VIII Olimpiada 1978 (72)
Juliusz Słowacki – Los mię już żaden nie może zatrwożyć...
Tadeusz Gajcy – Przed odejściem
Zestawienie tych dwóch nazwisk: Słowacki i Gajcy nie powinno wydawać się nienaturalne. Już w latach okupacji (a więc nie z perspektywy dystansu czasowego do zjawiska) Kazimierz Wyka wyprowadzał twórczość młodzieży z pokolenia Kolumbów (a konkretnie K. K. Baczyńskiego) z tradycji romantycznej, a zwłaszcza dokonań Słowackiego i Norwida. Momentem, który zadecydował o tej łączności, była niezgoda na rzeczywistość i zaprzeczenie jej – w okresie romantyzmu wyrażane przez bunt jednostki, w okresie okupacji przez postulat walki. Konsekwencją tej postawy był subiektywny stosunek do rzeczywistości (a jednostka –jako kontrpropozycja przeciw jej warunkom – musiała być nośnikiem ważnych, podstawowych ludzkich wartości). Z drugiej strony, wzrost napięcia w relacjach człowiek – rzeczywistość prowadził do poczucia zagrożenia jednostkowego bytu, sytuacji niepewności, skłaniał ku myśli o śmierci-jako bliskiemu, nieodwołalnemu rozwiązaniu egzystencji. Zaś w obliczu ostatecznej sytuacji naturalnym odruchem staje się zwrócenie ku transcendentnym, gwarantującym kontynuację formy egzystencji, w którym pośrednikiem między jednostką a niewiadomym staje się Bóg.
Sytuacja przełomowa – perspektywa "odejścia" czy "zmierzchu żywota" – oraz elementy religijne są przesłankami do analizy dwóch liryków, Słowackiego i Gajcego. W przypadku twórcy z pokolenia Kolumbów zostaje już w tytule zasygnalizowana sytuacja podmiotu; wiersz z niej wyprowadzony może być przewidzeniem następstw odejścia (w sposób obiektywny) lub testamentem (interpretacja subiektywna); mógłby także dokonywać analizy przyczyn, które do tej sytuacji doprowadziły.
Wiersz poety romantycznego nie posiada tytułu – czy z racji trudności lub niechęci do jednoznacznego podsumowania jego treści? Rolę zastępczą pełni incipit. Uwaga, z jaką zazwyczaj spogląda się na tytuł wiersza, przenosi się na jego pierwszy wers, przedstawiający podmiot określający się wobec rzeczywistości wyznaniem pełnym determinacji, którego kontynuację-prowadzoną stylem patetycznym – stanowi pierwsza zwrotka. Utwór Słowackiego jest ciekawy pod względem formalnym właśnie dzięki łączeniu wzniosłości (właściwej stylowi romantycznych manifestów) z prostotą ludowych wyobrażeń (symbole – skowronek, jaskółka), konstrukcji zdaniowych (zdania proste), budowy zwrotek (cztery 4-wersowe) i wersyfikacji (rymy przeplatane). [?!]
Napięcie tego wiersza ujawnia się w nagromadzeniu – połączonych myślnikami – bezokolicznikowych równoważników zdań ("żyć – cierpieć – i tworzyć'"), których zwięzłość i logika (myślniki) są także bliskie wszelkim programowym ujęciom; pojawiająca się w ostatnich dwóch zwrotkach apostrofa do Boga sugeruje określenie wiersza jako rodzaju modlitwy, w której zwrócenie się ku Istocie Wyższej ujawnia słabość i niepewność człowieka (sprzeczność z początkową tezą)*. Może więc brak tytułu w liryku Słowackiego wynika z dwoistości nie tylko zewnętrznej, lecz i emocjonalnej sytuacji podmiotu, zawieszonego między dramatyczną pewnością swych zadań romantycznego artysty a bezradnością człowieka stojącego w obliczu śmierci.
