VII Olimpiada 1977 (73)

Julian Przyboś – Jesień 42
Tadeusz Różewicz – W teatrze cieni

Wiersze Jesień 42 Juliana Przybosia i W teatrze cieni Tadeusza Różewicza należą do często realizowanego w poezji lirycznej nurtu autotematycznej refleksji. Zakres tematyczny obu wierszy determinuje ich ukształtowanie jako lirycznych wyznań podmiotu autorskiego. Trudno jednak włączyć oba utwory do kręgu skonwencjonalizowanych od czasów Boileau "sztuk poetyckich", nie są one bowiem wypowiedzeniem programu poetyckiego ani też receptą na pisanie poematów, ale stanowią samookreślenie podmiotu autorskiego wobec sztuki, skupiają się na wypowiedzeniu relacji między tworzywem liryki – słowem, a jej źródłem – emocją czy myślą.

Specyfiką poetyckiego "mówienia o poezji" jest kodowanie znaczenia nie tylko w semantycznej warstwie wypowiedzi, ale w jej ukształtowaniu kompozycyjnym i nacechowaniu stylistycznym, poezja abstrakt zostaje określona poprzez obrazową wizję.

W planie obrazowania poetyckiego zawierają się podstawowe różnice liryku Przybosia i Różewicza. U pierwszego poety sytuacja liryczna ma konkretne przesłanie czasowe – jesień, i przestrzenne – dojrzewający sad. Punktem wyjścia poetyckiej refleksji jest doznanie podmiotu – zerwanie jabłka, które w dalszym planie wypowiedzi osiągnie więcej niż konkretny wymiar. Moment doznania zmysłowego autorskiego podmiotu stanowi bowiem punkt narodzin nowego obszaru znaczeń, zawartych właśnie między materialnym znakiem a jego odczuciem przez podmiot:

...a ja kłonię gałąź jabłoni:
ukrywam się w podziwie.

I właśnie w tej chwili ("...rzeczy tknięte moim wzruszeniem przytaczają się słownie –") powstaje poetycka realizacja doznania świata. W ten sposób trzymane w dłoni jabłko sugeruje możliwość jego realizacji w słowie: jego obecne znaczenie kojarzy owoc z jabłkiem królewskim jako symbolem władztwa, stąd wyeksponowane w wersie następnym słowo "władam", najpełniej charakteryzujące odczucie podmiotu autorskiego. Wyjaśnienie istoty doznania poetyckiego jako napięcia między przedmiotem materialnym a jego słownym znakiem tłumaczy władztwo poety, który swoje wzruszenie zamienia w słowa, czy raczej wzbogaca w nowy aspekt. Umieszczenie konkretnego przeżycia w planie czasowym i przestrzennym powoduje rozszerzenie perspektywy, doprowadza do uogólnienia, a nawet pewnej hiperbolizacji – już nie chwila i jabłko, ale

z każdym rokiem szybciej
planeta toczy mi się do rąk.

Przedstawiony w strofie inicjalnej obraz jabłka doprowadza Przybosia do konstatacji twórczej zadumy; "przytaczanie się" słów – oznaczające potencjalną siłę poetycką przedmiotów – wywołuje "toczenie się" całego świata do rąk poety: poezja jest dynamiczną, konstruktywną relacją, symbiozą między artystą a światem.

Inaczej problem ten prezentuje Różewicz. Sytuację liryczną jego utworu sugeruje tytuł W teatrze cieni – nie konkret, kształt, jak u Przybosia, ale rozpływające się, anonimowe kontury, niepewność i ulotność. Poezja eksplodująca swą siłą u Przybosia, realizująca się natychmiast w słowach, w tym liryku jest w stanie embrionalnym, nie wytryska, ale "próbuje się wydobyć". Znów miejscem jej narodzin jest sfera między człowiekiem i światem, ale dla podmiotu lirycznego W teatrze cieni pęknięcie "między mną i światem // między mną i przedmiotem [...] między rzeczownikiem i przymiotnikiem" jest przepaścią pochłaniającą próbę poezji.

