń uznałby zapewne to zjawisko za komizm symplifikacji.

Jak widać, Ignacy Krasicki zastosował w Myszeidzie wiele rożnych środków komicznych. Utwór wręcz przenika wcześniej wspomniana ironia żartobliwa, groteska, wiele opisów jest karykaturalnych (choćby wiedźma mająca "półtora zęba"). Nie brak również komizmu słownego, czyli wszelkich celowych operacji na języku dokonywanych w celu uczynienia go śmiesznym. Opisując komiczne sytuacje Krasicki popisuje się swoimi umiejętnościami – przypomnijmy sobie scenę zawierania przymierza pomiędzy Gryzomirem z wiedźmą i królem Serowindem – swoją potoczystą wymową czarownica usypia całe zgromadzenie:

Tyle wymową obfitą sprawiła,
Że wszystkich, nawet kompana, uśpiła

Jak widać na podstawie powyższych utworów, komizm może mieć bardzo wiele "twarzy", może być wywoływany na różne sposoby. Widać wyraźnie, jak odmienny jest komizm średniowieczny, Kochanowskiego, Opalińskiego i Krasickiego, jak różnią się techniki używane przez tych autorów. Sposoby osiągania efektów komicznych zależne są od tematu, od techniki oraz od nastawienia autora do zjawisk komicznych. Jan Kochanowski w swych fraszkach najczęściej przyjmuje postawę jowialisty i humorysty, co oczywiście ma wpływ na sposób, w jaki chce wywoływać komizm. Różnice widoczne są nie tylko w ironii – inne środki wyrazowe (karykatura, groteska) też używane są z różnym natężeniem i na inne sposoby. Tak na przykład dobrze widoczna w Myszeidos groteska prawie nie występuje w Satyrach. Różnice są widoczne także w słownictwie. Zależnie od epoki, nastawienia autora a także funkcji, jaką ma spełniać tekst komiczny (dydaktyczna, rozrywkowa), zmienia się język utworów. Chcąc potępić kogoś, Opaliński używa wulgaryzmów, słownictwa potocznego, natomiast Ignacy Krasicki nigdy – woli przyganiać nie w tak bezpośredni sposób. Każdy autor ma swoje specyficzne poczucie humoru i ulubione tematy, które w swoich utworach będzie poruszał najczęściej, np. Krzysztof Opaliński z upodobaniem wyśmiewał w swoich satyrach wady kobiet, w jego utworach "jest wiele uszczypliwych uwag oraz zaprawionych drwiną i sarkazmem satyrycznych sylwetek kobiet", jak powiedział Stanisław Grzeszczuk. Pomimo tych różnic występują także oczywiste podobieństwa – niemal każdy autor lubił parodiować i śmiać się z wartości wzniosłych (ale tylko z definicji), ważnych urzędów. Chociaż są różnice w samym użyciu środków wyrazowych, to jednak odnajdziemy je u wszystkich prezentowanych autorów – trudno sobie wyobrazić utwór komiczny bez ironii czy karykatury lub żartu.

