Marek Fabiusz Kwintylian, Kształcenie mówcy (fr.)
Ks. IX, Roz. I [Wstęp do teorii figur retorycznych]
(1) W poprzedniej księdze była mowa o tropach1; ta z kolei dotyczy figur (zwanych po grecku schémata), zagadnienia, które z natury rzeczy wiąże się z poprzednim. (2) Przecież teoretycy na ogół byli zdania, że figury są tropami; czy to bowiem te ostatnie wzięły nazwę od tego, że są w pewien sposób ukształtowane, czy to od tego, że odmieniają styl, skutkiem czego bywają również nazywane "ruchami", wypadnie przyznać, że obie te właściwości znajdą się także w figurach. Taka sama też jest ich funkcja: dodają siły wyrażonej treści i użyczają jej wdzięku. Ale nie brak autorów, którzy tropom dają nazwę figur; należy do nich Gajus Artorius Prokulus2. (3) Co więcej, podobieństwo między tymi dwiema kategoriami środków jest tak uderzające, że niełatwo je rozgraniczyć. Bo choć niektóre ich rodzaje różnią się wyraźnie (mimo to mają ogólną cechę wspólną: jedne i drugie z korzyścią dla stylu odstępują od zwyczajnego i prostego sposobu mówienia), to jednak inne dzieli nader nikła granica, tak że np. ironia jest zaliczana zarówno do figur myśli jak i do tropów, a peryfrazę, hiperbaton i onomatopeję głośni nawet autorzy nazywali raczej figurami słownymi niż tropami.
(4) Tym bardziej więc trzeba uwydatnić różnicę między obydwoma kategoriami. Trop jest wyrażeniem, którego naturalne i zasadnicze znaczenie zostało (w drodze przenośni) zastąpione innym dla upiększenia stylu, albo, jak go określa większość gramatyków, wyrażeniem przeniesionym z tego miejsca, w którym jest ono właściwe, w to miejsce, w którym nie jest właściwe; figura, jak to wynika z samej nazwy, jest formą wypowiedzi odbiegającą od sposobu wyrażania się, który jest utarty i nasuwa się pierwszy. (5) Toteż w tropach stawia się jedne słowa zamiast drugich, jak to się dzieje w metaforze, metonimii, synekdosze, katachrezie, alegorii, przeważnie także w hiperboli, która przecież znajduje się i w treści, i w słowach. Onomatopeja to tworzenie słowa; zatem tu również stawia się słowo zamiast innych, których byśmy użyli, jeśli nie utworzylibyśmy tamtego. (6) Peryfraza, chociaż zwykle zawiera i ten właśnie wyraz, na którego miejsce wchodzi, jednak posługuje się wieloma słowami zamiast jednym. Ponieważ epitet jest przeważnie składnikiem antonomazji, staje się tropem przez powiązanie z nią. Hiperbaton polega na zamianie szyku, i dlatego wielu wyłącza go spośród tropów. A jednak przenosi on słowo lub część słowa z jego własnego miejsca na cudze. Nic takiego nie zachodzi w figurach. Bo figurę mogą tworzyć słowa użyte we właściwym znaczeniu i ustawione w kolejności normalnej. Jak to się dzieje, że ironia raz jest tropem, innym razem figurą, wyjaśnię w odpowiednim miejscu. Przyznaję bowiem, że w obu wypadkach nazwa jest wspólna, i wiem, jak zawile i drobiazgowo dyskutowano to zagadnienie, ale ta dyskusja nie należy do mojego obecnego tematu. Nie jest bowiem ważne, jak bywa nazywana któraś z tych dwóch kategorii stylistycznych, jeśli wiadomo, jaką korzyść ona przynosi stylowi; terminy nie zmieniają istoty rzeczy. (8) Podobnie jak ludzie, jeśli otrzymają inne imię niż mieli, pozostają ci sami, tak środki wyrazu, o których mówimy, będą wywoływać te same efekty, czy to będą się zwać tropami, czy figurami. Są bowiem użyteczne nie dzięki swym nazwom, lecz walorom [...]3. (9) Najlepiej zatem trzymać się tego, co jest przyjęte, i należycie rozumieć samą rzecz, jakkolwiek by się ona nazywała. Trzeba jednak zaznaczyć, że wyraz językowy tej samej myśli dopuszcza często równoczesną obecność tropu i figury. Figuralnym bowiem czynią styl tak słowa użyte przenośnie jak i właściwe.
