Anna Domaszewska, Łazienki
Odwieczna, niezachwiana, emanująca osobliwym pięknem – ukazywana na różnorodne sposoby przyroda, w literaturze zyskała szczególne znaczenie. Istotną rolę w literackim ujmowaniu natury odegrały normy estetyczne i światopogląd przyświecający danej epoce literackiej. Narzucały one bowiem określone formy percepcji i przedstawiana pejzażu przyrodniczego, sprawiając, iż jego problematyka nieustannie ewoluowała, osiągając coraz większą wartość artystyczną oraz poznawczą. Klasycystyczna bierność towarzysząca początkowemu kreowaniu wyglądu przyrody z czasem ustąpiła żywemu zainteresowaniu pejzażem jako takim, by w konsekwencji stał się on samodzielnym tematem literackim. Według Aliny Kowalczykowej epoką, która całkowicie otworzyła się na piękno natury wraz ze wszystkimi możliwymi jej odmianami, był romantyzm. "Jest (...) pejzaż dziełem sztuki predestynowanym szczególnie do przekazywania treści emocjonalnych i znaczeniowych, jest swoistym medium między człowiekiem a Tajemnicą."1
W dziełach sentymentalnych, a także romantycznych natura pośredniczyła pomiędzy czytelnikiem a wyrażanymi emocjami. Krajobraz miał odzwierciedlać wnętrze bohatera, prezentować obraz jego duszy. Zanim jednak przyroda w pejzażu stała się "swoiście samoistna"2 stulecia XVII oraz XVIII przyniosły zachwyt nad pełnymi klasycznego ładu i harmonii ogrodami. Parki pozwalające ujarzmić bujną przyrodę i nadać jej określony wygląd okazały się formą najodpowiedniejszą dla twórców epoki klasycyzmu i oświecenia. Skonwencjonalizowane parki klasycystyczne w większości ustąpiły miejsca wciąż podlegającym określonym regułom ogrodom oświeceniowym, które szybko stały się chlubą osiemnastowiecznej Europy. Jednakże to właśnie romantycy doszukali się prawdziwej głębi piękna w ogrodach, nadając im emocjonalny wydźwięk. "Romantyczna dusza, udręczona utratą niepodległości, znalazła w tych ciągle jeszcze świetnych lub niekiedy już zapuszczonych parkach Oświecenia wszystkie «przeklęte problemy», na jakie skazała tę generację burzliwa historia pierwszej połowy XIX wieku."3
Hasło "ogrody" w słowniku literatury polskiego Oświecenia wskazuje na wyjątkowe miejsce motywu ogrodu w tradycji śródziemnomorskiej. Motyw ten znalazł w literaturze szerokie zastosowanie ulegające nieustannej eskalacji. Posłużył on twórcom za swoisty środek sprzyjający zgłębianiu problematyki postawy człowieka w świecie, jego egzystencji ze wszystkimi typowymi dla niej elementami, jak ludzkie pragnienia, czy chęć osiągnięcia harmonii wewnętrznej: "Historyczne przeobrażenia postaci i funkcji tego toposu odzwierciedlają (...) zmienność stanowisk antropologicznych, estetycznych, a nawet gospodarczych w kulturze europejskiej."4 Dowodzi to najlepiej, jak ważną rolę pełni topos ogrodu w literaturze. Wskazuje on bowiem na przemiany zachodzące w różnorodnych dziedzinach życia i stanowi drogę do ich zrozumienia. Ogród miał początkowo stanowić wyłącznie centrum spokoju i malowniczych widoków, przybierając w ten sposób postać swoistego azylu od natłoku trosk. Jednak wraz z początkiem XIX wieku topos ten w świadomości polskiej nabrał nowego znaczenia. Zaczęto postrzegać go także w świetle rozważań czysto historycznych poprzez nacechowanie szeroko rozumianym poczuciem przynależności narodowej. Wartości emocjonalne pochodzące z zachwytu nad krajobrazem ojczyzny, którego piękno podnosiło na duchu Polaków w trudnych dla ojczyzny momentach, zostały wysunięte na pierwszy plan. W ten sposób dotychczasowy wymiar estetyczny ogrodu wzbogacono o wydźwięk patriotyczny spotęgowany dodatkowo atmosferą klęski powstania listopadowego. Ogród stał się "miejscem, w którym jest ojczyzna, ale nie ma problemów ojczyzny; w którym Polak (...) żyje tylko dla siebie nie mając jednocześnie poczucia grzechu."5
Ogrodem, który z racji swego malowniczego wyglądu i sięgającej XVII wieku tradycji przybrał postać motywu literackiego są warszawskie Łazienki. Prozaicy i poeci polscy urzeczeni pięknem parku łazienkowskiego chętnie umieszczali swych bohaterów w cieniu jego drzew. Park ten posiada wyjątkową atmosferę, a jego zakątki opisane przez najwybitniejszych polskich twórców zasługują na uwagę. Dlatego też warto przybliżyć nieco przeszłość Łazienek.
Powstały niedaleko Warszawy w miejscowości Ujazdów, gdzie początkowo znajdował się prywatny zamek książąt mazowieckich. Następnie otrzymał go marszałek Stanisław Herakliusz Lubomirski, który wybudował Łazienkę, czyli z czasem gmach główny oraz Ermitaż. W 1764 roku stał się własnością króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i właśnie za czasów jego panowania pałac nabrał charakteru całego zespołu łazienkowskiego. Wiele z jego pawilonów rozmieszczano na planie centralnym. Prowadzony z wielką dbałością park na mokradłach w XVIII wieku został udekorowany drzewami, a system alei rozchodzących się promieniście nazwano "osią stanisławowską". Król przewodniczył zwoływanym cotygodniowo obiadom czwartkowym odbywającym się w salach łazienkowskich, gdzie grupa wybitnych twórców oświecenia dyskutowała o najważniejszych sprawach nauki, sztuki, kultury, literatury i kwestiach politycznych. Stąd też "Łazienki warszawskie" to Łazienki Stanisława Augusta.6 Z czasem ogród przybrał formę swobodnego angielskiego parku utrzymanego w stylu typowo romantycznym, wskutek czego wywarł znaczący wpływ na nową postać sztuki ogrodniczej. Łazienki poszczycić się mogą mnogością dzieł artystycznych zespolonych w stylach wielu epok. Jednakże w znacznej większości ich budowle utrzymano w stylu klasycznym, co jest oczywistą zasługą króla.
Pierwszy obraz literacki Łazienek szczególnie mocno utrwalony w literaturze ściśle nawiązuje do dziejów historycznych. Charakterystyczną cechą tego obrazu jest niemożność oddzielenia prawdy historycznej od ogólnego wizerunku parku sublimowanego w licznych dziełach literackich, pośród których kluczowe miejsce zajmuje bez wątpienia Noc listopadowa Stanisława Wyspiańskiego. Historia wypełnia "dom, stawion Hellenów sztuką"7 77, jest wszechobecna w każdym jego zakamarku, co sprawia, że Łazienki nazwać można miejscem historycznie doskonałym i w taki też sposób należy je postrzegać. "Park łazienkowski nie jest przeto Arkadią bezgrzesznego ahistoryzmu, lecz najwyższym, konkretnym i dotykalnym obszarem historii, siedliskiem buntowniczego i niepodległościowego porywu. W granicach wysokich łazienkowskich parkanów zamyka się właściwie terytorium dla krzewienia i utrwalania konspiracyjnego etosu."8 Z tak widzianej perspektywy niezwykle wyraźnie zarysowuje się wymiar historiozoficzny Łazienek, ich osobliwa wartość dziejowa.
Na szczególną uwagę zasługuje wspomniany wcześniej dramat Stanisława Wyspiańskiego, którego akcja rozgrywa się głównie w Łazienkach, o czym informują już didaskalia poprzedzające pierwszą scenę. Być może o zauroczeniu artysty ogrodem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego świadczy fakt niebywałej wrażliwości malarskiej Stanisława Wyspiańskiego na piękno i estetykę. Początkowe sceny utworu zawierają tak uplastyczniony przez poetę opis, iż w mniemaniu Wacława Borowego sam park urasta do rangi bohatera.9 Łazienki są zatem nie tylko tłem zdarzeń, lecz przede wszystkim miejscem zasługującym na bogaty opis i podkreślenie jego nastroju. A nastrój ten jawi się nad wyraz posępnie, o czym świadczą choćby słowa wypowiadane przez uczestnika powstania listopadowego Seweryna Goszczyńskiego w scenie trzeciej:
Wiatr dmie, że ogród cicho łka
za każdym liści szelestem....10
Wraz z przebiegiem kolejnych zdarzeń nastrój ten uwidacznia się coraz bardziej, współgrając z ogólną atmosferą, jaka towarzyszy klęsce powstania listopadowego. Widmo insurekcji uobecnia się zresztą przez cały czas trwania tragedii. Ponadto w Łazienkach widzianych okiem autora Nocy listopadowej nieustannie pobrzmiewa jedyna w swoim rodzaju "muzyka literacka"11, której głównymi elementami są niezwykłe skądinąd postaci mitologiczne o charakterze symbolicznym ściśle zharmonizowane z terenem rozgrywanej akcji. Najgorsze przeczucia, co do wyniku walk rozgrywających się listopadowej nocy 1830 roku uosobił poeta właśnie w bóstwach greckich i innych tworach mitologicznych, jak Nike, Pallas, Mars, czy Kora. Zaś inspiracją dla tego zamysłu stały się posągi pałacu w Łazienkach, które posłużyły Stanisławowi Wyspiańskiemu za modele jego wizji dramatycznej.12 W swoim studium Łazienki a "Noc listopadowa" Wyspiańskiego Wacław Borowy przywołuje opinię krytyka literackiego Stanisława Lacka, według którego przyczyn wykorzystania przez poetę bóstw helleńskich w tej tragedii doszukiwać się należy poprzez dokładną obserwację miejsca akcji utworu. Biorąc pod uwagę fakt, że w Łazienkach klasycznych elementów jest całe mnóstwo, łatwo zrozumieć umieszczenie w takim miejscu antycznych postaci. "Dramat ten jest wedle niego (...)" – pisze Wacław Borowy – "tragedią gruntu, na którym wypadki się odbywają, i ducha tego gruntu i czasu." Teren jest nawet podług Lacka "punktem wyjścia" koncepcji dzieła; droga więc do jego poznania wiedzie poprzez poznanie Łazienek."13
Jednym z licznych łazienkowskich obiektów, które pod piórem autora Nocy listopadowej nabrały osobliwego znaczenia jest posąg antycznego Aresa – boga wojny. Powodowany przeświadczeniem o historiozoficznej wartości tej walecznej postaci mitologicznej, umieścił jej ekwiwalent w swoim poemacie, nadając mu przy tym rolę niepoślednią. Uwydatnia się ona najwyraźniej w scenie VIII dramatu, gdzie Mars ugodzony strzałą Erosa wyznaje miłość bohaterce ze świata ludzkiego, urodziwej jak Afrodyta, Księżnej Łowickiej w pałacu królewskim. Dzieje się to zresztą zgodnie z pragnieniem mężnego boga o uzyskaniu sławy i miłości. Prawdopodobnie koncepcja ujęcia Marsa w całość utworu traktującego o powstaniu listopadowym zrodziła się w umyśle Stanisława Wyspiańskiego, gdy przechadzał się on alejami Łazienek. Niewykluczone, że rozmyślania poety nad porywem walk powstańczych mogły pokryć się z wrażeniem, jakie wywarła na artyście podziwiana w pokoju przedsionkowym pałacu Na Wyspie kamienna figura uosabiająca pasję wojenną. Mars z Nocy istopadowej symbolizuje determinację narodu polskiego związaną z podjętymi przeciw carowi walkami oraz żarliwą gotowość do ich przeprowadzenia w przekonaniu, iż oto spełnia się wola losu. Świadczy o tym relacja Seweryna Goszczyńskiego z przebiegu powstania listopadowego: "Naprzeciw Belwederu, po drugiej stronie alei, był jakiś ogród dosyć obszerny i zarosły drzewami. Wzięliśmy się więc cokolwiek na lewo, ku rogatkom, potem, rzuciwszy aleję poszliśmy wzdłuż ogrodzenia, zamierzając, obszedłszy tym sposobem ogród, dostać się do ogrodu botanicznego."14 Fragment opisu uzmysławia, że obok doniosłości towarzyszącej przeżywanemu zdarzeniu, odziałem powstańców kierowały głównie pobudki emocjonalne, chęć spontanicznego działania w ferworze walki. Wiara w siłę całego narodu wynagrodziła w zupełności brak określonego planu działań.
