Michalina Wilamowska, Romantyczne figury nieskończoności

Kiedy młody człowiek przystępuje do olimpiady z języka polskiego, w swoim pojęciu czuje nieskończoność. "Nieskończone dni są przede mną, mam naprawdę dużo czasu" – powiada. Takie uproszczone rozumienie pojęcia nieskończoności często występuje jako hiperbolizacja pewnej wielkości czasowej. Nieskończoności rzeczywiście nie można wykazać. Jest to pojęcie abstrakcyjne i wymaga abstrakcyjnego myślenia, metafizycznego spojrzenia na rzeczywistość. Uczymy się na fizyce, że pole grawitacyjne każdego ciała jest polem nieskończonym, na matematyce, ze oznacza nieskończony wzrost (bądź malenie) lub nieskończoną ilość (większą od dowolnie dużej liczby), lecz nie rozumiemy w pełni tego, co mówimy. Jest to dla nas pojęcie niewyobrażalne. Nie możemy sobie wyobrazić nieskończoności, ponieważ nie umiemy pojąć i ogarnąć nieskończonego czasu. Wiemy, że Bóg jest nieskończony. Nie ma początku ani końca. Ale człowieka stworzył przecież na swój obraz, na swoje podobieństwo. W biblijnej Księdze Koheleta czytamy, że "każdą rzecz pięknie uczynił w jej czasie, nawet czas niezmierzony włożył w ich serce, żeby człowiek nigdy nie zgłębił dzieła, które prawdziwy Bóg uczynił od początku do końca". Czy jest więc możliwe, by człowiek otrzymał choć odrobinę nieskończoności Stwórcy, czy jest w stanie ją poznać, skoro sam jest istotą skończoną?

Nieznany autor w artykule "O idei i uczuciu nieskończoności" mówi o tym pojęciu jako o całości istnień obejmującej świat rzeczywisty, możliwej do pojęcia za pomocą zmysłów wewnętrznych i zewnętrznych. Świat niewidzialny i nieskończony nie dotyka naszych zmysłów i nie wiemy, czym jest. Ten świat traktuje autor jako przedmiot niewyraźnych spostrzeżeń i ludzkich przeczuć. To, co człowiek widzi, jest skończone, to, czego nie widzi, czego się domyśla, co czuje, co sobie wyobraża – jest nieskończone. We wspomnianym artykule czytamy także:

Lecz skoro nasz rozum daje nam ideę nieskończoności i uznać nam ją każe, wiedzieć tedy zawsze będziemy że jest nieskończoność i dosięgnąć jej usiłować przez nieokreśloność zechcemy.*

Będzie więc wywierać na nas ogromny wpływ. Nie będziemy nigdy mogli się usunąć spod jej skrytej i głuchej władzy. Idea ta (nieskończoności) łączyć się będzie ze wszystkimi innymi naszymi ideami. Im człowiek bardziej będzie starał się być człowiekiem, tym uczucie i potrzeba nieskończoności staną się żywszymi i trwalszymi. Staną się one jakby uwieńczeniem człowieczeństwa.

Mnogość i różnorodność zjawisk, odczucie nieskończoności przenikające życie człowieka domagają się swojego wyrazu. Mochnacki pisze o tym w swojej rozprawie "O duchu i źródłach poezji w Polszcze":

Chwile czystego, niestępionego wzroku duszy głębokiej na ułomną połowę jestestwa niepamięci otwierają nam odwieczne źródła nieskończoności; światło i noc, szum wiatru kołyszącego wierzchołki starożytnych gajów; wesołość i rozrzewnienie; harmonia chórów i łoskot gromu: wszystko to rozwija w nas religijną tęsknotę. Myśl przenosi się do źródeł czasu i przestrzeni, Tajemnice niepojęte dla rozumu, nieokreślone zwyczajnym brzmieniem słów rozwiązuje uczucie tam dopiero, gdzie nie wystarczają zwyczajne rozumowania, mieszka niewątpliwa pewność; gdzie ustają dowody zaczyna się rzeczywistość w poezji [...].*

Uczucie nieskończoności jako podstawowa zasada w życiu ludzkości jest pierwszym źródłem poezji. Człowiek sięga do niej, chcąc wyrazić nieskończoność, uzmysłowić najpiękniejsze niewcielone przymioty duszy. Próbuje ona rozwiązać tajemnicę bytu człowieka, otworzyć podwoje niewidzialnego świata i jako potrzebna, niezaprzeczalna własność serca i umysłu ludzkiego wypływa z uczuć nieskończoności, nadaje zmysłową, dotykalną barwę duchowym zjawiskom.

