V Olimpiada 1975 (46)
Jan Kochanowski – Pieśń XXIV
Adam Mickiewicz – Wizyta pana Franciszka Grzymały
O uznaniu, o sławie u współczesnych i potomnych marzą zwyczajni śmiertelnicy, pewność prawie mają poeci. Motyw poetyckiej sławy pośmiertnej przewija się w literaturze już od starożytności. Pieśń 30 z księgi III Horacego, której wers pierwszy brzmi: "Exegi monumentum aere perennius", stała się materiałem dla wielu parafraz, trawestacji, pastiszów nie tylko w literaturze polskiej. Wystarczy wspomnieć tutaj Pomnik Puszkina, kongenialnie tłumaczony przez Tuwima, który sam także korzystał z motywów zaczerpniętych z poezji rzymskiej.
Poezję starożytną, kulturę Grecji i Rzymu doskonale znał Jan Kochanowski, który humanistyczne wykształcenie zdobył na uniwersytetach włoskich, w ośrodkach myśli renesansowej. Mickiewicz filologię klasyczną poznał dzięki wykładom znakomitego profesora wileńskiego Groddecka. Obaj wykorzystali w swojej twórczości poetyckiej wspomnianą już pieśń Horacego. W Wydaniu Jubileuszowym Dzieł Mickiewicza [1955] wiersz Wizyta pana Franciszka Grzymały opatrzony został tytułem Exegi monumentum, czyli Wzniosłem fortecę. Tak strawestowany tytuł rzutuje od razu na sposób interpretacji. Jest to wiersz żartobliwy, miejscami ironiczny. Nie brak w nim prozaizmów, a nawet wulgaryzmów: "łotr", "podły". "Pomnik", słowo, które pada już w pierwszym wersie, należy utożsamić ze sławą; nie jest to pomnik wykonany ze spiżu lub z kamienia. Te materiały nie dałyby mu takiej trwałości, jaką ma żywe słowo. Jeszcze raz, w inny sposób, zostało powiedziane to, co w Pieśni Wajdeloty brzmiało:
Płomień rozgryzie malowane dzieła,
Skarby mieczowi spustoszą złodzieje;
Pieśń ujdzie cało...
W wierszu Mickiewicza mowa jest o sławie, którą poeta cieszy się u współczesnych. Czyta go litewska młodzież, służba dworska, a nawet sam dwór, ale ten tylko "w braku lepszych pism".
O sławie u potomnych mowa jest w Pieśni XXIV Kochanowskiego. Nietrudno to stwierdzić: w wierszu Mickiewicza czasowniki występowały w czasie teraźniejszym, u Kochanowskiego przeważają w czasie przyszłym. Wyróżnikiem poetyckiej mocy w pieśni Kochanowskiego są skrzydła. Motyw to jeszcze starożytny; skrzydlatym koniem był Pegaz, symbol poezji i patron poetów. I ten motyw wielokroć powtarzał się w poezji. W Wielkiej Improwizacji Konrad usiłował wznieść się na skrzydłach natchnienia poetyckiego do Boga:
I mam je, mam tych skrzydeł dwoje,
Od zachodu na wschód je rozszerzę...
Poeta jest "ze dwojej złożony // Natury". Ja – poeta i on – człowiek. Następuje tutaj rozdwojenie podmiotu lirycznego, sobowtór pojawia się zazwyczaj wtedy, gdy następuje utrata władzy nad duszą lub ciałem:
Już mi skóra chropawa padnie na goleni,
Już mi w ptaka białego wierzch się głowy mieni;
Wraz z utratą władzy fizycznej następuje spotęgowanie władzy w poezji, więc poeta dumnie mówi: "ludnemi // Miasty wzgardzę". Pobrzmiewa tu echo słów Horacego: "Odi profanum vulgus et arceo". Poeta przewyższa swoimi dokonaniami nawet Ikara. Wzniósł się na skrzydłach poezji jak Ikar na skrzydłach z wosku i piór, jest jednak szybszy od niego, nie grozi mu żaden upadek. Poezja jego dociera do wszystkich części świata, znana jest wielu narodom. On zaś jest "Muzom poświęcony // Ptak...". Poeta jest zarazem kapłanem i ofiarą, poezja jest obrzędem. Ofiara, nawet gdy jest śmieszna i budzi litość, pozostaje w obrzędzie najważniejsza i godna szacunku.