Rolą Marsa w Nocy listopadowej jest także podburzanie narodu polskiego do działania. To jego okrzykiem ośmielony generał Franciszek Żymirski nawołuje: "Do Belwederu!"15 To również jego głosem wiedzione boginki gotowe są walczyć do końca:
Powstaniem za jego głosem
i mnogie zapory pogniem.
On włady wojennym losem.16
Z jego powodu wreszcie do Warszawy przybywa Pallas przywołana przez Zewsa – Przeznaczenie, której zadaniem jest przygotowanie gruntu do wystąpienia Aresa. Zwołuje w tym celu Niki i mobilizuje do działania Wysockiego, jednak wojowniczy bóg gardzi jej pomocą ogarnięty szałem bitności, ponieważ pragnie ponad wszystko rozlewu krwi dla samej jego idei, co z kolei alegorycznie przedstawia zamieszanie towarzyszące początkom wybuchu powstania.17 Na nic zdaje się podstęp Pallas polegający na poprowadzeniu Aresa do pałacu w Łazienkach, by odciągnąć go od krwawych zamierzeń: "Trupami zaścielę pole!"18. Co ciekawe, w Nocy listopadowej nie tylko posąg ulega personifikacji, lecz także postać ludzka poddana zostaje osobliwym przeobrażeniom. Joanna, żona Wielkiego Księcia Konstantego, reprezentuje trzy postacie w jednej osobie: kobietę, która poślubiła wroga własnego narodu, Afrodytę – wedle mitologicznego odpowiednika kochankę Aresa, a także – w zgodzie z wcześniej przytoczonym stwierdzeniem Stanisława Lacka jakoby poznanie Łazienek warunkowało zrozumienie dzieła Stanisława Wyspiańskiego – łazienkowski posąg Polonii. Wniosek taki nasuwa się, jeśli wziąć pod uwagę bliskie sąsiedztwo posągów Marsa oraz Polonii w Przedsionku Pałacu Na Wyspie. Najprawdopodobniej zainspirowało to artystę do wykorzystania powyższego faktu w dramacie, co uczynił, nadając swojej bohaterce duszy figury przedstawiającej Polonię. Przepełniona ufnością Joanna – Polonia wypowiada do Aresa znamienne słowa: "Przez wstyd mój i hańby pożyte ty pomścisz mojej niemocy."19 W charakterze Polonii Księżna Łowicka traci pewność siebie i staje się zalękniona.
Takie rozwiązanie pozwoliło autorowi Nocy listopadowej osiągnąć niebanalny efekt zespolenia świata ludzkiego ze światem rzeczy martwych i wskazać tym samym na wieloznaczność ich odbioru. Według profesora Juliusza Kleinera: "Dla tego poety (...) teren zdarzeń dziejowych, czy to naturalnych, czy stworzonych ręką człowieka, spływa się ze zdarzeniami nie tylko w zespół nierozerwalny, a w jakiś związek tajemniczy, w jakiś niemal stosunek identyczności."20 Trafność tego spostrzeżenia odzwierciedla najlepiej samo dzieło, gdzie w sposób niezwykle poetycki "pierwszy poeta nadchodzącej państwowości"21, ukazał paradoksalnie niedostrzegalny związek pomiędzy nacechowanym znaczeniowo dorobkiem parku stanisławowskiego, a postaciami historycznymi silnie związanymi z ważnym dla narodu polskiego wydarzeniem. Dramat Stanisława Wyspiańskiego stawia Łazienki w nowym świetle i powoduje, że każdy, kto zna jego treść nie zdoła przejść obojętnie obok posągów mitologicznych kochanków.
Bieg historii sprawił, że historiozoficzny obraz Łazienek w literaturze wzbogacał się wciąż o nowe elementy, a jego postać widziana z perspektywy twórców wielu epok literackich i historycznych prezentowała się różnie w zależności od paradygmatu kulturowego danego okresu dziejowego
Herostrates rozpoczynający tom utworów poetyckich pt. Karmazynowy poemat autorstwa Jana Lechonia utrzymany w formie manifestu ideowego prezentuje prowokacyjny postulat najmłodszego ze Skamandrytów:
O! zwalcież mi Łazienki królewskie w Warszawie,
Bezduszne, zimnym rylcem drapane marmury,
Pokruszcie na kawałki gipsowe figury,
A Ceres kłosonośną utopcie mi w stawie.
Czy widzisz te kolumny na wyspie w teatrze,
Co widok mi zamknęły daleki na ścieżaj?
Ja tobie rozkazuję! W te słupy uderzaj
I bij w nie, aż rozkruszysz, aż ślad się ich zatrze.22
Źródeł tej przejmującej i zdumiewającej zarazem prośby o dewastację symbolu kultury mocno osadzonego w tradycji polskiej doszukiwać się należy w ideologii typowej przedstawicielom epoki dwudziestolecia międzywojennego. Jej wyznacznikiem stało się głównie przeczucie nadchodzącej niepodległości kraju i wiążąca się z tym przeczuciem osobista nadzieja poety na możliwość porzucenia martyrologicznej postawy narodu polskiego, która tak głęboko zakorzeniona w świadomości Polaków stała się motywem przewodnim często podejmowanym w literaturze. Jan Lechoń jako przedstawiciel grupy Skamandrytów nie dążył do całkowitej rezygnacji z tradycjonalizmu, lecz jedynie propagował wyzwolenie poezji polskiej spod jarzma powinności narodowych nawiązujących do problematyki romantycznego mesjanizmu oraz naznaczonej cierpieniem przeszłości narodu. W obliczu uzyskanej przez umęczoną Polskę wolności najlepszym rozwiązaniem wydawało się podjęcie próby koncentracji na przymiotach wychodzących poza obręb historii. Znamienne jest, iż nawołując do zburzenia Łazienek wraz z ich teatrem, który stał się symbolicznym odpowiednikiem swoistej przeszkody do realizacji tych zamierzeń, paradoksalnie nadał im poeta wielkiego znaczenia. Dzięki tytułowi nawiązującemu do "efeskiego szewca", wartość parku łazienkowskiego stała się porównywalna do wartości podpalonej przez niego świątyni Artemidy. Ponadto na tle zawartych w wierszu kolejnych odsłon personifikacji cierpiętniczej Polski czyn ten nabrał "rodzimego zakresu i charakteru."23
Dramatyczny związek pomiędzy teraźniejszością, a przeszłością narodu polskiego został szczególnie mocno podkreślony w refleksyjnym utworze kolejnego twórcy XX – lecia międzywojennego Kazimierza Wierzyńskiego zatytułowanym Łazienki. Wiersz ten pochodzi z przedwojennego tomu Kurhany powstałego w czasie, gdy poetę zaczęły ogarniać myśli katastroficzne. Był to okres przełomowy w bogatej twórczości jednego z najbardziej aktywnych Skamandrytów ze względu na zmiany, jakie zaszły w postrzeganiu przez niego rzeczywistości. Początkowy dorobek poetycki Kazimierza Wierzyńskiego cechował przede wszystkim młodzieńczy optymizm przejawiający się afirmacją natury i radością dnia codziennego, podczas gdy po roku 1930 przeczucie wojennego tragizmu spowodowało trwałe załamanie dotychczasowego światopoglądu artysty. Nawet w ogrodzie, który zgodnie z ewidentnym jego przeznaczeniem kojarzyć się powinien z bajeczną idyllą, nie potrafi poeta odnaleźć pocieszenia. Zamiast radosnej atmosfery tak typowej dla ogrodu wszystko zdaje się być przytłaczająco ponure: "Liść nie szeleści słodko ani woda pluszcze (...)"24 Dręcząca wizja zbliżającego się cierpienia przeplata się z usilną chęcią odparcia czarnych myśli:
Gorycz i spalenizna osiadła w pamięci,
To wszystko, czym tu wieje przeszłość i niedola. (...)
Jesienią z pawilonu wyjdzie podchorąży
I z karabinem miasto uśpione napadnie.
(...)
Drzewa rosną w teatrze otrząśnięte z rosy,
I nawet modrzew z boku widać autentyczny
Jak czerwony różaniec jesienią rozpuszcza
I szumi w dekoracji."25
Ten nowy obraz Łazienek, z których "Ares odszedł i Niki odeszły zwycięskie"26 stawia polską wolność pod znakiem zapytania.
Echo powstania listopadowego pobrzmiewa w Łazienkach jeszcze długo po stoczonych walkach. W wierszu Mieczysława Jastruna Sen nocy zimowej wydanym w czasie drugiej wojny światowej jest ono wciąż obecne.
W Łazienkach noc, wciąż pierwsza noc po walce,
(...)
Umarli z głodu, żywcem pogrzebani, umęczeni,
Tu w tę noc jedną schodzą się przy szumie
Drzew oszronionych. W ich cierniowym tłumie
Pali się jeszcze blask zeszklałych źrenic,
Jak w szyb rozbitych odłamkach..."27
Miejsce przywołujące skojarzenia z tragicznymi wydarzeniami wciąż przepełnione jest pamięcią o poległych, mimo że powstanie dawno dobiegło końca, a biorący w nim udział odeszli bezpowrotnie. Ewokacja wspomnienia klęski zmagań powstańczych nie służy potwierdzeniu fatalności sytuacji, w której znalazło się pokolenie poety, lecz wskazuje na konieczność przeciwstawienia się zagrożeniu bytu narodowego poprzez wzorowanie się na heroicznej postawie powstańców. Bohaterami stają się umarli, a ich rola w utworze polega na przypomnieniu tym, którzy przetrwali, że w ich rękach spoczywa odpowiedzialność za przyszłość gnębionego narodu. Indywidualne przeżycia poety konsolidują z doświadczeniem ogółu, a wyraz temu daje poezja o charakterze "narzędzia prawdy i świadectwa epoki."28
Poezja Mieczysława Jastruna odzwierciedla w pełni atmosferę czasów okupacji. Jak zauważa Włodzimierz Maciąg: "Oba zbiory tego okresu, Godzina strzeżona i Rzecz ludzka, inspirowane są przez potrzebę wewnętrznego przezwyciężenia grozy lat okupacyjnych, odtworzenia atmosfery terroru (...), a zarazem – moralnej nobilitacji jednostki (...), która w sobie samej odnaleźć musi oparcie."29 Autor Snu nocy zimowej odtwarza grozę dziejów jemu współczesnych, nie przekreślając przy tym tradycji tkwiącej w zdarzeniach minionych. Oprócz wizji duchów będących "jak widma w tym zaklętym ogrodzie"30 wiersz skrywa także ciche pragnienie nowego czynu dziejowego przywodzącego na myśl to rozegrane przed laty w warszawskich Łazienkach:
I znowu rozżarzone niebo
Płomieniem z murów zmywa cień.