Właśnie romantyzm przynosi odmienny typ widzenia rzeczywistości, odmienny ton odczuwania świata i sensu jego istnienia. Poprzedni kierunek, klasycyzm, opierał się na ładzie i porządku. Wytworzył sobie pojęcie o świecie jako zamkniętym, harmonijnym, uporządkowanym systemie, którego zagadki i trudności da się rozwiązać za pomocą rozumu. Podobnie jak w średniowieczu, kiedy świat uważano za mały i zamknięty, jasny i uporządkowany, skończony i wyrazisty. Poczucie bezpieczeństwa żywiło się geocentryczną nieruchomością, solidną nienaruszalnością położenia ziemi. Runięcie tego obrazu świata wywołało tak gwałtowną reakcję, że spalony żywcem został Giordano Bruno za podważenie geocentryzmu i utrzymywanie poglądu, że świat jest nieskończony. Świat dla niego nie był maszyną, konstrukcją, nie miał stałej, przesądzonej z góry formy, był natomiast wolny i rozległy. Otwarcie kosmosu stało się otwarciem na jego wieczność i nieskończoność. Tak samo romantycy traktowali to nieskończone uniwersum, otwarty w wieczność i na wieczność kosmos, który stał się ich naturą, pojęty jako nieskończona całość wpisywał się w człowieka, a człowiek w sam kosmos. Otwarcie kosmosu ujawniło jego autonomię. Człowiek w centrum stworzenia zajmuje uprzywilejowane miejsce w łańcuchu bytów dzięki swej godności stworzenia myślącego i świadomego; zwierciadła, w którym wszechświat się odbija i rozpoznaje. Człowiek jawi się tutaj jako mikrokosmos, odbicie wszechświata. Romantyczna idea podświadomości jako miejsca naszego kontaktu z organizmem uniwersalnym stanowi zasadniczą część romantycznej antropologii.

Chociaż Adama Mickiewicza nie można nazwać człowiekiem "pijanym nieskończonością" – tak jak Giordana Bruna – to stwierdzić jednak można, że rozszerzył on granice poznawania świata w nieskończoność, złamał klasycystyczne ograniczenia. Sięgnął w nieskończoność wprowadzając to, co nieznane, nadprzyrodzone, magiczne. Świat stał się nieodgadniony, niepoznawalny w kategoriach racjonalnych. Taki świat widziany w perspektywie nieskończoności, w przejawach stałego oddziaływania sił nadprzyrodzonych Mickiewicz kreuje między innymi w "Balladach i romansach" wydanych w 1820 roku.

W "Romantyczności" poeta wprowadza postać zrozpaczonej Karusi, która jako jedyna widzi zmarłego Jasia. Mamy tu więc kontakt istoty żyjącej ze światem pozagrobowym. Wydaje jej się, że jest z nim sama, jest północ, a tak naprawdę jest biały dzień, wokół tłum ludzi. W takiej sytuacji reakcja starca ze szkiełkiem w oku może wydawać się wnioskowaniem trzeźwym i rozsądnym, jednak o obecności Jasia przy Karusi jest przekonana cała gawiedź. Co więcej, po stronie gminu staje narrator utworu, bezstronny obserwator, który mówi:

Dziewczyna czuje – odpowiadam skromnie
A gawiedź wierzy głęboko;
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.*

Poeta nie odrzuca bynajmniej rozumu i jego pomocy w poznawaniu rzeczywistości materialnej. Nawet wysoko ocenia jego możliwości w zakresie zjawisk przyrodniczych, w poznawaniu prawd natury:

martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu
widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce"*.