IV. "W śmiechu jest całe bogactwo człowieka." (Francois Rabelais)

Każda praca musi mieć swój koniec. Zadaniem tej było przedstawienie komizmu w literaturze na przestrzeni ośmiu wieków – od średniowiecza do oświecenia. Nie dla każdej epoki komizm miał równą wartość. W okresie średniowiecza był kategorią spoza oficjalnej kultury (jak wszystko co świeckie i niezwiązane z Bogiem), dopiero w renesansie komizm począł zajmować ważne i wysokie miejsce w literaturze, zgodnie z zasadą "Nic co ludzkie nie jest mi obce". W każdej epoce kładziono nacisk na inne funkcje komizmu. Analizując różne utwory ze średniowiecza doszedłem do wniosku, iż w tej epoce śmiech miał najbardziej ograniczone działanie, spowodowane tym, iż był formą zabawy, odpoczynkiem po dniach wypełnionych pracą i modlitwą, a także pewnym wyzwoleniem i ucieczką od rozmyślań nad śmiercią (memento mori). Dlatego najczęściej śmiały się dwie grupy: młodzi żakowie oraz błaźni, którzy mieli nawet własne gildie, podobnie jak kupcy czy rzemieślnicy (w Polsce taką organizacją była Rzeczpospolita Babińska). W renesansie ranga śmiechu bardzo wzrosła. Było to związane z filozofią epoki – nareszcie śmiech był czymś pożądanym, można powiedzieć, czymś humanistycznym. Dlatego też rola utworów komicznych była znacząca – poprzez śmiech zaczęto wytykać wady i niedoskonałości, zauważono społeczno – dydaktyczną rolę komizmu. Nie miała ona jednak fundamentalnego znaczenia, jeśli chodzi o komizm w literaturze, lecz zaczęły powstawać fraszki, satyry, na scenie wystawiano komedie. Od tej pory można mówić o wyrafinowanym komizmie literackim, takim, który ma służyć określonym celom. Oczywiście, główną funkcją komizmu była i pozostała do naszych czasów zabawa. Prawdziwa rewolucja w związkach komizmu z literaturą zachodzi w czasie baroku i oświecenia. W pierwszej z tych epok popularną formą wypowiedzi literackiej zaczęła być satyra, czego dowodzą utwory Wacława Potockiego i Krzysztofa Opalińskiego. Jak wiemy, w oświeceniu kategoria komizmu nabrała szczególnego znaczenia, co było związane z zadaniami literatury. Pisze o tym Ignacy Krasicki: Nie dość nauczyć, trzeba żebyś bawił, I śmiech niekiedy być może nauką. Dydaktyczna rola komizmu w tym okresie była doniosła i te jego cechy, które sprawiają, iż jest to świetna broń, zapewniły popularność tej kategorii.

...Śmiech długo rozbrzmiewał nad potokiem wśród zebranych Greków. Upojeni winem i czystą radością życia ludzie wymyślali coraz to nowe gry i zabawy, a czas płynął przy lekkiej muzyce satyrów. W tym zgiełku nikt nie zauważył zniknięcia samego Dionizosa. Samotny bóg siedział na skale skryty w ciemnościach, obserwując ludzi i ciesząc się z chwil, które dał człowiekowi. Jednak pod jego stopy jedna po drugiej padały gorzkie łzy, łzy wyciśnięte przez świadomość, której wolałby nie mieć. Wiedział, że śmiech jest ulotny jak ludzkie życie...

Bibliografia

Literatura podmiotu:

  1. Ignacy Krasicki, Pisma wybrane, oprac. pod redakcją Tadeusza Mikulskiego, T. I.
  2. Adam Naruszewicz, Satyry, wstęp i oprac. Barbara Wolska, Warszawa 2002.
  3. Krzysztof Opaliński, Satyry, Warszawa 1987.
  4. Wybór poezji Jana Kochanowskiego, Stowarzyszenie Oświatowe Sycyna, 2000.
  5. Toć jest dziwne a nowe. Antologia literatury polskiego średniowiecza, oprac. A. Jelicz, Warszawa 1987.

Literatura przedmiotu:

  1. J. S. Bystroń, Komizm, Wrocław 1960.
  2. R. Doktór, Poeta uśmiechnięty. O wyobraźni komicznej Ignacego Krasickiego, Wrocław 1992.
  3. B. Dziemidok, O komizmie, Warszawa 1967.
  4. S. Grzeszczuk, O "Satyrach" Krzysztofa Opalińskiego. Próba syntezy, Wrocław 1961.
  5. J. Krzyżanowski, Komizm w literaturze [w:] tegoż, Studia z dziejów kultury, Warszawa 1949.
  6. J. Ziomek, Komizm – spójność teorii i teoria spójności [w:] tegoż, Powinowactwa literatury, Warszawa 1980.
  7. K. Żygulski, Wspólnota śmiechu. Studium socjologiczne komizmu, Warszawa 1976.
  8. J. Krzyżanowski, Jan z Czarnolasu, Warszawa 1984.
  9. T. Michałowska, Średniowiecze, Warszawa 2000.
  10. B. Markiewicz, Od Nietzschego do filozofii współczesnej, Warszawa 1999.
  11. M. Gołaszewska, Śmieszność i komizm, Wrocław 1987.

Opublikowano 15.08.2013 r.

Wasze prace

Kontakt

SHI
Ostatnie zmiany