Drzwi wyważone. W białą sień
Podchorążowie biegną."31
Obecność duchów powstania listopadowego w Łazienkach, której dowodził Mieczysław Jastrun w swym poemacie, wyczuwał doskonale twórca młodego pokolenia wojennego, Andrzej Trzebiński. Podczas częstych spacerów do parku łazienkowskiego niejednokrotnie rozważał o przeszłości narodu. Upust emocjom towarzyszącym tym rozważaniom dał w swoim pamiętniku. Szczędząc zbędnego patosu, lecz nie bez wzruszenia ukazał osobiste konotacje z krajobrazem ogrodu: "ciemny pas ulicy po wyspiańsku wygięty, pastelowy, jak te widoki na kopiec kościuszki. noc jasna od śniegu! (...) wyspiański umieścił tu noc listopadową, żeromski tu pod belwederem – kazał maszerować pochodowi (...) później w ludziach bezdomnych daje pejzaż łazienek."32
W dalszej części tego pozornie oschłego zapisu, pochodzącego z 2 lutego 1942 roku, jaskrawo zarysowują się pełne młodzieńczego przejęcia doznania, będące wynikiem zaobserwowanych związków pomiędzy faktami minionymi, a teraźniejszością: "psiakrew, czułem się wzruszony. pod pomnikiem tu właśnie, pod, pod tym pomnikiem i nad tym stawem – stali nabielak, goszczyński (...) historia to jest rzecz żywa, u diabła, i ściska za gardło, kiedy się o tym wszystkim myśli (...)"33 Realia konspiracyjnego życia literackiego zmuszały do powściągliwości wobec opisywanej rzeczywistości. Autor Kwiatów z drzew zakazanych zignorował jednak całkowicie tę smutną konieczność. Jego postawa stanowiła swoistą analogię dla postawy Mieczysława Jastruna oraz grona innych przedstawicieli pokolenia uwikłanego w tragiczne koleje historii. Postawę tę cechowała głównie dążność do poszukiwania i ukazania własnej prawdy dziejowej na tle powstańczej legendy.34 Fragment z drugiej części pamiętnika Andrzeja Trzebińskiego uzmysławia jak niewymownie mocno czuł się on spętany uwarunkowaniami historycznymi: "Byłem znowu tam na dole, koło pomnika, miejsca belwederczyków. Historia jątrzy mię i oślepia. Ja nie mogę żyć poza historią, poza sferą mitu i legendy, pomników wznoszonych z..."35 Urwana w połowie myśl potęguje dodatkowo wrażenie wewnętrznego rozdarcia, któremu sprzyjała krępująca nieodzowność uczestnictwa w kształtowaniu się tragicznej historii narodu oraz związana z tym uczestnictwem bezsilność wobec wojennej rzeczywistości.
Dramat sytuacji pokolenia wojennego można w pełni pojąć, śledząc następstwa dziejowe. Bywa, że zataczają one krąg przedziwny i niespodziewany.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej, żołnierzy oraz oficerów Armii Krajowej umieszczano we wspólnych celach więziennych z faszystami. Taki los spotkał Kazimierza Moczarskiego, niewinnego człowieka, skazanego na przeżycie w więzieniu dziewięciu miesięcy z dowódcą SS Jürgenem Stropem. Spisane przez Kazimierza Moczarskiego zwierzenia nazistowskiego zbrodniarza ujęte w Rozmowach z katem dotyczą nie tylko dokonanej rękami Stroopa bezwzględnej likwidacji warszawskiego getta, lecz także wspomnień z całego życia kata: "Szczególnie jeden skarogniady wałach, prezentował się fantastycznie. Jeździłem na nim później, latem, w Łazienkach, podczas treningowych przejażdżek każdego ranka lub popołudnia. Gdy generał Krüger przyjechał do Warszawy w czerwcu 1943 roku (...) pytał, się skąd go mam. Odpowiedziałem, żartując, że to "warszawscy SS-Hoflieferanci dostarczyli rumaka za odżydzenie Warszawy."36
Mniej więcej w tym samym czasie, co zbrodniarz hitlerowski odbywał konne przejażdżki po alejach łazienkowskich, autor Kwiatów z drzew zakazanych spędzał czas w Agrikoli lub pod pomnikiem Sobieskiego. Warto w świetle tych rozważań przypomnieć, że Andrzej Trzebiński, utalentowany polski prozaik, poeta, krytyk literacki, a także działacz konspiracyjny został rozstrzelany przez hitlerowców 12 listopada 1943 roku, licząc zaledwie dwadzieścia jeden lat. Ten sam pejzaż, który wywierał na polskim twórcy ogromne wrażenie niezmiennie od pierwszej wizyty w Łazienkach i jawił mu się jako "romantyczny"37 okazał się znakomitym tłem do konnej jazdy dla okupantów. Świadczy o tym dalszy ciąg relacji Stroopa: "Krüger zachichotał, powiedział dowcip, a wszyscy (było nas pięciu konnych SS-führerów) ryknęli śmiechem aż echo grzmiało po łazienkowskim stawie, echo radosne, starogermańskie..."38 Te dwie w żaden sposób powiązane ze sobą osoby, prezentowały całkowicie odmienne postawy. Można powiedzieć, że Andrzej Trzebiński, wyrażający całym swoim jestestwem protest wobec niesprawiedliwości wynikającej z historycznych imperatywów, stanowił kontrast dla nikczemnego faszysty. Rodzaj gorzkiej ironii tkwi zatem w fakcie, że ofiara i wróg zostali symbolicznie zespojeni poprzez wspólny zachwyt nad krajobrazem parku łazienkowskiego.
Historyczne ujęcie wizji Łazienek w literaturze to tylko jedna z możliwości spojrzenia na ten ogród, nie wyczerpująca w pełni ich problematyki. Treści znaczeniowe parku łazienkowskiego przenikają się w utworach literackich, ukazując jego szerszą strukturę pojęciową opartą głównie na motywie ogrodu ujętego w aspekcie symbolicznym. Ogród jako symbol refleksji, kontemplacji oraz medytacji39 w dużej mierze znalazł odzwierciedlenie w kolejnej postaci literackiego obrazu Łazienek. Jego istotą stało się ujęcie ogólnego wizerunku parku w kategorii miejsca sprzyjającego rozważaniom, nawiązującego do percepcji wczesnych ogrodów nieregularnych utrwalonej w tradycji poetyckiej, której fundamentalnym założeniem stało się ukazanie ogrodu jako centrum spokoju i schronienia od gwarnych zbiorowisk miasta.40
Opis wyglądu otaczającego świata poza tym, iż niewątpliwie należy do licznych czynników mających wpływ na określone działania, czy przemyślenia bohaterów utworów literackich, pełni także nierzadko funkcję środka artystycznego pozwalającego twórcom na zilustrowanie rozgrywanej akcji. W zależności od jej przebiegu, stopnia dynamizacji oraz znaczenia dla całości utworu, obraz natury wzbogacony zostanie o określone własności. Apoteoza krajobrazu przyrodniczego prowadząca do uzyskania zamierzonych efektów nieobca okazała się Stefanowi Żeromskiemu. Specyfikę tworzonych przez niego literackich obrazów nastrojowych tłumaczy Wacław Borowy, zwracając uwagę na wyjątkową umiejętność sensualnego ogarnięcia rzeczywistości: "Był bowiem Żeromski obdarzony niezwykłą intuicją fizycznej, zmysłowej rzeczywistości, a zarazem wielkim uduchowieniem, zdolnością jakby wznoszenia się w nieskończoność."41 Posługując się nacechowanymi ekspresywnie opisami otaczającego świata, autor "Ludzi bezdomnych" nie tylko dał wyraz swojej nadzwyczaj wyostrzonej wrażliwości, lecz przede wszystkim zdołał, za ich pomocą, przeniknąć duszę bohatera. O zastosowaniu tej specyficznej empatii świadczy postawa doktora Tomasza Judyma, która dopiero w cieniu łazienkowskich drzew nabiera wyrazistego kształtu. Gotowy do całkowitej abnegacji i rezygnacji z indywidualnego spełnienia na rzecz wyzwolenia świata od ogromu cierpienia, odnajduje Tomasz Judym spokój i ukojenie właśnie w Łazienkach. Ogród służy bohaterowi nie tyle za miejsce mające na celu opanowanie myśli i wrażeń, co raczej odgrywa rolę bodźca do zadumy, zdaje się inspirować do przemyśleń oraz pozwala na rzeczowe przeprowadzenie rozrachunku z niezupełnie zrozumiałą dla Tomasza Judyma rzeczywistością. Dokonuje się to poprzez niezwykle uplastycznioną prezentację walorów estetycznych parku łazienkowskiego, która dodatkowo uwydatnia refleksyjność postaci: "Ze szczytów sączyły się barwy trupie, zgniłe, czerwonorude i coraz niżej wsiąkało w ciemną zieloność jasnożółte zniszczenie. Tu liść jeszcze żywy otoczył płomień śmierci jakby obwódką dziwnej żałoby, gdzie indziej strawił go do rdzenia, pozostawiając tylko prążki zielone. (...) Dalekie głębie wydawały kiedy niekiedy szmer prędko gasnący, który i człowieka zmuszał do cichego westchnienia."42 Uczucie smutku towarzyszące doktorowi Judymowi podczas jego pobytu w Łazienkach wyraźnie odzwierciedla ten sugestywny, lecz jednocześnie posępny opis parku. Przygnębienie, którego bohater nie może się wyzbyć znacząco wpływa na postrzeganie przez niego otoczenia, a obraz Łazienek, na którym zarysowują się "chłodne oddechy jesienne", czy "baseny wody nieruchomej, ślepej i głuchej" oddaje stricte stan duszy Tomasza Judyma. Jednakże tak kształtowane relacje pomiędzy wnętrzem bohatera, a światem zewnętrznym rozpatrywać należy dwoiście, gdyż w Łazienkach Stefana Żeromskiego natura nie pozostaje bez znaczenia względem rzeczywistych uczuć doktora Judyma. Przyroda oddziałuje na emocje doktora, współgrając z jego nastrojem. "Z cichego szelestu liści płynęło do jego serca zrozumienie, że się na świecie nie jest niczym osobliwym, że się będzie jednym z wielkiego szeregu."43 W ten sposób znaczenie pejzażu wzbogacone zostaje o dodatkowe własności. Poza tym, że stanowi drogę do ukazania i poznania ludzkiego wnętrza, bezpośrednio wpływając na uczucia postaci, w znacznym stopniu kształtuje także jej postawę.