(10) Istnieje między autorami poważna rozbieżność zdań co do znaczenia terminu "figura", liczby jej rodzajów oraz natury i ilości gatunków. Wobec tego należy się najpierw zastanowić nad tym, co mamy rozumieć przez figurę. Bo ten termin jest stosowany w dwóch znaczeniach. W pierwszym odnosi się on do wszelkiej formy, jaką może przybrać wyrażona myśl; podobnie ma się rzecz z ciałami, które w jakiejkolwiek znajdowałyby się pozycji, zawsze mają jakąś postawę. (11) W drugim znaczeniu, w jakim właściwie używa się wyrazu schéma, termin "figura" odnosi się do zamierzonego odstępstwa, bądź w sensie, bądź w kształcie wyrażenia, od jego pospolitej i prostej postaci; analogicznie bywa, gdy siedzimy, leżymy, odwracamy się4. Dlatego, gdy ktoś ciągle, albo przynajmniej zbyt często, stosuje te same przypadki, czasy, rytmy lub nawet stopy, zalecamy mu zwykle zmianę figur dla uniknięcia monotonii. (12) Gdy tak się wyrażamy, zakładamy, że każda forma językowa ma swoją figurę; w tym też duchu mówi się, że "cursitare" i "lecticare" mają tę samą figurę, tj. są jednakowo utworzone. Przeto owo pierwsze, ogólne znaczenie sugeruje, że nie ma niczego, co nie byłoby figuralne. Jeżeli zaś odpowiada nam takie rozumienie terminu, musimy przyznać rację Apollodorowi5, który, o ile wierzyć doniesieniu Cecyliusza6, był zdania, że omawiana materia nie da się ująć w przepisy. (13) Ale jeśli ten termin ma oznaczać pewne postawy albo gesty7, by tak rzec, językowe, to przez schéma należy tu rozumieć tylko poetyckie lub krasomówcze odstępstwo od prostego i zwyczajnego mówienia. Wówczas zgodne z prawdą będzie twierdzenie, że istnieje styl pozbawiony figur (aschematistos), co jest niemałym brakiem, i styl wyposażony w figury (eschematisméne). (14) Lecz nawet to określenie zacieśnił Zoilus8, który za figurę uważał jedynie taki wypadek, w którym udaje się, że się mówi co innego, niż się mówi; wiem, że i takie pojmowanie terminu jest rozpowszechnione; stąd też pewne spory, o których powiem trochę później [IX,2,65], zwą się figuralnymi. Przyjmijmy zatem, że figura jest formą wyrazu językowego odnowioną za pomocą jakiegoś zabiegu artystycznego.
(15) Niektórzy teoretycy wyrazili pogląd, że jest tylko jeden rodzaj figur, ale oparli go na odmiennych założeniach. Bo jedni ze względu na to, że zmiana słów powoduje również zmianę znaczenia, twierdzili, że wszystkie figury znajdują się w słowach, inni zaś ze względu na to, że słowa stosują się do rzeczy, utrzymywali, że wszystkie znajdują się w myślach. (16) Jedno i drugie rozumowanie jest oczywistą sofistyką. Bo po pierwsze tę samą treść wyraża się zazwyczaj coraz to inaczej i sens pozostaje taki sam mimo zmiany szaty językowej; po drugie figura myślowa może zawierać więcej figur słownych. Tamta bowiem tkwi w akcie powzięcia myśli, ta w akcie jej wyrażania; ale bardzo często zjawiają się obie razem, jak np. w wypowiedzi: "Iam, iam, Dolabella, neque me tui neque tuorum liberum" ("Już, już, Dolabello nie żal mi ani ciebie, ani twoich dzieci")9. Bo apostrofa jest figurą myśli: "iam, iam"10, oraz "liberum"11 są figurami słownymi.
(17) Lecz większość autorów, o ile mi wiadomo, jest zgodna co do tego, że są dwie grupy figur: myślowe (po grecku dianoias, po łacinie mentis lub sensus, lub sententiarum, bo te określenia wszystkie są w użyciu) i słowne (po grecku lékseos, po łacinie verborum lub dictionis, lub elocutionis, lub sermonis, lub orationis, bo terminy się zmieniają, ale to nie ma znaczenia). (18) Jednakże Korneliusz Celsus12 do figur słownych i myślowych dodaje figury barw13, kierując się z pewnością zbytnim upodobaniem do nowości. Bo któż może przypuszczać, że człowiek skądinąd wykształcony nie wiedział, że barwy i maksymy należą do sfery myśli. Wobec tego figury, podobnie jak cały język, muszą wiązać się z myślami i ze słowami.