Wiersz Tadeusza Gajcego, mimo jednoznacznego przedstawienia sytuacji w tytule, odnosi się do równie złożonej rzeczywistości. Budowa utworu jest stroficzna, nieregularna (po 12, 8 i 7 wersów w kolejnych trzech zwrotkach); wypełniają tę konstrukcję zdania złożone podrzędnie (najczęściej czasowe z użyciem spójników: "nim", domyślnego – "gdy") – działanie i sytuacja podmiotu są zdeterminowane przez określoną rzeczywistość. Płynność wizji podkreślona jest tonicznym charakterem wiersza; układ elementów decydujący o melodyjności oddaje zróżnicowanie emocjonalne utworu. Różnorodna wersyfikacja* (rymy dokładne żeńskie: wywoła – czoła, asonansowe: lament – palmę, lub brak ich w ogóle) kojarzy się z zaskakującym i niejednolitym charakterem rzeczywistości albo z nowoczesnymi poszukiwaniami w poezji (jedno zjawisko nie występuje jednak bez wpływu drugiego).
Podmiot obecny jest nie tylko dzięki użyciu 1. os. lp., lecz przejawia także aktywny stosunek wobec rzeczywistości przetworzonej w piętrzących się metaforach zaczerpniętych z tradycji chrześcijańskiej (a przez to i romantycznej). Obraz kraju pojawia się poprzez relacje, jakie łączą go z podmiotem ("mój kraj", "pożegnam go"), oraz poprzez symboliczne odwołania do chrześcijańskich symboli ("korona cierniowych lip"), uznanych za powiązane z tradycją narodu ("dłoń z męczeńskiej gliny").
Sytuacja podmiotu zostaje zarysowana przez szereg metafor ukazujących bliską perspektywę śmierci ("wezmę // w bok mój i serce bezbronne // ciemność jak ostre narzędzie" – kulminacja w jednej metaforze wszelkich sposobów doznawania śmierci, przyjętej zresztą dobrowolnie – chrześcijański motyw ofiary) i zmartwychwstania ("błyskawicowy lament //znów mnie na wieczność wywoła // bym uniósł siebie jak palmę // i płomień poczuł u czoła"), których wyobrażenie kojarzy się ze scenerią śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
Działalność podmiotu skierowana przeciw zastanej rzeczywistości zostaje utożsamiona z jego działaniem. [!?]
Mniej niezależny okazuje się podmiot w wierszu Słowackiego. Nie kreuje on siebie na Boga, lecz właśnie do tej istoty zwraca się, aby znaleźć oparcie w obliczu śmierci. Sytuacja twórcy romantycznego, nakreślona w bezimiennym (bo bez tytułu) liryku, określona jest zwielokrotnioną opozycją: między "dawniej" a "dzisiaj", między młodością a schyłkiem życia, beztroską a rezygnacją, wreszcie – między dwiema propozycjami romantycznych wartości: kultem miłości a ideologią czynu. Jest rzeczą zaskakującą, że działanie, jakie wybiera twórca, pozbawione jest właściwych cech aktywności, energii; towarzyszy mu natomiast nastrój schyłkowości, uczucie "smętku" (smutku pozbawionego podstaw), w których tkwi zniechęcenie, rezygnacja. [!?]
Czy jest to konsekwencją powtarzającej się myśli o śmierci – nie wyrażonej wprost, ale poprzez porównanie i metafory ("zastanowi się zegar życia", "gdy się żywot zmierzcha")? Lecz zaprzeczeniem melancholijnego nastroju są prośby przedstawione w ostatnich dwóch strofach. Pojawiają się symbole gwarantujące przetrwanie form: "duch-skowronek" i "dusza-jaskółka". Rozróżnienie między dwiema formami niematerialnego bytu tłumaczą przypisane im postaci ptaków: dążenie wzwyż skowronka rzuconego w otchłanie (rozpiętość przestrzeni stwarza tu napięcie sytuacji lub podkreśla wysokość lotu) – triumf "wyższych wartości", które stworzył artysta; dążenie ku domom jaskółki [!?] – zwrócenie niematerialnej formy ludzkiego bytu ku dawniej bliskim mu przedmiotom.