Z artystyczną wnikliwością autor "Ludzi bezdomnych" zestawia wspólne zależności pomiędzy człowiekiem, a naturą z rozległą problematyką społeczną trwale ucieleśnioną w jego twórczości. Na tle tak kreowanego współistnienia świata ludzkiego oraz świata rządzącej się własnymi prawami natury, szczególnie uwidacznia się szeroko pojęta wymowa motywu ogrodu. O jego właściwej doniosłości wobec ujęcia całości wizji literackiej, świadczy osobliwy charakter ukazywanego wizerunku parku. Indywidualne przedstawienie otaczającej rzeczywistości pozwoliło Stefanowi Żeromskiemu na utworzenie nowej, odrębnej postaci ogrodu wraz ze wskazaniem na rozległe fluktuacje archetypiczne. W mniemaniu Jarosława Rymkiewicza: "Poeta przekształcający topos i umieszczający w idyllicznym ogrodzie bezlistne drzewo czy umilkłego ptaka przemienia (...) natychmiast znaczenie wszystkich elementów, które topos ten potąd konstytuowały."44 Nie musi więc ogród kojarzyć się jedynie z sielankowym krajobrazem i niekoniecznie jego ogólna atmosfera winna nawiązywać do rajskiego Edenu. Ostateczna postać Łazienek w ujęciu Stefana Żeromskiego stanowi najlepszą konstatację tego faktu. Swoistym wyróżnikiem opisu ogrodu w "Ludziach bezdomnych", który doprowadził do przemiany utartych znaczeń toposu ogrodu, jest ponury obraz drzew: "Liście orzechów włoskich i drzew octowych plamiły zieloność trawników niby krew rozlana i skrzepła. (...) Rosły tam najściglejsze, prawdziwie niebotyczne topole, szeleszczące jeszcze twardymi liśćmi; cicho szumiały srebrne, długowłose wierzby (...) i świerki jak posępne mnichy w czarnych habitach (...) Powiew śmiertelny obszedł już wokoło te drzewa i na straży ich postawił wylękłą ciszę."45 Obrazy drzew o potężnej sile wyrazu poetyckiego podkreślają pesymistyczny nastrój, a ich wykorzystanie ściśle wiąże się z założeniami literackimi epoki neoromantycznej, której przedstawicielem był Stefan Żeromski. Do jednej z nich nawiązuje Jarosław Rymkiewicz: "W jesiennych krajobrazach modernistów nie było już miejsca na szczęśliwe i zakochane drzewa. Drzewa w ogrodach opisywanych na początku XX wieku są albo odarte z liści przez jesienne wiatry, albo senne (...) albo drżące z zimna."46
Wizja Łazienek autora "Ludzi bezdomnych" pomimo swoistości stylu egzemplifikowanego wprowadzeniem elementów przekształcających zwyczajową postać toposu ogrodu, posiada cechy analogiczne do tej prezentowanej przez Bolesława Prusa. Jednym ze wspólnych aspektów parku łazienkowskiego poruszanych przez przedstawicieli dwu różnych epok literackich, jest niewątpliwie nawiązanie do symbolicznego przesłania ogrodu. Nieszczęśliwie zakochany Stanisław Wokulski podobnie jak główny bohater "Ludzi bezdomnych" powodowany obserwacją krajobrazu Łazienek, poddaje się refleksjom nad kolejami losu i własnym życiem. Zdaje się ulegać szczególnej atmosferze ogrodu: "Stopniowo pogrążał się w jakimś uroczystym nastroju; zdawało mu się, że nadchodzi moment , w którym powinien zrobić rachunek sumienia czy też ogólny bilans życia."47
Doktor Tomasz Judym oraz Stanisław Wokulski postrzegają Łazienki okiem romantyków, pozwalając by pejzaż ogrodu współgrał z ich stanem ducha. Kreując w ten sposób postawę swych bohaterów, twórcy dziewiętnastowieczni nawiązali do etosu ogrodu romantycznego, którego podstawowym wyróżnikiem było odzwierciedlenie uczuć postaci za pomocą opisu krajobrazu ogrodniczego. Romantyk przebywający w ogrodzie, odnajdował w nim odbicie stanu własnej duszy, obraz rzeczywistej podmiotowości.48 Na tle analogicznej problematyki obu powieści równie przejrzyście zarysowuje się związek z nadrzędnym przeznaczeniem ogrodu angielskiego. "Ogród angielski był (...) swego rodzaju tekstem. Przechadzkę po tym parku traktowano jako egzegezę tego tekstu, której celem było odczytanie praw natury i obowiązków człowieka wobec Matki Przyrody. Egzegeza ta była z kolei psychoterapią. Spacerowiczowi chodziło o uspokojenie duszy zmęczonej "zgiełkiem świata".49 Kontemplacyjne przechadzki do Łazienek, którym tak chętnie oddawał się Wokulski spowodowane były czymś więcej, aniżeli tylko pragnieniem osiągnięcia spokojnego stanu ducha. Nieszczęśliwie zakochany bohater, udawał się do ogrodu w celu spotkania najdroższej kobiety. "Znalazłszy się w Łazienkach, wyskakiwał z powozu i biegł nad sadzawkę, gdzie zazwyczaj spacerowała hrabina, lubiąca karmić gołębie. Przychodził zawczasu, a wtedy padał gdzieś na ławkę, zalany zimnym potem, i siedział bez ruchu, z oczyma skierowanymi w stronę pałacu, zapominając o świecie."50 W oczach człowieka pałającego bezgraniczną miłością do kobiety, każde miejsce wypełnione obecnością ukochanej, staje się niezwykłe. Łazienki to dla Stanisława Wokulskiego, wyczekującego z niecierpliwością na najmniejszy choćby widok spacerującej alejami panny Izabeli Łęckiej, park o wyjątkowym znaczeniu nadanym przez uczucie. Znamienne, że autor "Lalki" umieszczający w parku głównego bohatera, pełnego rozterek miłosnych, nawiązuje po raz kolejny do tradycji romantycznej, a ściślej do motywu ogrodu tej epoki literackiej. Odbywa się to w sposób pośredni na zasadzie subtelnej analogii do wizji ogrodu ukonstytuowanego przez twórców romantycznych. Zamknięty ogród miłości w poczuciu romantyka był "ogrodem bólu poznania."51 Droga do zrozumienia wiodła zatem poprzez zgłębianie wszechogarniającego bólu miłosnego. Toteż boleść płynąca ze źle ulokowanego uczucia Stanisława Wokulskiego spowodowała rozwój intelektualny bohatera, co z kolei zaprowadziło do wielu sukcesów finansowych. Szczególnie widoczna staje się w tym kontekście dwojaka natura Wokulskiego, zawierająca w sobie zarówno pierwiastek pozytywizmu, jak i cechy typowo romantyczne.
Zgodnie z normami poetyki naturalizmu, ogród w powieści pozytywistycznej powinien w pełni oddawać jego rzeczywisty wygląd poprzez realistyczne opisy odznaczające się wielką wartością poznawczą. Stąd nad wyraz mimetyczne przedstawienie obrazu Łazienek w "Lalce". Autentyzm zawarty we fragmentach ukazujących krajobraz parku, pozwala czytelnikowi na dokładne jego odtworzenie w wyobraźni: "Na niebie zaskrzyło się kilka gwiazd, przez powietrze, od Alei, ciągnął szmer przechodniów, a od stawu wilgoć. Czasem nad głową przeleciał mu huczny chrabąszcz albo cicho przemknął nietoperz; w głębi parku kwilił żałośnie jakiś ptak, na próżno wzywający towarzysza, na stawie rozlegał się daleki plusk wioseł i śmiech młodych kobiet."52 Tak ukazane Łazienki stają się znakomitym tłem dla rozgrywanej akcji, gdzie na pierwszy plan wysuwa się uczucie Wokulskiego do panny Łęckiej.
Innym bohaterem, który do Łazienek wkracza z pamięcią o miłosnym zawodzie jest Edwin Kolanko z powieści obyczajowej Leopolda Tyrmanda pt. "Zły". Bohater ten ze spacerów do parku łazienkowskiego w pierwszą wiosenną niedzielę uczynił osobistą tradycję celebrowaną specyficznym sposobem na przedostanie się w stronę pałacu. "Tylko że parę lat temu te susy ponad kałużami i przypadanie do pni drzewnych odbywało się jeszcze we dwójkę: obok Kolanki walczyła wtedy nieustępliwie o pierwszy widok wiosennych Łazienek szczupła brunetka o jasnych oczach, wypełniając jego oczy i serce czułością dla każdego niezręcznego stąpnięcia w gliniaste trzęsawisko ścieżek."53
Miłość nieszczęśliwa nie jest jednak jedynym uczuciem podejmowanym w literaturze nawiązującej do ogrodu stanisławowskiego. O różnorodnych postaciach miłości obecnej w Łazienkach pisze współczesna poetka Marlena Zynger, dostrzegając jej rozliczne oblicza:
(...) można spotkać Ją w Trou Madame
krąży wśród białych stolików(...)
Miłość ta smak ma szarlotki
jajecznicy lub sera
czasem stoi w alejce parkowej
samotnie przy drewnianej ławce
zapatrzona w liści rozmowę
z wiewiórką i orzeszkiem
bez świerszcza
Miłość ta duszę ma wieszcza
co rozmawia ze swoim natchnieniem
a słowa ulatują w przestworza
(...)
niekiedy w trawie się chowa (...)
Miłość ta pachnie jak narcyz
chwilami jak janowiec54
Miłość w Łazienkach sprowadzona zostaje do koncentracji na drobnych przejawach życia, dzięki czemu zyskuje cechy zwyczajne, spotęgowane dodatkowo lekkością języka. Każdemu rodzajowi miłości został poświęcony odrębny wers zawierający charakterystykę subiektywnego wyobrażenia autorki o uczuciu obecnym niemal we wszystkich zakątkach Łazienek. Ogród jawi się teraz jako miejsce sprzyjające rozwojowi pozytywnych emocji, a nadanie poszczególnym typom miłości szczególnego smaku lub zapachu powoduje stworzenie wyrazistego obrazu mentalnego.
Wizję Łazienek całkowicie odcinającą się na tle wcześniej omówionych, zaprezentował Cyprian Kamil Norwid w wierszu zatytułowanym "W Łazienkach". Posąg króla Jana III Sobieskiego przedstawił w negatywnym świetle, ujawniając tym samym osobistą antypatię do osiemnastowiecznej statuy:
Nie! – to nie pomnik – to jest malowana
Opery w letnich Łazienkach ozdoba,
Ten późny posąg przedwczesnego Jana!" (...)
To – jest wielkiego męża urąganie,
Które, gdybym tam był, ja sam bym zburzył.55
Wyjątkowość literackiej interpretacji Łazienek polega na jej dwupłaszczyznowości. Jako motyw ogrodu, stanowiącego swoistą świątynię natury, w której artyści od zawsze dostrzegali źródło inspiracji, sprzyjają one ukazaniu przemian ludzkiej egzystencji, odzwierciedleniu uczuć bohatera, a także służą podkreśleniu refleksyjności utworu. Dopełnieniem zaś tego wizerunku Łazienek, jest ich wymiar historiozoficzny świadczący o niezwykle bogatym znaczeniu parku stanisławowskiego. W tym świetle uwidacznia się nierozerwalny związek pomiędzy literackim ujęciem Łazienek a Warszawą. Łazienki wkomponowane niejako w krajobraz Warszawy, współtworzą nieustanny proces kształtowania się historii tego miasta. Według Andrzeja Gronczewskiego obecna wymowa Warszawy oraz sposób odczytywania jej rzeczywistej pozycji na tle nacechowanej tragicznymi zdarzeniami przeszłości wynikają z literackich prób ujmowania jej dotychczasowych dziejów: "Historia, literatura, religia, mit – wszelkie odmiany samowiedzy humanistycznej służą gwoli określenia mitotwórczego statusu Warszawy."56 Dzięki ustawicznemu przenikaniu się w utworach literackich problematyki minionego czasu oraz teraźniejszości zawartej we wszystkich aspektach obecnego kształtu miasta, jego dziejowa wartość odznacza się szczególnie mocno. Łazienki przynależą do obydwu tych czasoprzestrzeni, dzięki czemu rozbieżność między przeszłością a teraźniejszością Warszawy zostaje wykluczona. Tę szczególną właściwość ogród łazienkowski zawdzięcza przede wszystkim swojemu ponadczasowemu charakterowi, który uwidacznia się najwznioślej w całym bogactwie dzieł ukazujących ich piękno.