Uczony poznaje dziedziny niedostępne umysłom prostego człowieka z gminu. Cały świat widzi w proszku, w atomie, w iskierce oddalonego od nas o tysiące lat światła. Istnieje jednak także inna rzeczywistość, wobec której doświadczenie i rozum stają bezradne; świat, którego nie da się dostrzec, zmierzyć ani zważyć. Świat zjawisk nadprzyrodzonych, które można poznać tylko czuciem i wiarą: "nie znasz prawd żywych nie obaczysz cudu! Miej serce i patrzaj w serce!". I o tym mówi też motto ballady z szekspirowskiego "Hamleta": "zdaje mi się, że widzę … gdzie? / Przed oczyma duszy mojej"*.

Tak samo lud prosty, który pozostaje poza sferą niewidzialnej rzeczywistości, wierzy w jej istnienie i w to, że Karusia nie dostrzega realiów otaczającego jej świata, bo wie, że ogląda świat "oczyma duszy swojej". W ten sam sposób pojmuje poznawanie rzeczywistości mówiąc, że gdy zwyczajne sposoby i środki poznawania oparte na doświadczeniu i obserwacji nie są dostateczne do zgłębienia tajemnic i fenomenów świata umysłowego, należy użyć natchnienia i swobodnej imaginacji.

Podobny obraz stworzył Mickiewicz w "Świteziance", "Świtezi", "Rybce" i "To lubię". Cuda, tajemnice, nadziemskie zjawiska to tylko niektóre elementy pozwalające nam stwierdzić, że świat widziany jest tu w perspektywie nieskończoności. Szczególne znaczenie ma umiejscowienie akcji w pobliżu miejsc tajemniczych i nieznanych. Jeziora, nurt rzeczki nie są już elementem urody krajobrazu czy tylko nastrojowym tłem zdarzeń. Kryją w sobie odwieczne tajemnice, których nie da się zbadać "mędrca szkiełkiem i okiem". Można ich doświadczyć wśród mroku lub ciemności. W porze zjaw, upiorów i nimf, w czasie prawdziwego życia natury i kosmosu. Wody wabią obietnicą miłości, ale i straszą grozą śmierci. Kryją w swych toniach odwieczną wierność ojczyźnie i pamięć najwyższego dla niej oddania, są niezwykle tajemnicze, tak jak w "Świtezi":

Gdy oko brzegów przeciwnych nie sięga,
Dna nie odróżnia od szczytu,
Zdajesz się wisieć w środku niebokręga,
W jakiejś otchłani błękitu.*

Głębiny jezior w taflach swoich wód odbijają nieskończoność. Geografia literacka potraktowana jest jako miejsce spotkania realności z fantastyką. Nad wodami dochodzi do spotkania i przenikania się utajonych sfer bytu z tym, co zwykłe i dobrze znane. Przestrzeń realna uzyskuje więc perspektywę metafizyczną, poznanie okolicy może być równoznaczne z odkryciem tajemnic natury. Ten nastrój niepokoju i tajemniczości tworzy Mickiewicz przez określony pejzaż – dzikość okolicy, nagły szum wiatru, starą cerkiew, zarośla, przykościelny cmentarzyk.

Balladowe zaświaty obejmują również sferę natury. Nie są jedynie tajemnicze, nieprzeniknione, ale groźne i przejmujące trwogą. Strzelec ze "Świtezianki" złamał przysięgę, którą wcześniej dał dziewczynie pojawiającej się na brzegu jeziora równie tajemniczej jak samo jezioro: "Skąd przyszła? – darmo śledzić kto pragnie, / Gdzie uszła? – nikt jej nie zbada"*. Bezradne są dociekania ludzkie. Za złamanie przysięgi młodzieniec ma przez tysiąc lat "piekielne cierpieć żarzewie".

To właśnie w tym świecie nadprzyrodzonych zjawisk, w prymitywizmie, w ludowości poszukuje Mickiewicz prawdy w widzeniu świata. Aby pojąć istotę istnienia, trzeba patrzeć oczyma człowieka z gminu, ludzi bez uprzedzenia racjonalizmu, oczyma naiwnego, prymitywnego człowieka. Teoretycy romantyczni próbowali nawet pojmować to jako objaw wrodzonego człowiekowi pierwotnemu uczucia nieskończoności. Z rozprawy "O idei i uczuciu nieskończoności" możemy się dowiedzieć, że uczucie nieskończoności wzmacniało wyobrażenia religijne, wierzenie w duchy i upiory, zabobonne uszanowanie zmarłych, starania w zapewnieniu im spokojnego bytu lub utrzymywaniu z nimi związków. Dowodzi to, że człowiek ma wyobrażenie świata niewidzialnego, ukrytego pod zmysłowymi zjawiskami.