W liryku Przybosia konstatacja napięcia między podmiotem i rzeczywistością określa siłę poezji, która ma być pomnażaniem napięć, determinuje ukształtowanie słowne monologu lirycznego w Jesieni 42 i wypływającą stąd poetykę, skupiającą się właśnie na wyrażeniu dynamiki istnienia:

Wola mistrzostwa dojrzała we mnie o rok.
Każde moje zdanie ma składnię uczucia.

Te dwa wypowiedzenia, stanowiące kulminacyjny punkt kompozycji wiersza, wyodrębnione przez swą lapidarność i kategoryczną konstrukcję zdania oznajmującego, określają poetyckie przesłanie podmiotu – dążność do absolutnego mistrzostwa, polegającego nie na perfekcji formy, ale maksymalnym nasyceniu ukształtowania wiersza ładunkiem emocjonalnym. Ta deklaracja poetycka nakazuje zerwanie z klasycznym systemem wersyfikacyjnym, łagodzącym znaczenia poprzez łagodny rytm i melodykę, wyznacza poszukiwanie nowych sposobów poetyckiego wypowiedzenia.

Przyboś eksploatuje przede wszystkim składniowe napięcia tekstu, jego wiersz składa się ze wzajemnie kontrastujących zdań – od maksymalnie krótkich (wers pierwszy) po skomplikowane okresy (cała druga strofa). Wyzyskuje autentyczność nie tylko odrębnych zdań, ale wewnętrzne możliwości jednego zdania, poprzez maksymalne zagęszczenie toku składniowego, prowadzące do konstrukcji eliptycznych, wyrzucania wyrazów (nawet czasowników, co prowadzi do konstrukcji równoważników zdań), zastępowanie ich pauzą (dwie ostatnie strofy). Istotną rolę w konstruowaniu dynamiki tekstu Przybosia pełni wersyfikacyjne ukształtowanie utworu, kontrastowanie wersów krótkich (dwusylabowy – "Oto") z konstrukcjami wielosylabowymi – wyznacza to specyficzny, niepokojący rytm utworu. Wreszcie instrumentacja wiersza preferująca sąsiedztwo głosek zgrzytliwych, np. w wersie "Chwytam wasz strach, jak w potrzask, w błyskawiczny spokój", konstruowanie rymów niepełnych i oddalonych, np. rąk – rok, wyroku-spokój, uczucia – udział, [które] powiększają międzysłowne napięcia, pomnażają niepokój relacji człowieka i świata. Ale w opozycji do tak zdynamizowanego toku wiersza skonstruowany jest kształt fleksyjny utworu: wszystkie czasowniki określające czynności podmiotu autorskiego wypowiedziane są w czasie teraźniejszym; to jednolite ukształtowanie – powtarzające się końcówki fleksyjne – wprowadza element stałości, podkreśla sprawczą siłę podmiotu, jego stałą moc.

U Różewicza natomiast podmiot zaktywizuje się dopiero w poincie wiersza. Nagromadzone w utworze czasowniki określają czynności samej animizowanej poezji, czynności, które w efekcie ograniczają się do nieustannych prób-tylko czasownik "próbuje" posiada formę osobową, wszystkie pozostałe są bezokolicznikami. Pozostawianie poezji ciągle w sferze uporczywych prób tłumaczy druga strofa [wiersza] W teatrze cieni. Poezja nie ma, jak u Przybosia, konstruować nowych napięć, ale przeciwnie, stać się pomostem między artystą a światem, między poetą a jego tworzywem-słowem. Różewicz daleki jest od władczej dumy Przybosia. W sugestywnym obrazie w drugiej strofie następuje konkretyzacja niemocy "ja" lirycznego, od którego słowa odchodzą. Poezja jest jednak jedyną szansą "zbliżenia, porównania, połączenia" – ta misja determinuje poszukiwanie "narzędzi i form", które złagodziłyby "pęknięcie"