Odwieczna, niezachwiana, emanująca osobliwym pięknem – ukazywana na różnorodne sposoby przyroda, w literaturze zyskała szczególne znaczenie. Istotną rolę w literackim ujmowaniu natury odegrały normy estetyczne i światopogląd przyświecający danej epoce literackiej. Narzucały one bowiem określone formy percepcji i przedstawiana pejzażu przyrodniczego, sprawiając, iż jego problematyka nieustannie ewoluowała, osiągając coraz większą wartość artystyczną oraz poznawczą. Klasycystyczna bierność towarzysząca początkowemu kreowaniu wyglądu przyrody z czasem ustąpiła żywemu zainteresowaniu pejzażem jako takim, by w konsekwencji stał się on samodzielnym tematem literackim. Według Aliny Kowalczykowej epoką, która całkowicie otworzyła się na piękno natury wraz ze wszystkimi możliwymi jej odmianami, był romantyzm. "Jest (...) pejzaż dziełem sztuki predestynowanym szczególnie do przekazywania treści emocjonalnych i znaczeniowych, jest swoistym medium między człowiekiem a Tajemnicą."1
W dziełach sentymentalnych, a także romantycznych natura pośredniczyła pomiędzy czytelnikiem a wyrażanymi emocjami. Krajobraz miał odzwierciedlać wnętrze bohatera, prezentować obraz jego duszy. Zanim jednak przyroda w pejzażu stała się "swoiście samoistna"2 stulecia XVII oraz XVIII przyniosły zachwyt nad pełnymi klasycznego ładu i harmonii ogrodami. Parki pozwalające ujarzmić bujną przyrodę i nadać jej określony wygląd okazały się formą najodpowiedniejszą dla twórców epoki klasycyzmu i oświecenia. Skonwencjonalizowane parki klasycystyczne w większości ustąpiły miejsca wciąż podlegającym określonym regułom ogrodom oświeceniowym, które szybko stały się chlubą osiemnastowiecznej Europy. Jednakże to właśnie romantycy doszukali się prawdziwej głębi piękna w ogrodach, nadając im emocjonalny wydźwięk. "Romantyczna dusza, udręczona utratą niepodległości, znalazła w tych ciągle jeszcze świetnych lub niekiedy już zapuszczonych parkach Oświecenia wszystkie «przeklęte problemy», na jakie skazała tę generację burzliwa historia pierwszej połowy XIX wieku."3
Hasło "ogrody" w słowniku literatury polskiego Oświecenia wskazuje na wyjątkowe miejsce motywu ogrodu w tradycji śródziemnomorskiej. Motyw ten znalazł w literaturze szerokie zastosowanie ulegające nieustannej eskalacji. Posłużył on twórcom za swoisty środek sprzyjający zgłębianiu problematyki postawy człowieka w świecie, jego egzystencji ze wszystkimi typowymi dla niej elementami, jak ludzkie pragnienia, czy chęć osiągnięcia harmonii wewnętrznej: "Historyczne przeobrażenia postaci i funkcji tego toposu odzwierciedlają (...) zmienność stanowisk antropologicznych, estetycznych, a nawet gospodarczych w kulturze europejskiej."4 Dowodzi to najlepiej, jak ważną rolę pełni topos ogrodu w literaturze. Wskazuje on bowiem na przemiany zachodzące w różnorodnych dziedzinach życia i stanowi drogę do ich zrozumienia. Ogród miał początkowo stanowić wyłącznie centrum spokoju i malowniczych widoków, przybierając w ten sposób postać swoistego azylu od natłoku trosk. Jednak wraz z początkiem XIX wieku topos ten w świadomości polskiej nabrał nowego znaczenia. Zaczęto postrzegać go także w świetle rozważań czysto historycznych poprzez nacechowanie szeroko rozumianym poczuciem przynależności narodowej. Wartości emocjonalne pochodzące z zachwytu nad krajobrazem ojczyzny, którego piękno podnosiło na duchu Polaków w trudnych dla ojczyzny momentach, zostały wysunięte na pierwszy plan. W ten sposób dotychczasowy wymiar estetyczny ogrodu wzbogacono o wydźwięk patriotyczny spotęgowany dodatkowo atmosferą klęski powstania listopadowego. Ogród stał się "miejscem, w którym jest ojczyzna, ale nie ma problemów ojczyzny; w którym Polak (...) żyje tylko dla siebie nie mając jednocześnie poczucia grzechu."5
Ogrodem, który z racji swego malowniczego wyglądu i sięgającej XVII wieku tradycji przybrał postać motywu literackiego są warszawskie Łazienki. Prozaicy i poeci polscy urzeczeni pięknem parku łazienkowskiego chętnie umieszczali swych bohaterów w cieniu jego drzew. Park ten posiada wyjątkową atmosferę, a jego zakątki opisane przez najwybitniejszych polskich twórców zasługują na uwagę. Dlatego też warto przybliżyć nieco przeszłość Łazienek.
Powstały niedaleko Warszawy w miejscowości Ujazdów, gdzie początkowo znajdował się prywatny zamek książąt mazowieckich. Następnie otrzymał go marszałek Stanisław Herakliusz Lubomirski, który wybudował Łazienkę, czyli z czasem gmach główny oraz Ermitaż. W 1764 roku stał się własnością króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i właśnie za czasów jego panowania pałac nabrał charakteru całego zespołu łazienkowskiego. Wiele z jego pawilonów rozmieszczano na planie centralnym. Prowadzony z wielką dbałością park na mokradłach w XVIII wieku został udekorowany drzewami, a system alei rozchodzących się promieniście nazwano "osią stanisławowską". Król przewodniczył zwoływanym cotygodniowo obiadom czwartkowym odbywającym się w salach łazienkowskich, gdzie grupa wybitnych twórców oświecenia dyskutowała o najważniejszych sprawach nauki, sztuki, kultury, literatury i kwestiach politycznych. Stąd też "Łazienki warszawskie" to Łazienki Stanisława Augusta.6 Z czasem ogród przybrał formę swobodnego angielskiego parku utrzymanego w stylu typowo romantycznym, wskutek czego wywarł znaczący wpływ na nową postać sztuki ogrodniczej. Łazienki poszczycić się mogą mnogością dzieł artystycznych zespolonych w stylach wielu epok. Jednakże w znacznej większości ich budowle utrzymano w stylu klasycznym, co jest oczywistą zasługą króla.
Pierwszy obraz literacki Łazienek szczególnie mocno utrwalony w literaturze ściśle nawiązuje do dziejów historycznych. Charakterystyczną cechą tego obrazu jest niemożność oddzielenia prawdy historycznej od ogólnego wizerunku parku sublimowanego w licznych dziełach literackich, pośród których kluczowe miejsce zajmuje bez wątpienia Noc listopadowa Stanisława Wyspiańskiego. Historia wypełnia "dom, stawion Hellenów sztuką"7, jest wszechobecna w każdym jego zakamarku, co sprawia, że Łazienki nazwać można miejscem historycznie doskonałym i w taki też sposób należy je postrzegać. "Park łazienkowski nie jest przeto Arkadią bezgrzesznego ahistoryzmu, lecz najwyższym, konkretnym i dotykalnym obszarem historii, siedliskiem buntowniczego i niepodległościowego porywu. W granicach wysokich łazienkowskich parkanów zamyka się właściwie terytorium dla krzewienia i utrwalania konspiracyjnego etosu."8 Z tak widzianej perspektywy niezwykle wyraźnie zarysowuje się wymiar historiozoficzny Łazienek, ich osobliwa wartość dziejowa.
Na szczególną uwagę zasługuje wspomniany wcześniej dramat Stanisława Wyspiańskiego, którego akcja rozgrywa się głównie w Łazienkach, o czym informują już didaskalia poprzedzające pierwszą scenę. Być może o zauroczeniu artysty ogrodem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego świadczy fakt niebywałej wrażliwości malarskiej Stanisława Wyspiańskiego na piękno i estetykę. Początkowe sceny utworu zawierają tak uplastyczniony przez poetę opis, iż w mniemaniu Wacława Borowego sam park urasta do rangi bohatera.9 Łazienki są zatem nie tylko tłem zdarzeń, lecz przede wszystkim miejscem zasługującym na bogaty opis i podkreślenie jego nastroju. A nastrój ten jawi się nad wyraz posępnie, o czym świadczą choćby słowa wypowiadane przez uczestnika powstania listopadowego Seweryna Goszczyńskiego w scenie trzeciej:
Wiatr dmie, że ogród cicho łka
za każdym liści szelestem....10
Wraz z przebiegiem kolejnych zdarzeń nastrój ten uwidacznia się coraz bardziej, współgrając z ogólną atmosferą, jaka towarzyszy klęsce powstania listopadowego. Widmo insurekcji uobecnia się zresztą przez cały czas trwania tragedii. Ponadto w Łazienkach widzianych okiem autora Nocy listopadowej nieustannie pobrzmiewa jedyna w swoim rodzaju "muzyka literacka"11, której głównymi elementami są niezwykłe skądinąd postaci mitologiczne o charakterze symbolicznym ściśle zharmonizowane z terenem rozgrywanej akcji. Najgorsze przeczucia, co do wyniku walk rozgrywających się listopadowej nocy 1830 roku uosobił poeta właśnie w bóstwach greckich i innych tworach mitologicznych, jak Nike, Pallas, Mars, czy Kora. Zaś inspiracją dla tego zamysłu stały się posągi pałacu w Łazienkach, które posłużyły Stanisławowi Wyspiańskiemu za modele jego wizji dramatycznej.12 W swoim studium Łazienki a "Noc listopadowa" Wyspiańskiego Wacław Borowy przywołuje opinię krytyka literackiego Stanisława Lacka, według którego przyczyn wykorzystania przez poetę bóstw helleńskich w tej tragedii doszukiwać się należy poprzez dokładną obserwację miejsca akcji utworu. Biorąc pod uwagę fakt, że w Łazienkach klasycznych elementów jest całe mnóstwo, łatwo zrozumieć umieszczenie w takim miejscu antycznych postaci. "Dramat ten jest wedle niego (...)" – pisze Wacław Borowy – "tragedią gruntu, na którym wypadki się odbywają, i ducha tego gruntu i czasu." Teren jest nawet podług Lacka "punktem wyjścia" koncepcji dzieła; droga więc do jego poznania wiedzie poprzez poznanie Łazienek."13
Jednym z licznych łazienkowskich obiektów, które pod piórem autora Nocy listopadowej nabrały osobliwego znaczenia jest posąg antycznego Aresa – boga wojny. Powodowany przeświadczeniem o historiozoficznej wartości tej walecznej postaci mitologicznej, umieścił jej ekwiwalent w swoim poemacie, nadając mu przy tym rolę niepoślednią. Uwydatnia się ona najwyraźniej w scenie VIII dramatu, gdzie Mars ugodzony strzałą Erosa wyznaje miłość bohaterce ze świata ludzkiego, urodziwej jak Afrodyta, Księżnej Łowickiej w pałacu królewskim. Dzieje się to zresztą zgodnie z pragnieniem mężnego boga o uzyskaniu sławy i miłości. Prawdopodobnie koncepcja ujęcia Marsa w całość utworu traktującego o powstaniu listopadowym zrodziła się w umyśle Stanisława Wyspiańskiego, gdy przechadzał się on alejami Łazienek. Niewykluczone, że rozmyślania poety nad porywem walk powstańczych mogły pokryć się z wrażeniem, jakie wywarła na artyście podziwiana w pokoju przedsionkowym pałacu Na Wyspie kamienna figura uosabiająca pasję wojenną. Mars z Nocy listopadowej symbolizuje determinację narodu polskiego związaną z podjętymi przeciw carowi walkami oraz żarliwą gotowość do ich przeprowadzenia w przekonaniu, iż oto spełnia się wola losu. Świadczy o tym relacja Seweryna Goszczyńskiego z przebiegu powstania listopadowego: "Naprzeciw Belwederu, po drugiej stronie alei, był jakiś ogród dosyć obszerny i zarosły drzewami. Wzięliśmy się więc cokolwiek na lewo, ku rogatkom, potem, rzuciwszy aleję poszliśmy wzdłuż ogrodzenia, zamierzając, obszedłszy tym sposobem ogród, dostać się do ogrodu botanicznego."14 Fragment opisu uzmysławia, że obok doniosłości towarzyszącej przeżywanemu zdarzeniu, odziałem powstańców kierowały głównie pobudki emocjonalne, chęć spontanicznego działania w ferworze walki. Wiara w siłę całego narodu wynagrodziła w zupełności brak określonego planu działań.
Rolą Marsa w Nocy listopadowej jest także podburzanie narodu polskiego do działania. To jego okrzykiem ośmielony generał Franciszek Żymirski nawołuje: "Do Belwederu!"15 To również jego głosem wiedzione boginki gotowe są walczyć do końca:
Powstaniem za jego głosem
i mnogie zapory pogniem.
On włady wojennym losem.16
Z jego powodu wreszcie do Warszawy przybywa Pallas przywołana przez Zewsa – Przeznaczenie, której zadaniem jest przygotowanie gruntu do wystąpienia Aresa. Zwołuje w tym celu Niki i mobilizuje do działania Wysockiego, jednak wojowniczy bóg gardzi jej pomocą ogarnięty szałem bitności, ponieważ pragnie ponad wszystko rozlewu krwi dla samej jego idei, co z kolei alegorycznie przedstawia zamieszanie towarzyszące początkom wybuchu powstania.17 Na nic zdaje się podstęp Pallas polegający na poprowadzeniu Aresa do pałacu w Łazienkach, by odciągnąć go od krwawych zamierzeń: "Trupami zaścielę pole!"18. Co ciekawe, w Nocy listopadowej nie tylko posąg ulega personifikacji, lecz także postać ludzka poddana zostaje osobliwym przeobrażeniom. Joanna, żona Wielkiego Księcia Konstantego, reprezentuje trzy postacie w jednej osobie: kobietę, która poślubiła wroga własnego narodu, Afrodytę – wedle mitologicznego odpowiednika kochankę Aresa, a także – w zgodzie z wcześniej przytoczonym stwierdzeniem Stanisława Lacka jakoby poznanie Łazienek warunkowało zrozumienie dzieła Stanisława Wyspiańskiego – łazienkowski posąg Polonii. Wniosek taki nasuwa się, jeśli wziąć pod uwagę bliskie sąsiedztwo posągów Marsa oraz Polonii w Przedsionku Pałacu Na Wyspie. Najprawdopodobniej zainspirowało to artystę do wykorzystania powyższego faktu w dramacie, co uczynił, nadając swojej bohaterce duszy figury przedstawiającej Polonię. Przepełniona ufnością Joanna – Polonia wypowiada do Aresa znamienne słowa: "Przez wstyd mój i hańby pożyte ty pomścisz mojej niemocy."19 W charakterze Polonii Księżna Łowicka traci pewność siebie i staje się zalękniona.