Romantyczna nieskończoność wyrażała się w jeszcze jednej tendencji epoki – przekraczaniu granic rodzajowo-gatunkowych, w poszukiwaniu nowych, lepszych, bardziej wymownych środków wyrazu. Prowadziło to do powstania nieznanych przedtem gatunków. Przykładem połączenia elementów wypowiedzi lirycznej, dramatycznej i epickiej są na przykład ballady Mickiewicza. Uogólniając stwierdzić można, że dzieła romantyków – fragmentaryczne, otwarte, niezakończone – im luźniej spojone, tym wyraźniej ewokują nieskończoność.

Konsekwencją przenikania się gatunków są narodziny dramatu romantycznego o strukturze nieznanej dotąd, niedramatycznej i odbiegającej od norm klasycystycznych. Za przykład mogą posłużyć "Dziady". O świecie kreowanym przez poetę mówi już samo motto z Szekspira poprzedzające część II: "Są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani śniło się waszym filozofom" – duchy i upiory zjawiają się przed oczyma żywych postaci utworu. Już pierwsze słowa poprzedzającej cz. II. "Dziadów" pieśni "Upiór" wypełnione są atmosferą przeżywania zagadek nieskończoności:

Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata,
Usta i oczy stanęły otworem,
Na świecie znowu, ale nie dla świata;
Czymże ten człowiek? - Upiorem.*

Jako dramat romantyczny "Dziady" swój kształt opierają na wewnętrznych dziejach bohatera, łącząc fabułę życiorysu (element epicki) z lirycznym wyrażaniem wszystkiego, co w tym życiorysie ukształtowało świat jego uczuć i myśli. Niezwykle emocjonalna i liryczna zarazem wypowiedź ma miejsce w Wielkiej Improwizacji. Konrad to wcielenie indywidualizmu, człowiek świadom swej wielkości, niezwykłości. Poznajemy go w momencie największego uniesienia, gdy samego siebie równa z Bogiem – kreatorem, twórcą świata:

Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę,
Cóż Ty większego mogłeś zrobić - Boże*

Siła Konrada i źródło jego dumy tkwi w świadomości bycia wielkim poetą i dysponowania ponadprzeciętną mocą duchową. Poezja pozwala dotknąć mu nieskończoności oraz głębi jego duszy. Stawia ją ponad wszystko, co ziemskie. Dembowski stwierdzał, że "poeta w chwili natchnienia jest to Samson, jest to mędrzec, jest to anioł przypominający swoje boskie utworzenie na obraz i podobieństwo Boga. Wszystkie władze duszy skupione w sercu nadają mu moc jakąś nieziemską. Uczucie podniesione do najwyższego stopnia czyni go wielkim, silnym i rozumnym"*. I taki opis z pewnością możemy dopasować do Konrada. Mówi o sobie, że ma "oko potężne", któremu posłuszne są zjawiska przyrodnicze. Jako artysta dysponuje siłą stwórczą równającą go z Bogiem. Jako jednostka pochyla się nad własnym wnętrzem usiłując zgłębić tajemnicę swojej odrębności i niezwykłości. W najwyższym punkcie romantycznego ekspresjonizmu Konrad bluźni przeciw Bogu. Chce władzy nad światem historycznym, który w jego pojęciu jest źle urządzony przez Boga.