Prośba artysty dotyczy więc pośmiertnej obecności, w wymiarze transcendentnym i ziemskim; jej spełnienie powiązane jest z optymizmem i ufnością w pomoc Boga – przygnębiająca sytuacja artysty znajduje więc rozwiązanie w wyższym wymiarze. Dopiero teraz można uznać za prawdziwe sformułowanie zawarte w pierwszym, zwracającym uwagę wersie utworu. Mimo dwoistości formy i sytuacji podmiot może znaleźć dla siebie jednoznaczne rozwiązanie.
Oparty na aktywności jednostki, dla której działania podmiotem a jednocześnie przedmiotem jest Chrystus, wiersz Gajcego przynosi odmienne rozwiązanie. Pośmiertny "program", jakiego wyboru [!] dokonuje podmiot, realizowany zostaje w oparciu o archaiczny motyw wędrówki (związanej także z życiem Chrystusa), której towarzyszą działania związane z postulatem ideologii chrześcijańskiej dotyczącym tzw. "aktywnego dobra". Skala tych dokonań jednak stopniowo się zmniejsza: od godnych Boga zamiarów ("żywioł porównam z żywiołem") do drobnego gestu ilustrującego bezradność podmiotu ("pod brzozą zwęgloną //mrówkę pochować nieżywą"). Istotna jest jednak sceneria, w jakiej te uczynki będą dokonywane: "kości zdeptane", "ognistość", "brzoza zwęglona" wywołują obraz przestrzeni nawiedzonej totalną zagładą, w której tradycyjne wartości są pozbawione sensu, a nawet stają się swym zaprzeczeniem ("gwiazda zawistna" – zamiast sprzyjającej, szczęśliwej; smutne zwierzęta z szopki bożonarodzeniowej, wywołującej zazwyczaj pogodne i pełne nadziei myśli). W takich warunkach zdanie: "młodość przywrócę i miłość // snom niewinnego człowieka" nabiera wartości jako pełne samozaparcia odwołanie do dawnych wartości. Efektem tego działania okazuje się – wbrew początkowym zamierzeniom – klęska, wyrażona metaforą podsumowującą utwór, którą można odczytać jako przyznanie się do bezradności właściwej człowiekowi (powrót do stanu ludzkiego jedynie sygnalizuje zamknięcie perspektywy pośmiertnego losu powrotem "pod", a nie "na krzyż").
Czy oznacza to, że próba "zbawienia świata" przez chrześcijańską, opartą na dobroci działalność musi zakończyć się przegraną?
Jeśli ufność artysty z wiersza Słowackiego w moc Boga zapewniającego mu po śmierci przetrwanie przynosiła naiwne trochę pocieszenie [!?], to dlaczego podmiot liryku Gajcego – sam kreujący się na Boga i czyniący swym celem boską działalność na rzecz dobra – przegrywa w konfrontacji z rzeczywistością? [!?]
Czyżby dystans wobec Boga cechujący człowieka wierzącego był nieświadomym gestem samoobrony, jedyną szansą odnalezienia przekonania o ładzie i słuszności świata? Zaś konfrontacja najbliższa-a więc tożsamość z Bogiem – prowadziła do rozczarowań i rezygnacji, utraty wiary w możliwość pozytywnego przekształcenia rzeczywistości? Jeśli abstrahować od zewnętrznej, historycznej rzeczywistości twórców... [praca nie dokończona]
Źródło: Olimpiada Literatury i Języka Polskiego, pod red. B. Chrząstowskiej i T. Kostkiewiczowej, Warszawa 1988, wyd II.