Takie rozwiązanie pozwoliło autorowi Nocy listopadowej osiągnąć niebanalny efekt zespolenia świata ludzkiego ze światem rzeczy martwych i wskazać tym samym na wieloznaczność ich odbioru. Według profesora Juliusza Kleinera: "Dla tego poety (...) teren zdarzeń dziejowych, czy to naturalnych, czy stworzonych ręką człowieka, spływa się ze zdarzeniami nie tylko w zespół nierozerwalny, a w jakiś związek tajemniczy, w jakiś niemal stosunek identyczności."20 Trafność tego spostrzeżenia odzwierciedla najlepiej samo dzieło, gdzie w sposób niezwykle poetycki "pierwszy poeta nadchodzącej państwowości"21, ukazał paradoksalnie niedostrzegalny związek pomiędzy nacechowanym znaczeniowo dorobkiem parku stanisławowskiego, a postaciami historycznymi silnie związanymi z ważnym dla narodu polskiego wydarzeniem. Dramat Stanisława Wyspiańskiego stawia Łazienki w nowym świetle i powoduje, że każdy, kto zna jego treść nie zdoła przejść obojętnie obok posągów mitologicznych kochanków.
Bieg historii sprawił, że historiozoficzny obraz Łazienek w literaturze wzbogacał się wciąż o nowe elementy, a jego postać widziana z perspektywy twórców wielu epok literackich i historycznych prezentowała się różnie w zależności od paradygmatu kulturowego danego okresu dziejowego. Herostrates rozpoczynający tom utworów poetyckich pt. Karmazynowy poemat autorstwa Jana Lechonia utrzymany w formie manifestu ideowego prezentuje prowokacyjny postulat najmłodszego ze Skamandrytów:
O! zwalcież mi Łazienki królewskie w Warszawie,
Bezduszne, zimnym rylcem drapane marmury,
Pokruszcie na kawałki gipsowe figury,
A Ceres kłosonośną utopcie mi w stawie.
Czy widzisz te kolumny na wyspie w teatrze,
Co widok mi zamknęły daleki na ścieżaj?
Ja tobie rozkazuję! W te słupy uderzaj
I bij w nie, aż rozkruszysz, aż ślad się ich zatrze.22
Źródeł tej przejmującej i zdumiewającej zarazem prośby o dewastację symbolu kultury mocno osadzonego w tradycji polskiej doszukiwać się należy w ideologii typowej przedstawicielom epoki dwudziestolecia międzywojennego. Jej wyznacznikiem stało się głównie przeczucie nadchodzącej niepodległości kraju i wiążąca się z tym przeczuciem osobista nadzieja poety na możliwość porzucenia martyrologicznej postawy narodu polskiego, która tak głęboko zakorzeniona w świadomości Polaków stała się motywem przewodnim często podejmowanym w literaturze. Jan Lechoń jako przedstawiciel grupy Skamandrytów nie dążył do całkowitej rezygnacji z tradycjonalizmu, lecz jedynie propagował wyzwolenie poezji polskiej spod jarzma powinności narodowych nawiązujących do problematyki romantycznego mesjanizmu oraz naznaczonej cierpieniem przeszłości narodu. W obliczu uzyskanej przez umęczoną Polskę wolności najlepszym rozwiązaniem wydawało się podjęcie próby koncentracji na przymiotach wychodzących poza obręb historii. Znamienne jest, iż nawołując do zburzenia Łazienek wraz z ich teatrem, który stał się symbolicznym odpowiednikiem swoistej przeszkody do realizacji tych zamierzeń, paradoksalnie nadał im poeta wielkiego znaczenia. Dzięki tytułowi nawiązującemu do "efeskiego szewca", wartość parku łazienkowskiego stała się porównywalna do wartości podpalonej przez niego świątyni Artemidy. Ponadto na tle zawartych w wierszu kolejnych odsłon personifikacji cierpiętniczej Polski czyn ten nabrał "rodzimego zakresu i charakteru."23
Dramatyczny związek pomiędzy teraźniejszością, a przeszłością narodu polskiego został szczególnie mocno podkreślony w refleksyjnym utworze kolejnego twórcy XX – lecia międzywojennego Kazimierza Wierzyńskiego zatytułowanym Łazienki. Wiersz ten pochodzi z przedwojennego tomu Kurhany powstałego w czasie, gdy poetę zaczęły ogarniać myśli katastroficzne. Był to okres przełomowy w bogatej twórczości jednego z najbardziej aktywnych Skamandrytów ze względu na zmiany, jakie zaszły w postrzeganiu przez niego rzeczywistości. Początkowy dorobek poetycki Kazimierza Wierzyńskiego cechował przede wszystkim młodzieńczy optymizm przejawiający się afirmacją natury i radością dnia codziennego, podczas gdy po roku 1930 przeczucie wojennego tragizmu spowodowało trwałe załamanie dotychczasowego światopoglądu artysty. Nawet w ogrodzie, który zgodnie z ewidentnym jego przeznaczeniem kojarzyć się powinien z bajeczną idyllą, nie potrafi poeta odnaleźć pocieszenia. Zamiast radosnej atmosfery tak typowej dla ogrodu wszystko zdaje się być przytłaczająco ponure: "Liść nie szeleści słodko ani woda pluszcze (...)"24 Dręcząca wizja zbliżającego się cierpienia przeplata się z usilną chęcią odparcia czarnych myśli:
Gorycz i spalenizna osiadła w pamięci,
To wszystko, czym tu wieje przeszłość i niedola. (...)
Jesienią z pawilonu wyjdzie podchorąży
I z karabinem miasto uśpione napadnie.
(...)
Drzewa rosną w teatrze otrząśnięte z rosy,
I nawet modrzew z boku widać autentyczny
Jak czerwony różaniec jesienią rozpuszcza
I szumi w dekoracji.25
Ten nowy obraz Łazienek, z których "Ares odszedł i Niki odeszły zwycięskie"26 stawia polską wolność pod znakiem zapytania.
Echo powstania listopadowego pobrzmiewa w Łazienkach jeszcze długo po stoczonych walkach. W wierszu Mieczysława Jastruna Sen nocy zimowej wydanym w czasie drugiej wojny światowej jest ono wciąż obecne.
W Łazienkach noc, wciąż pierwsza noc po walce,
(...)
Umarli z głodu, żywcem pogrzebani, umęczeni,
Tu w tę noc jedną schodzą się przy szumie
Drzew oszronionych. W ich cierniowym tłumie
Pali się jeszcze blask zeszklałych źrenic,
Jak w szyb rozbitych odłamkach...27
Miejsce przywołujące skojarzenia z tragicznymi wydarzeniami wciąż przepełnione jest pamięcią o poległych, mimo że powstanie dawno dobiegło końca, a biorący w nim udział odeszli bezpowrotnie. Ewokacja wspomnienia klęski zmagań powstańczych nie służy potwierdzeniu fatalności sytuacji, w której znalazło się pokolenie poety, lecz wskazuje na konieczność przeciwstawienia się zagrożeniu bytu narodowego poprzez wzorowanie się na heroicznej postawie powstańców. Bohaterami stają się umarli, a ich rola w utworze polega na przypomnieniu tym, którzy przetrwali, że w ich rękach spoczywa odpowiedzialność za przyszłość gnębionego narodu. Indywidualne przeżycia poety konsolidują z doświadczeniem ogółu, a wyraz temu daje poezja o charakterze "narzędzia prawdy i świadectwa epoki."28
Poezja Mieczysława Jastruna odzwierciedla w pełni atmosferę czasów okupacji. Jak zauważa Włodzimierz Maciąg: "Oba zbiory tego okresu, Godzina Strzeżona i Rzecz ludzka, inspirowane są przez potrzebę wewnętrznego przezwyciężenia grozy lat okupacyjnych, odtworzenia atmosfery terroru (...), a zarazem – moralnej nobilitacji jednostki (...), która w sobie samej odnaleźć musi oparcie."29 Autor Snu nocy zimowej odtwarza grozę dziejów jemu współczesnych, nie przekreślając przy tym tradycji tkwiącej w zdarzeniach minionych. Oprócz wizji duchów będących "jak widma w tym zaklętym ogrodzie"30 wiersz skrywa także ciche pragnienie nowego czynu dziejowego przywodzącego na myśl to rozegrane przed laty w warszawskich Łazienkach:
I znowu rozżarzone niebo
Płomieniem z murów zmywa cień.
Drzwi wyważone. W białą sień
Podchorążowie biegną.31
Obecność duchów powstania listopadowego w Łazienkach, której dowodził Mieczysław Jastrun w swym poemacie, wyczuwał doskonale twórca młodego pokolenia wojennego, Andrzej Trzebiński. Podczas częstych spacerów do parku łazienkowskiego niejednokrotnie rozważał o przeszłości narodu. Upust emocjom towarzyszącym tym rozważaniom dał w swoim pamiętniku. Szczędząc zbędnego patosu, lecz nie bez wzruszenia ukazał osobiste konotacje z krajobrazem ogrodu: "ciemny pas ulicy po wyspiańsku wygięty, pastelowy, jak te widoki na kopiec kościuszki. noc jasna od śniegu! (...) wyspiański umieścił tu noc listopadową, żeromski tu pod belwederem – kazał maszerować pochodowi (...) później w ludziach bezdomnych daje pejzaż łazienek."32
W dalszej części tego pozornie oschłego zapisu, pochodzącego z 2 lutego 1942 roku, jaskrawo zarysowują się pełne młodzieńczego przejęcia doznania, będące wynikiem zaobserwowanych związków pomiędzy faktami minionymi, a teraźniejszością: "psiakrew, czułem się wzruszony. pod pomnikiem tu właśnie, pod, pod tym pomnikiem i nad tym stawem – stali nabielak, goszczyński (...) historia to jest rzecz żywa, u diabła, i ściska za gardło, kiedy się o tym wszystkim myśli (...)"33 Realia konspiracyjnego życia literackiego zmuszały do powściągliwości wobec opisywanej rzeczywistości. Autor Kwiatów z drzew zakazanych zignorował jednak całkowicie tę smutną konieczność. Jego postawa stanowiła swoistą analogię dla postawy Mieczysława Jastruna oraz grona innych przedstawicieli pokolenia uwikłanego w tragiczne koleje historii. Postawę tę cechowała głównie dążność do poszukiwania i ukazania własnej prawdy dziejowej na tle powstańczej legendy.34 Fragment z drugiej części pamiętnika Andrzeja Trzebińskiego uzmysławia jak niewymownie mocno czuł się on spętany uwarunkowaniami historycznymi: "Byłem znowu tam na dole, koło pomnika, miejsca belwederczyków. Historia jątrzy mię i oślepia. Ja nie mogę żyć poza historią, poza sferą mitu i legendy, pomników wznoszonych z..."35 Urwana w połowie myśl potęguje dodatkowo wrażenie wewnętrznego rozdarcia, któremu sprzyjała krępująca nieodzowność uczestnictwa w kształtowaniu się tragicznej historii narodu oraz związana z tym uczestnictwem bezsilność wobec wojennej rzeczywistości.