(19) Skoro naturalny porządek jest taki, że ujmowanie rzeczy w umyśle jest wcześniejsze niż ich wyrażanie, przeto pierwej wypada powiedzieć o figurach myśli. Ich wielka jak i wieloraka użyteczność ukazuje się bardzo wyraźnie w każdym utworze krasomówczym. Bo choć się wydaje, że na przeprowadzenie dowodu nie ma wpływu jakość figury, za pomocą której przedstawiamy ten czy inny dowód, to jednak figury czynią nasze wywody wiarygodnymi i wkradają się do duszy sędziów nie strzeżoną drogą. (20) W szermierce łatwo jest zauważyć pchnięcia skierowane w pierś oraz ciosy bezpośrednie i proste, jak też ustrzec się i odparować je, natomiast pchnięcia boczne i finty są mniej dostrzegalne, a markowanie ciosu wymaga sztuki; podobnie mowa pozbawiona forteli walczy jedynie swoim ciężarem i rozmachem, natomiast ten, kto pozoruje i zmienia natarcia, może atakować boki i plecy, zawracać oręż przeciwnika i wprowadzać go w błąd lekkim przechyleniem ciała. (21) Poza tym nic bardziej nie wywołuje silnych wzruszeń (niż figury). Bo jeżeli wielki wpływ na stan emocjonalny mają czoło, oczy, ręce, to o ileż więcej zdziałać może samo stylistyczne oblicze mowy, nastawione na wywołanie zamierzonego efektu? Najwięcej jednak przyczyniają się figury do wzbudzenia sympatii słuchaczy, czy to gdy się przedstawia w korzystnym świetle charakter przemawiającego, czy zdobywa przychylność dla bronionej sprawy, czy walczy z nudą za pomocą urozmaicenia, czy ukazuje niektóre rzeczy w sposób przyzwoitszy i bezpieczniejszy.
(22) Ale zanim powiem, jakie figury pasują do poszczególnych przedmiotów, muszę zauważyć, że nie ma bynajmniej tak wielkiej ilości figur, jaką ustalili niektórzy teoretycy, i nie zbijają mnie z tropu nazwy, które tak pochopnie tworzą zwłaszcza Grecy. (23) Przede wszystkim więc trzeba się odciąć od tych, którzy sądzą, że tyle jest figur, ile rodzai uczuć, nie dlatego, żeby uczucie nie było własnością duszy, lecz dlatego, że figura, nie w jej ogólnym, lecz specjalnym znaczeniu, nie jest specjalnym wyrażeniem jakiejkolwiek rzeczy. Dlatego wyrażanie w przemówieniach gniewu, bólu, strachu, ufności, pogardy nie jest użyciem figur, jak nie jest nim doradzanie, grożenie, pytanie, usprawiedliwianie. (24) Ale tych, co patrzą nazbyt wnikliwie, wprowadza w błąd to, że we wszystkich miejscach, w których jest mowa o tych uczuciach, znajdują figury i wypisują z mów przykłady. Bo też nie ma takiej partii w mowie, która by ich nie dopuszczała. Lecz co innego dopuszczać figurę, co innego być figurą. Ze względu na jasność wykładu nie będę się lękał powtarzania tej samej nazwy. (25) Moi oponenci wskażą mi niejedną figurę u mówcy gniewającego się, błagającego, litującego się; wiem o tym: ale z tego nie wynika, że każdy wyraz językowy gniewu, litości, błagania jest figurą. [...]
Przypisy
- Zob.: Marian Nagnajewicz, Tropy w trzech stylistykach łacińskich, "Meander", 1971(1), 1972(1), 1973.
- Postać niezidentyfikowana.
- W przekładzie pominięto dwuwierszowy przykład, wymagający obszernego komentarza (przyp. tłum.).
- Porównanie to było w późniejszych (poantycznych) podręcznikach retoryki przedmiotem rozlicznych analiz.
- Apollodor z Pergamonu (I w. p.n.e.), wybitny retor grecki nauczający w Rzymie.
- Cycyliusz z Kalakte (I w. p.n.e.), retor grecki przebywający w Rzymie, autor wielu pism, m.in. traktatu o figurach.
- Terminu gestus jako odpowiednika greckiego schéma użył bardzo ostrożnie już Cyceron IV (25,83).
- Zoilus (V/IV w. p.n.e.), retor i sofista grecki, złośliwy krytyk Homera.
- Por. Cyceron, Druga mowa przeciw Werresowi 1,77.
- "Iam, iam" tworzy figurę zwaną iteratio, polegającą na powtórzeniu pojedynczego słowa.
- "liberum" – archaiczna forma dopełniacza liczby mnogiej, użyta zamiast "liberorum"; Kwintylian uważa ją za formę kontrastową.
- Cornelius Celsus, pisarz z czasów Tyberiusza, autor dzieła encyklopedycznego Artes, w którym umieścił m.in. wiadomości o retoryce (autor często przytaczany i krytykowany przez Kwintyliana).
- Do tej obserwacji często powracano w średniowieczu, gdy nazywano figury retoryczne i tropy terminem colores rhetorici. Por. Leonid Arbuzow, Colores rhetorici. Eine Auswahl rhetorischen Figuren und Gemeinplätze, Göttingen 1948.
(Przełożył Marian Nagnajewicz)
Źródło: "Meander" 1974, s. 165-171.