U Mickiewicza nie ma mowy o aż tak wielkich ambicjach. Sława, którą poeta już osiągnął, ogranicza się do terenów Litwy*. Tam "Przemyca [...] Żyd tomiki [...] dzieł". O Żydzie takim pisał i Syrokomla w gawędzie Księgarz uliczny. Tomiki poetyckie Mickiewicza kolportowane przez niego były ostoją ducha umiłowania ojczyzny.
Siłę twierdzeń w wierszu Mickiewicza wzmagają akcenty oksytoniczne przedśredniówkowe i klauzulowe oraz ostra kadencja. Jednocześnie męskie gramatyczne rymy nadają utworowi charakter żartobliwy. Materiał treściowy został lekko potraktowany przez samego poetę.
Powaga i filozoficzna zaduma dominuje w pieśni Kochanowskiego. Refleksja na temat życia i poezji przewija się przez cały utwór. Myśl o śmierci idzie w parze z myślą o sławie. Nie ma więc rozpaczliwego szamotania się, próby uniknięcia praw natury, która jako dopełnienie życia daje śmierć. Ja – poeta twierdzi:
...nie umrę ani mię czarnymi
Styks niewesoła zamknie odnogami swymi.
Nie ma więc żadnych wskazówek dotyczących literackiej spuścizny. Prawdziwe wartości poezji będą docenione przez wszystkie epoki i wszystkich ludzi, którzy potrafią je przejąć i wzbogacić.
Wskazania zawarte w ostatniej strofie związane są z samym obrzędem żałobnym, "próżnym pogrzebem". "Próżnym", bo unicestwione zostało tylko istnienie materialne. Poezja i treści w niej przekazane będą trwać. Uroczystości pogrzebowe winny być bez szlochów i łkań. Intelektualista i humanista domaga się zrozumienia od uczestników sensu życia i śmierci. Nie chce "głosem żałobliwym żołtarzów śpiewanych", bo sam był twórcą poezji o wiele doskonalszej.
Dla uwydatnienia treści, które uważa za najbardziej istotne, stosuje Kochanowski przerzutnie:
...nie leda piórem opatrzony // Polecę precz...
...poeta, ze dwojej złożony // Natury...
...ludnemi // Miasty wzgardzę...
Przerzutni używa Kochanowski także wtedy, gdy zwraca się do Myszkowskiego:
...wielce ulubiony // Mój Myszkowski...
Pieśń Kochanowskiego pisana jest 13-zgloskowcem, wersem niezwykle dostojnym. W Wizycie pana Franciszka Grzymały Mickiewicz pozostaje przy 12-zgłoskowcu sylabicznym*, chociaż w innych wierszach rozwijał sylabotonizm. Niektóre wersy w obydwóch utworach zostały wzmocnione przez zastosowanie anafor i zdań paralelnych.
Obydwa teksty docierają do współczesnego czytelnika, wywołują jego żywą reakcję. Często mówi się o nieśmiertelności poezji, nieprzemijaniu piękna. Należy rozróżnić nieśmiertelność wzruszeń ludzkich, którym poeci dają wyraz w dziełach, oraz nietrwałość poetyckich symboli. Stwierdzając więc przynależność poety do określonego okresu w historii literatury, nie kwestionujemy "absolutnego" charakteru jego poezji. Poezja broni bowiem przed chaosem, wprowadza porządek etyczny.
W obydwu utworach poeci zaznaczają swoją odrębność, a nawet wyższość. Kochanowski twierdzi bowiem: "ludnemi // Miasty wzgardzę", Mickiewicz zaś swoje zasługi stawia ponad zasługi samego Kościuszki i Czartoryskich. Jest to chyba celowa prowokacja, lekceważenie narodowych świętości, które czcił czytelnik.
Niedomogi interpretacyjne tekstów Mickiewicza i Kochanowskiego usprawiedliwić można cytatem Peipera:
Zdarza się, że najlepszy nawet czytelnik rozumie wiersz inaczej niż jego twórca. A jednak, jeśli autor dobrze wiersz napisał, a czytelnik wszystko, co jest w słowach, ujrzał widzeniem wewnętrznym i obdarzył uczuciem, to w takim wypadku, choć w szczegółach będą zachodzić różnice między czytelnikiem a autorem, istnieć będzie między nimi zgodność wyższego rzędu, która sprawia, że wiersze wywołują pokrewne stany wzruszeniowe.
Źródło: Olimpiada Literatury i Języka Polskiego, pod red. B. Chrząstowskiej i T. Kostkiewiczowej, Warszawa 1988, wyd II.