Dramat sytuacji pokolenia wojennego można w pełni pojąć, śledząc następstwa dziejowe. Bywa, że zataczają one krąg przedziwny i niespodziewany.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej, żołnierzy oraz oficerów Armii Krajowej umieszczano we wspólnych celach więziennych z faszystami. Taki los spotkał Kazimierza Moczarskiego, niewinnego człowieka, skazanego na przeżycie w więzieniu dziewięciu miesięcy z dowódcą SS Jürgenem Stropem. Spisane przez Kazimierza Moczarskiego zwierzenia nazistowskiego zbrodniarza ujęte w Rozmowach z katem dotyczą nie tylko dokonanej rękami Stroopa bezwzględnej likwidacji warszawskiego getta, lecz także wspomnień z całego życia kata: "Szczególnie jeden skarogniady wałach, prezentował się fantastycznie. Jeździłem na nim później, latem, w Łazienkach, podczas treningowych przejażdżek każdego ranka lub popołudnia. Gdy generał Krüger przyjechał do Warszawy w czerwcu 1943 roku (...) pytał, się skąd go mam. Odpowiedziałem, żartując, że to "warszawscy SS-Hoflieferanci dostarczyli rumaka za odżydzenie Warszawy."36
Mniej więcej w tym samym czasie, co zbrodniarz hitlerowski odbywał konne przejażdżki po alejach łazienkowskich, autor Kwiatów z drzew zakazanych spędzał czas w Agrikoli lub pod pomnikiem Sobieskiego. Warto w świetle tych rozważań przypomnieć, że Andrzej Trzebiński, utalentowany polski prozaik, poeta, krytyk literacki, a także działacz konspiracyjny został rozstrzelany przez hitlerowców 12 listopada 1943 roku, licząc zaledwie dwadzieścia jeden lat. Ten sam pejzaż, który wywierał na polskim twórcy ogromne wrażenie niezmiennie od pierwszej wizyty w Łazienkach i jawił mu się jako "romantyczny"37 okazał się znakomitym tłem do konnej jazdy dla okupantów. Świadczy o tym dalszy ciąg relacji Stroopa: "Krüger zachichotał, powiedział dowcip, a wszyscy (było nas pięciu konnych SS-führerów) ryknęli śmiechem aż echo grzmiało po łazienkowskim stawie, echo radosne, starogermańskie..."38 Te dwie w żaden sposób powiązane ze sobą osoby, prezentowały całkowicie odmienne postawy. Można powiedzieć, że Andrzej Trzebiński, wyrażający całym swoim jestestwem protest wobec niesprawiedliwości wynikającej z historycznych imperatywów, stanowił kontrast dla nikczemnego faszysty. Rodzaj gorzkiej ironii tkwi zatem w fakcie, że ofiara i wróg zostali symbolicznie zespojeni poprzez wspólny zachwyt nad krajobrazem parku łazienkowskiego.
Historyczne ujęcie wizji Łazienek w literaturze to tylko jedna z możliwości spojrzenia na ten ogród, nie wyczerpująca w pełni ich problematyki. Treści znaczeniowe parku łazienkowskiego przenikają się w utworach literackich, ukazując jego szerszą strukturę pojęciową opartą głównie na motywie ogrodu ujętego w aspekcie symbolicznym. Ogród jako symbol refleksji, kontemplacji oraz medytacji39 w dużej mierze znalazł odzwierciedlenie w kolejnej postaci literackiego obrazu Łazienek. Jego istotą stało się ujęcie ogólnego wizerunku parku w kategorii miejsca sprzyjającego rozważaniom, nawiązującego do percepcji wczesnych ogrodów nieregularnych utrwalonej w tradycji poetyckiej, której fundamentalnym założeniem stało się ukazanie ogrodu jako centrum spokoju i schronienia od gwarnych zbiorowisk miasta.40
Opis wyglądu otaczającego świata poza tym, iż niewątpliwie należy do licznych czynników mających wpływ na określone działania, czy przemyślenia bohaterów utworów literackich, pełni także nierzadko funkcję środka artystycznego pozwalającego twórcom na zilustrowanie rozgrywanej akcji. W zależności od jej przebiegu, stopnia dynamizacji oraz znaczenia dla całości utworu, obraz natury wzbogacony zostanie o określone własności. Apoteoza krajobrazu przyrodniczego prowadząca do uzyskania zamierzonych efektów nieobca okazała się Stefanowi Żeromskiemu. Specyfikę tworzonych przez niego literackich obrazów nastrojowych tłumaczy Wacław Borowy, zwracając uwagę na wyjątkową umiejętność sensualnego ogarnięcia rzeczywistości: "Był bowiem Żeromski obdarzony niezwykłą intuicją fizycznej, zmysłowej rzeczywistości, a zarazem wielkim uduchowieniem, zdolnością jakby wznoszenia się w nieskończoność."41 Posługując się nacechowanymi ekspresywnie opisami otaczającego świata, autor "Ludzi bezdomnych" nie tylko dał wyraz swojej nadzwyczaj wyostrzonej wrażliwości, lecz przede wszystkim zdołał, za ich pomocą, przeniknąć duszę bohatera. O zastosowaniu tej specyficznej empatii świadczy postawa doktora Tomasza Judyma, która dopiero w cieniu łazienkowskich drzew nabiera wyrazistego kształtu. Gotowy do całkowitej abnegacji i rezygnacji z indywidualnego spełnienia na rzecz wyzwolenia świata od ogromu cierpienia, odnajduje Tomasz Judym spokój i ukojenie właśnie w Łazienkach. Ogród służy bohaterowi nie tyle za miejsce mające na celu opanowanie myśli i wrażeń, co raczej odgrywa rolę bodźca do zadumy, zdaje się inspirować do przemyśleń oraz pozwala na rzeczowe przeprowadzenie rozrachunku z niezupełnie zrozumiałą dla Tomasza Judyma rzeczywistością. Dokonuje się to poprzez niezwykle uplastycznioną prezentację walorów estetycznych parku łazienkowskiego, która dodatkowo uwydatnia refleksyjność postaci: "Ze szczytów sączyły się barwy trupie, zgniłe, czerwonorude i coraz niżej wsiąkało w ciemną zieloność jasnożółte zniszczenie. Tu liść jeszcze żywy otoczył płomień śmierci jakby obwódką dziwnej żałoby, gdzie indziej strawił go do rdzenia, pozostawiając tylko prążki zielone. (...) Dalekie głębie wydawały kiedy niekiedy szmer prędko gasnący, który i człowieka zmuszał do cichego westchnienia."42 Uczucie smutku towarzyszące doktorowi Judymowi podczas jego pobytu w Łazienkach wyraźnie odzwierciedla ten sugestywny, lecz jednocześnie posępny opis parku. Przygnębienie, którego bohater nie może się wyzbyć znacząco wpływa na postrzeganie przez niego otoczenia, a obraz Łazienek, na którym zarysowują się "chłodne oddechy jesienne", czy "baseny wody nieruchomej, ślepej i głuchej" oddaje stricte stan duszy Tomasza Judyma. Jednakże tak kształtowane relacje pomiędzy wnętrzem bohatera, a światem zewnętrznym rozpatrywać należy dwoiście, gdyż w Łazienkach Stefana Żeromskiego natura nie pozostaje bez znaczenia względem rzeczywistych uczuć doktora Judyma. Przyroda oddziałuje na emocje doktora, współgrając z jego nastrojem. "Z cichego szelestu liści płynęło do jego serca zrozumienie, że się na świecie nie jest niczym osobliwym, że się będzie jednym z wielkiego szeregu."43 W ten sposób znaczenie pejzażu wzbogacone zostaje o dodatkowe własności. Poza tym, że stanowi drogę do ukazania i poznania ludzkiego wnętrza, bezpośrednio wpływając na uczucia postaci, w znacznym stopniu kształtuje także jej postawę.
Z artystyczną wnikliwością autor "Ludzi bezdomnych" zestawia wspólne zależności pomiędzy człowiekiem, a naturą z rozległą problematyką społeczną trwale ucieleśnioną w jego twórczości. Na tle tak kreowanego współistnienia świata ludzkiego oraz świata rządzącej się własnymi prawami natury, szczególnie uwidacznia się szeroko pojęta wymowa motywu ogrodu. O jego właściwej doniosłości wobec ujęcia całości wizji literackiej, świadczy osobliwy charakter ukazywanego wizerunku parku. Indywidualne przedstawienie otaczającej rzeczywistości pozwoliło Stefanowi Żeromskiemu na utworzenie nowej, odrębnej postaci ogrodu wraz ze wskazaniem na rozległe fluktuacje archetypiczne. W mniemaniu Jarosława Rymkiewicza: "Poeta przekształcający topos i umieszczający w idyllicznym ogrodzie bezlistne drzewo czy umilkłego ptaka przemienia (...) natychmiast znaczenie wszystkich elementów, które topos ten potąd konstytuowały."44 Nie musi więc ogród kojarzyć się jedynie z sielankowym krajobrazem i niekoniecznie jego ogólna atmosfera winna nawiązywać do rajskiego Edenu. Ostateczna postać Łazienek w ujęciu Stefana Żeromskiego stanowi najlepszą konstatację tego faktu. Swoistym wyróżnikiem opisu ogrodu w "Ludziach bezdomnych", który doprowadził do przemiany utartych znaczeń toposu ogrodu, jest ponury obraz drzew: "Liście orzechów włoskich i drzew octowych plamiły zieloność trawników niby krew rozlana i skrzepła. (...) Rosły tam najściglejsze, prawdziwie niebotyczne topole, szeleszczące jeszcze twardymi liśćmi; cicho szumiały srebrne, długowłose wierzby (...) i świerki jak posępne mnichy w czarnych habitach (...) Powiew śmiertelny obszedł już wokoło te drzewa i na straży ich postawił wylękłą ciszę."45 Obrazy drzew o potężnej sile wyrazu poetyckiego podkreślają pesymistyczny nastrój, a ich wykorzystanie ściśle wiąże się z założeniami literackimi epoki neoromantycznej, której przedstawicielem był Stefan Żeromski. Do jednej z nich nawiązuje Jarosław Rymkiewicz: "W jesiennych krajobrazach modernistów nie było już miejsca na szczęśliwe i zakochane drzewa. Drzewa w ogrodach opisywanych na początku XX wieku są albo odarte z liści przez jesienne wiatry, albo senne (...) albo drżące z zimna."46
Wizja Łazienek autora "Ludzi bezdomnych" pomimo swoistości stylu egzemplifikowanego wprowadzeniem elementów przekształcających zwyczajową postać toposu ogrodu, posiada cechy analogiczne do tej prezentowanej przez Bolesława Prusa. Jednym ze wspólnych aspektów parku łazienkowskiego poruszanych przez przedstawicieli dwu różnych epok literackich, jest niewątpliwie nawiązanie do symbolicznego przesłania ogrodu. Nieszczęśliwie zakochany Stanisław Wokulski podobnie jak główny bohater "Ludzi bezdomnych" powodowany obserwacją krajobrazu Łazienek, poddaje się refleksjom nad kolejami losu i własnym życiem. Zdaje się ulegać szczególnej atmosferze ogrodu: "Stopniowo pogrążał się w jakimś uroczystym nastroju; zdawało mu się, że nadchodzi moment , w którym powinien zrobić rachunek sumienia czy też ogólny bilans życia."47
Doktor Tomasz Judym oraz Stanisław Wokulski postrzegają Łazienki okiem romantyków, pozwalając by pejzaż ogrodu współgrał z ich stanem ducha. Kreując w ten sposób postawę swych bohaterów, twórcy dziewiętnastowieczni nawiązali do etosu ogrodu romantycznego, którego podstawowym wyróżnikiem było odzwierciedlenie uczuć postaci za pomocą opisu krajobrazu ogrodniczego. Romantyk przebywający w ogrodzie, odnajdował w nim odbicie stanu własnej duszy, obraz rzeczywistej podmiotowości.48 Na tle analogicznej problematyki obu powieści równie przejrzyście zarysowuje się związek z nadrzędnym przeznaczeniem ogrodu angielskiego. "Ogród angielski był (...) swego rodzaju tekstem. Przechadzkę po tym parku traktowano jako egzegezę tego tekstu, której celem było odczytanie praw natury i obowiązków człowieka wobec Matki Przyrody. Egzegeza ta była z kolei psychoterapią. Spacerowiczowi chodziło o uspokojenie duszy zmęczonej "zgiełkiem świata".49 Kontemplacyjne przechadzki do Łazienek, którym tak chętnie oddawał się Wokulski spowodowane były czymś więcej, aniżeli tylko pragnieniem osiągnięcia spokojnego stanu ducha. Nieszczęśliwie zakochany bohater, udawał się do ogrodu w celu spotkania najdroższej kobiety. "Znalazłszy się w Łazienkach, wyskakiwał z powozu i biegł nad sadzawkę, gdzie zazwyczaj spacerowała hrabina, lubiąca karmić gołębie. Przychodził zawczasu, a wtedy padał gdzieś na ławkę, zalany zimnym potem, i siedział bez ruchu, z oczyma skierowanymi w stronę pałacu, zapominając o świecie."50 W oczach człowieka pałającego bezgraniczną miłością do kobiety, każde miejsce wypełnione obecnością ukochanej, staje się niezwykłe. Łazienki to dla Stanisława Wokulskiego, wyczekującego z niecierpliwością na najmniejszy choćby widok spacerującej alejami panny Izabeli Łęckiej, park o wyjątkowym znaczeniu nadanym przez uczucie. Znamienne, że autor "Lalki" umieszczający w parku głównego bohatera, pełnego rozterek miłosnych, nawiązuje po raz kolejny do tradycji romantycznej, a ściślej do motywu ogrodu tej epoki literackiej. Odbywa się to w sposób pośredni na zasadzie subtelnej analogii do wizji ogrodu ukonstytuowanego przez twórców romantycznych. Zamknięty ogród miłości w poczuciu romantyka był "ogrodem bólu poznania."51 Droga do zrozumienia wiodła zatem poprzez zgłębianie wszechogarniającego bólu miłosnego. Toteż boleść płynąca ze źle ulokowanego uczucia Stanisława Wokulskiego spowodowała rozwój intelektualny bohatera, co z kolei zaprowadziło do wielu sukcesów finansowych. Szczególnie widoczna staje się w tym kontekście dwojaka natura Wokulskiego, zawierająca w sobie zarówno pierwiastek pozytywizmu, jak i cechy typowo romantyczne.