Światopogląd romantyczny zalicza się do emanatystycznych, czyli operujących pojęciem ponadludzkiego ducha, "głębszej rzeczywistości", najczęściej ponadindywidualnej, której wyrazem są indywidualne zachowania ludzkie. W romantyzmie zaobserwować możemy szczególne zainteresowanie miejscami podziemnymi. W scenie I "Dziadów" drezdeńskich więzienie jawi się w rozmaitych postaciach. Podstawowe motywy obrazowe wyznaczane są przez skojarzenia związane z wpadaniem do ciemnej matni, zamykaniem w lochu, zakopywaniem w grobie. Tak na przykład po opowiadaniu Sobolewskiego Józef przekonuje się o przebiegłym sojuszu cara z szatanem:

On nawet ziarna zboża zabiera i dławi;
Sam szatan mu metodę zniszczenia tłumaczy
(sc. I, w. 294-295)*

Porównanie młodego pokolenia do ziarna jest nawiązaniem do ewangelicznej Dobrej Nowiny: "Zaprawdę powiadam Wam: jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeśli obumrze przynosi plon obfity" (J 12:24). Po wypowiedzi Józefa Żegota opowiada trawestację bajki Goreckiego "Diabeł i zboże". Poucza ona, że ziarno zakopane w ziemi zmartwychwstaje na wiosnę "trawą, kwieciem, kłosami i nasieniem". Diabeł zaś, który schował w ziemi przed człowiekiem ziarno obawiając się w nim "mocy ukrytej", zostaje oszukany. Stwórcza moc tajemna natury nie tylko ocala życie, ale je wzmaga, rozmnaża, przekształca, doprowadza do dojrzałości i nieśmiertelnego rozkwitu. Tyrani działają na własną zgubę, zamykając we wnętrzności ziemi młodych "przyjaciół wolności", nie wiedzą o jej tajemnej mocy.

Kto z was wiarę i wolność znajdzie i zagrzebie,
Myśli Boga oszukać – oszuka sam siebie
(sc. I, w 348-349)*

Ciemność, którą traktowali jako znak śmierci, staje się zarodem życia.

W scenie VII pojawia się drugi obraz paralelny do prawdy "o ziarnie". W wypowiedzi Wysockiego zawarta jest "prawda o wulkanie", będąca w rzeczywistości "prawdą o narodzie" strąconym na dno, pod ziemię.

Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi*

Wypowiedź Wysockiego zawiera w sobie wszystkie charakterystyczne rysy idei – symbolu, który można by nazwać "wstrząsem w naturze". Łono ziemi kryje w sobie życie – ogień. Aby poznać prawdę i przyszłość, trzeba zstąpić do głębi. "Zewnętrzność" została scharakteryzowana dokładnie jako "zimna i twarda, sucha i plugawa", "skorupa". "Wewnętrzności" wystarcza tylko jedno – ogień. Słowo "tajemny" jest tu jak najbardziej na miejscu. Chodzi bowiem o podziemie, o to, co się dzieje skrycie pod ziemią, o wielką przemianę, jaką kryją w sobie jej ciemne wnętrzności. I właśnie "wielka przemiana" kojarzy motyw zakopanego ziarna z obrazem wulkanu, gotującego się pod ziemią do wybuchu. Oba obrazy pochodzą z królestwa podziemnego, które fascynowało romantyków.

"Podziemie" i "głąb" chyba najwyraźniej ujawniają nieskończone wymiary świata romantycznego. W ciemnej głębi ziemi ukrywało się życie, co potwierdzało trwałe przekonania romantyczne zarówno o Życiu, jak o Ziemi. Zachwycali się oni "cudownymi głębiami ziemi". Świat podziemny, ciemna noc panująca w sztolniach pociągały ich. Zstąpienie w głąb kopalni było zarazem odkryciem podświadomości, w której erotyka mieszała się z obłędem. Odkrycie labiryntów kopalnianych stawało się odkryciem ciemnych labiryntów duszy. Nie było to zstąpienie w samą pustkę, lecz uzyskanie kontaktu z ciemną, nieraz przerażającą pełnią bytu.

Mickiewiczowską wrażliwość na obrazy schodzenia w głąb, przenikania do wewnątrz ilustruje wiersz z roku 1827 "Do doktora S przedsiębiorącego podróż naukową do Azji w przedmiocie historii naturalnej". Doktorowi S. poeta zapowiada inną wyprawę, "godną zazdrości podróż" w głąb morza oraz w głąb ziemi. Fascynuje go "ciemnota wnętrza gór, gdzie w tajnych archiwach ziemi leżą skamieniałe prawdy żywe zawarte w kosztownych kamieniach". Na życzenie poety doktor Siemaszko ma odczytać pierwotne tajemnice ziemi. Jeśli mu zabraknie dowodów, z głębi ziemi wydobędzie się:

Wieść nowa jak cudo, a jak świat stara,
Prawdziwa jak rachunek i dziwna jak mara.