Dlatego wiersz emocyjny Różewicza jest zupełnie odmienny od poetyki Przybosia. Istniejące tu nieregularności wersyfikacyjne wypływają nie z chęci napinania kontrastów, ale przeciwnie, dążą do wyrównania wersów, wyrównania niemożliwego, jak to sugeruje idea wiersza. W każdej strofie w kolejnych wersach rozszerza się ich rozmiar sylabowy (wiąże się to z antykadencjalną intonacją) – zabieg ten stanowi jakby ilustrację "wydobywania" się poezji, konstruuje liryczne napięcie towarzyszące każdej próbie. Kadencjalne zakończenie każdej strofy powoduje rozładowanie napięcia, ilustruje ciągłe niepowodzenie. Ale szansa poezji wciąż istnieje, wyrazem jej jest uparty paralelizm całego wiersza. Powtarzane konstrukcje składniowe w drugiej strofie, anaforyczne zbudowanie strofy inicjalnej, paralelne wymienianie czasowników w strofie ostatniej podkreślają ciągły nieprzerwany wysiłek poezji dążącej do spełnienia swojej misji: wypełnienia pęknięcia między człowiekiem i światem.

Dlaczego tak przeciwstawne stanowiska prezentują wiersze Przybosia i Różewicza? Skąd wypływa odmienna koncepcja podmiotu lirycznego, a przez to poety?

Obydwa utwory są głęboko zakorzenione w sytuacji politycznej: dzieli je czasowa cezura dwudziestu lat, usytuowane są w v dwóch różnych planach. Inicjalny wers utworu Przybosia: "Nadciąga zagłada" rozszerza plan refleksji lirycznej autorskiego podmiotu w sferę relacji między artystą a społeczeństwem, każe mu poszukiwać określenia nie tylko wobec sztuki, ale wobec konkretnej sytuacji. Zrozumiały staje się wers: "Gdy dzień –jak odroczenie na dzień wykonania wyroku", określa on sytuację człowieka w każdej chwili zagrożonego śmiercią, dlatego starającego się maksymalnie wykorzystać wszystkie chwile życia. Jedyną sferą działalności pozostaje walka – w niej odnajduje podmiot liryczny swoje miejsce. Poezja dynamiczna, pełna napięć i siły, scharakteryzowana wspaniałym oksymoronem "błyskawiczny spokój", realizuje aktywność poety – władcy słowa – w czasie wojny.

Odmienna sytuacja zdeterminowała wyznanie podmiotu Teatru cieni. Usytuowanie utworu w konkretnym czasie historycznym odsłania drugie znaczenie tytułu – "teatr cieni" to obsesjonalna gra wspomnień przeszłości porażonej okresem wojny. Przyboś w środku wojny wierzył w siłę słowa i moc poety, wierzył w piękno poezji, która może być walką. Świadomie odchodził w piękno świata, w poetycki obszar napięć emocjonalnych, ufając poezji zamykającej w sobie wartości estetyczne i etyczne.

Różewicz wyniósł z wojny inne doświadczenia, nie zgodził się z deklaracją Przybosia:

Osobno – w walce spólnoty
biorę udział.

Nie poetyckie, ale żołnierskie uczucie wojny w całym jej okrucieństwie i ohydzie, tragiczne uczucie rozbicia wszystkich wartości, których poezja nie mogła ocalić, determinują stanowisko podmiotu lirycznego w wierszu powstałym wiele lat po wojnie. Konstatacja rozbicia między człowiekiem a światem, przepaści, którą poezja usiłuje wypełnić, doprowadzają do lirycznej pointy utworu – wypowiedzenia określającego jedyną czynność podmiotu: "odchodzę". Czy "jest to rezygnacja, konstatacja klęski poezji, która nie może wydobyć się z przepaści wyznaczonej przełomem wojennym? "Odejście" poety współczesnego oznacza dalsze, nieustanne próbowanie i zdaje się być rozwiązaniem bliższym niż "osobna" duma poety z Jesieni 42.

[Uwagi o interpretacji – 12]

Źródło: Olimpiada Literatury i Języka Polskiego, pod red. B. Chrząstowskiej i T. Kostkiewiczowej, Warszawa 1988, wyd II.