Zgodnie z normami poetyki naturalizmu, ogród w powieści pozytywistycznej powinien w pełni oddawać jego rzeczywisty wygląd poprzez realistyczne opisy odznaczające się wielką wartością poznawczą. Stąd nad wyraz mimetyczne przedstawienie obrazu Łazienek w "Lalce". Autentyzm zawarty we fragmentach ukazujących krajobraz parku, pozwala czytelnikowi na dokładne jego odtworzenie w wyobraźni: "Na niebie zaskrzyło się kilka gwiazd, przez powietrze, od Alei, ciągnął szmer przechodniów, a od stawu wilgoć. Czasem nad głową przeleciał mu huczny chrabąszcz albo cicho przemknął nietoperz; w głębi parku kwilił żałośnie jakiś ptak, na próżno wzywający towarzysza, na stawie rozlegał się daleki plusk wioseł i śmiech młodych kobiet."52 Tak ukazane Łazienki stają się znakomitym tłem dla rozgrywanej akcji, gdzie na pierwszy plan wysuwa się uczucie Wokulskiego do panny Łęckiej.
Innym bohaterem, który do Łazienek wkracza z pamięcią o miłosnym zawodzie jest Edwin Kolanko z powieści obyczajowej Leopolda Tyrmanda pt. "Zły". Bohater ten ze spacerów do parku łazienkowskiego w pierwszą wiosenną niedzielę uczynił osobistą tradycję celebrowaną specyficznym sposobem na przedostanie się w stronę pałacu. "Tylko że parę lat temu te susy ponad kałużami i przypadanie do pni drzewnych odbywało się jeszcze we dwójkę: obok Kolanki walczyła wtedy nieustępliwie o pierwszy widok wiosennych Łazienek szczupła brunetka o jasnych oczach, wypełniając jego oczy i serce czułością dla każdego niezręcznego stąpnięcia w gliniaste trzęsawisko ścieżek."53
Miłość nieszczęśliwa nie jest jednak jedynym uczuciem podejmowanym w literaturze nawiązującej do ogrodu stanisławowskiego. O różnorodnych postaciach miłości obecnej w Łazienkach pisze współczesna poetka Marlena Zynger, dostrzegając jej rozliczne oblicza:
(...) można spotkać Ją w Trou Madame
krąży wśród białych stolików(...)
Miłość ta smak ma szarlotki
jajecznicy lub sera
czasem stoi w alejce parkowej
samotnie przy drewnianej ławce
zapatrzona w liści rozmowę
z wiewiórką i orzeszkiem
bez świerszcza
Miłość ta duszę ma wieszcza
co rozmawia ze swoim natchnieniem
a słowa ulatują w przestworza
(...)
niekiedy w trawie się chowa (...)
Miłość ta pachnie jak narcyz
chwilami jak janowiec54
Miłość w Łazienkach sprowadzona zostaje do koncentracji na drobnych przejawach życia, dzięki czemu zyskuje cechy zwyczajne, spotęgowane dodatkowo lekkością języka. Każdemu rodzajowi miłości został poświęcony odrębny wers zawierający charakterystykę subiektywnego wyobrażenia autorki o uczuciu obecnym niemal we wszystkich zakątkach Łazienek. Ogród jawi się teraz jako miejsce sprzyjające rozwojowi pozytywnych emocji, a nadanie poszczególnym typom miłości szczególnego smaku lub zapachu powoduje stworzenie wyrazistego obrazu mentalnego.
Wizję Łazienek całkowicie odcinającą się na tle wcześniej omówionych, zaprezentował Cyprian Kamil Norwid w wierszu zatytułowanym "W Łazienkach". Posąg króla Jana III Sobieskiego przedstawił w negatywnym świetle, ujawniając tym samym osobistą antypatię do osiemnastowiecznej statuy:
Nie! – to nie pomnik – to jest malowana
Opery w letnich Łazienkach ozdoba,
Ten późny posąg przedwczesnego Jana!" (...)
To – jest wielkiego męża urąganie,
Które, gdybym tam był, ja sam bym zburzył.55
Wyjątkowość literackiej interpretacji Łazienek polega na jej dwupłaszczyznowości. Jako motyw ogrodu, stanowiącego swoistą świątynię natury, w której artyści od zawsze dostrzegali źródło inspiracji, sprzyjają one ukazaniu przemian ludzkiej egzystencji, odzwierciedleniu uczuć bohatera, a także służą podkreśleniu refleksyjności utworu. Dopełnieniem zaś tego wizerunku Łazienek, jest ich wymiar historiozoficzny świadczący o niezwykle bogatym znaczeniu parku stanisławowskiego. W tym świetle uwidacznia się nierozerwalny związek pomiędzy literackim ujęciem Łazienek a Warszawą. Łazienki wkomponowane niejako w krajobraz Warszawy, współtworzą nieustanny proces kształtowania się historii tego miasta. Według Andrzeja Gronczewskiego obecna wymowa Warszawy oraz sposób odczytywania jej rzeczywistej pozycji na tle nacechowanej tragicznymi zdarzeniami przeszłości wynikają z literackich prób ujmowania jej dotychczasowych dziejów: "Historia, literatura, religia, mit – wszelkie odmiany samowiedzy humanistycznej służą gwoli określenia mitotwórczego statusu Warszawy."56 Dzięki ustawicznemu przenikaniu się w utworach literackich problematyki minionego czasu oraz teraźniejszości zawartej we wszystkich aspektach obecnego kształtu miasta, jego dziejowa wartość odznacza się szczególnie mocno. Łazienki przynależą do obydwu tych czasoprzestrzeni, dzięki czemu rozbieżność między przeszłością a teraźniejszością Warszawy zostaje wykluczona. Tę szczególną właściwość ogród łazienkowski zawdzięcza przede wszystkim swojemu ponadczasowemu charakterowi, który uwidacznia się najwznioślej w całym bogactwie dzieł ukazujących ich piękno.
Przypisy
- Alina Kowalczykowa, Pejzaż romantyczny, Kraków 1982.
- Tamże, s. 24.
- Ryszard Przybylski, Ogrody romantyków, Kraków 1978; s. 26.
- Słownik literatury polskiego Oświecenia, pod red. T. Kostkiewiczowej, Wrocław 1977.
- Ryszard Przybylski, dz. cyt., s. 71.
- Władysław Tatarkiewicz, Łazienki Królewskie i ich osobliwości, Warszawa 1986; s. 10 i kolejne.
- Stanisław Wyspiański, Noc listopadowa, Kraków 1959, s. 161.
- A. Gronczewski , Wojna bez końca, Warszawa 1992, s. 271.
- Wacław Borowy, Łazienki a "Noc listopadowa" Wyspiańskiego: uwagi historycznoliterackie, [w:] Studia i szkice literackie, Warszawa 1983, s. 306.
- Stanisław Wyspiański, dz.cyt., s. 67.
- Wacław Borowy, dz. cyt., s. 313.
- Julian Krzyżanowski, Neoromantyzm Polski, Wrocław 1980, s. 170.
- Wacław Borowy, dz. cyt., s. 135.
- Seweryn Goszczyński, Noc belwederska, Warszawa 1915; przedruk w: Ryszard Przybylski, dz. cyt., s. 294.
- Stanisław Wyspiański, dz. cyt., s. 143.
- Tamże, s. 165.
- Wacław Borowy, dz. cyt., s. 340.
- Stanisław Wyspiański, dz. cyt., s. 143.
- Tamże, s. 165.
- Juliusz Kleiner, Zarys dziejów literatury polskiej, s. 417.
- Tamże.
- Jan Lechoń, Herostrates [w:] Poezje, Wrocław 1990, s. 4.
- A. Gronczewski, dz. cyt., s. 272.
- Kazimierz Wierzyński, Łazienki [w:] Poezja, Kraków 1981, s. 242.
- Tamże.
- Tamze.
- Mieczysław Jastrun, Sen nocy zimowej, [w:] tegoż, Poezje zebrane, Warszawa 1984, s.131-136.
- Aleksander Wilkoń, Mieczysław Jastrun [w:] Szkice o pisarzach współczesnych, s. 98.
- Zarys dziejów literatury polskiej.
- M. Jastrun, dz. cyt.
- Tamże.
- Andrzej Trzebiński, Pamiętnik [w:] tegoż, Kwiaty z drzew zakazanych, Warszawa 1972, s. 97
- Tamże, s. 98.
- A. Gronczewski, dz. cyt., s. 276.
- A. Trzebiński, dz. cyt., s. 250.
- Kazimierz Moczarski, Rozmowy z katem, s. 247.
- A. Trzebiński, dz. cyt., s. 98.
- K. Moczarski, dz. cyt.
- Władysław Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 2006, s. 269.
- Słownik literatury polskiego Oświecenia, dz. cyt., s. 395.
- J. Krzyżanowski, dz. cyt., s. 233.
- Stefan Żeromski, Ludzie bezdomni, Warszawa 1982, s. 78.
- Tamże, s. 79.
- J. M. Rymkiewicz, Myśli różne o ogrodach. Dzieje jednego toposu, Warszawa 1968, s. 40.
- S. Żeromski, dz. cyt., s. 77.
- J. M. Rymkiewicz, dz. cyt., s. 41.
- Bolesław Prus, Lalka, Kraków 2005, s. 149.
- R. Przybylski, dz. cyt., s. 149.
- Tamże, s. 13.
- B. Prus, dz. cyt., s. 134.
- R. Przybylski, dz. cyt., s. 89.
- B. Prus, dz. cyt., s. 149.
- Leopold Tyrmand, Zły, s. 141.
- M. Zynger, Miłość w Warszawskich Łazienkach, http://www.zynger.pl/poezja.html
- C.K. Norwid, W Łazienkach [w:] tegoż, Pisma wybrane, t. 1, oprac. J.W. Gomulicki, Warszawa 1968, s.287.
- A. Gronczewski, dz. cyt., s. 112.