Motyw zejścia w głąb możemy również zaobserwować w niektórych wierszach należących do cyklu "Sonetów krymskich", stanowiących efekt podróży krajoznawczej odbytej przez Mickiewicza jesienią 1825 roku. Sonet "Cisza morska" można potraktować jako portret samotnika i jego duchowej egzystencji. Jedno z najciekawszych porównań zbliża do siebie dno i głębię myśli po to, by odtworzyć mechanizm pamięci będącej "wnętrzem" człowieka:

O myśli! W twojej głębi jest hydra pamiątek Co śpi wpośród złych losów i namiętnej burzy; A gdy serce spokojne, zatapia w nim szpony.*

Jest to podróż w głąb pamięci, gdzie tęsknota przeradza się w "hydrę pamiątek". W sonecie "Góra Kikineis" z ust przewodnika Mirzy słychać takie wypowiedzi "Spójrzmy w przepaść...", "Ja skaczę, ty z gotowym biczem i ostrogą, / Gdy zniknę z oczu patrzaj w owe skał krawędzie...", "niebiosa leżące na dole, / To nie jest morze...", "Ta wyspa żeglująca w otchłani – to chmura!", "Czy widzisz płomienistą wstążkę na jej czole?/ To jest piorun!"* Przedstawionej sytuacji –przepaście gór, przestrzeń morza – nie odnajdziemy u klasyków, których takie obrazy przerażałyby brakiem ładu i umiaru.

Bohater sonetów jest nie tylko podróżnym o zatrutej duszy i fenomenalnym oku, jest on także "pielgrzymem". W słowie tym chodzi o nowe zabarwienie semantyczne, inne niż w wyrazach "wojażer" bądź "turysta". W sonetach mieści się w tym słowie przymusowe oddalenie od miejsc rodzinnych oraz filozoficzne poszukiwanie nowych źródeł poznania tajemnic bytu i historii. Pielgrzym jako romantyczny filozof natury ujawnia swą obecność przede wszystkim w sonecie "Droga nad przepaścią w Czufut-Kale". Cechuje go tu i maksymalizm poznawczy, i śmiałość, i niepohamowane pragnienie przeniknięcia tajemnic istnienia. Jest przeciwieństwem swego rozsądnego przewodnika Mirzy, który nie radzi zapuszczać się w niezgłębione otchłanie bytu. Bohater liryczny posiada tu cechy romantycznych filozofów natury, zwłaszcza Novalisa. W strukturze kreowania świata tkwi tajemnica. Nie jasność, lecz "widzącą" duchowym zmysłem ciemność, niemożność werbalizacji "głębszego", prawdziwego świata widać w słowach ostatniej strofy, gdzie Pielgrzym zdecydował się rzucić spojrzenie na metaforycznie nazwaną drugą stronę bytu:

Mirzo, a ja spojrzałem! Przez świata szczeliny
Tam widziałem - com widział, opowiem - po śmierci,
Bo w żyjących języku nie ma na to głosu.*

W "Sonetach krymskich" Mickiewicz stwarza świat, który nie jest obojętny czytelnikowi, jak i samemu poecie. Przyroda występuje tu w swych niezwykłych przejawach. Jest groźna, wzburzona, zdumiewa potęgą rozkołysanych żywiołów, spiętrzona wezbraniem sił, które daremnie pragnąłby człowiek ujarzmić. Ta nieregularność, pewne nawet rozstrojenie i dziwactwo podobają się w naturze. Poeta widzi wtedy w przyrodzie refleks nęcącej go nieskończoności, dostrzega odbicie własnej, wzburzonej namiętnej duszy, echo wewnętrzne sprzeczności niepokojów swego serca i całego świata. Przyroda odkrywa mu tajemnicę bytu. Poprzez nią dostrzega perspektywę nieskończoności, w niej odczuwa oddech wieczności. I ceni w niej to właśnie, co wydaje mu się symbolem wiecznej walki i wiecznej tęsknoty.

W dążeniu romantyków do poznawania tego, co zakryte przed oczami, do zgłębiania tajemnic nieskończoności sen odgrywał olbrzymią rolę. Bez snu, bez jego doświadczenia niemożliwe byłoby wyobrażenie sobie tego, czym jest "głębia otchłani" i w jaki sposób do niej przeniknąć. "Zdało mi się, że spadam w przepaść, która sięgała wskroś globu" – pisał Nerval o początku snu. Potem zaś był niesiony "bez bólu" potokiem tysiąca rzek podziemnych. Schodzenie coraz głębiej, pogrążanie się "w ciemności", zagubienie "w dalekich głębinach podziemnych otchłani" to uczucia, które towarzyszą przy doświadczaniu tego niezwykłego zjawiska, "...kiedy sen więzi ciało, / Duch wolny może obiec rozległą krainę..."*.

Warto w tym miejscu przywołać cytowaną przez Szmydtową opinię Windakiewicza, że przekład "Snu" to "arcydzieło tłumaczenia co do natchnienia i siły". Autorka dodaje następnie: "jest on istotnie mimo dopełnień, zmian i drobnych skrótów pełnowartościowym odpowiednikiem oryginału"*. Miało to duże znaczenie. Sam Mickiewicz ubóstwiał Byrona zaraz po okresie zafascynowania Schillerem i Goethem. "Byrona tylko czytam – pisał do Malczewskiego z Kowna w 1822 roku – książkę gdzie w innym duchu pisaną rzucam, bo kłamstw nie lubię". Cenił u Byrona prawdę odważnego spojrzenia na egzystencję człowieka jako na los, który niesie jedynie zawody, rozczarowania i rozpacz tym silniejsze i tym okrutniejsze, im piękniejsze widnieją przed nim perspektywy. Taka atmosfera przyswojona została przez Mickiewicza w utworze "Sen".

W utworze tym widzimy zgłębianie tajemnic nieskończoności. Sen staje się drogą do poznania tego, co nie jest nam bezpośrednio dostępne.

Dwoiste życie nasze i sen ma świat udzielony
Śród otchłani nazwanych bytem i nicestwem,
Nazwanych, lecz nieznanych – sen ma świat udzielony*

Mary, o których dalej mowa, nie są złudą. W "dwoistym" życiu człowieka są przejawem jego wnętrza duchowego, stanowią świat psychiczny wyzwolony z ograniczeń materii:

Mary i życie biorą, i postaci noszą
Rozczulają i dręczą, i łechcą i rozkoszą
[...] jak posłońce wieczności – błysną i przepadną,
jako przeszłości duchy często przyszłości zgadną
jak wróżące sybille – ciemność do ich ręki
składa tyrańskie berło rozkoszy i męki.
[...]
...dusza może wyprowadzić
z nicestwa światy nowe i na nich osadzić
doskonalsze od ziemskich kształty promieniste,
wlać im duch trwalszy, niźli w ciała rzeczywiste*

Sen rozszerza tu zakres naszego poznania, daje nam przedsmak tego, co będzie po śmierci sięgając poza granice czasu, a więc staje się drogą do poznawania tego, co nie jest nam bezpośrednio dostępne. W rozmowie z Aleksandrem Chodźką w roku 1844 podkreślał Mickiewicz: "Największy stopień intuicji, czyli najwyższe natężenie oczu i uszu ducha, jest sen, gdzie sam stajesz się częścią niecielesną obrazu niecielesnego". Dzięki temu sen staje się światem, w którym rządzić zaczyna tajemnicze oddziaływanie sił duchowych. Sen może ułatwić człowiekowi kontakty z rzeczywistością pozacielesną. Odczucie istnienia takich metafizycznych związków duszy poprzez sferę doznań sennych pojawia się u Mickiewicza w wierszu "Do M.Ł. w dzień przyjęcia komunii św.". Nad uśpioną we śnie po spowiedzi zjawia się Anioł "czysty i cichy jak światło miesiąca":

Zasłonę marzeń powoli rozdziela,
A troskliwości pełen i wesela,
Z takim nad tobą schyla się objęciem,
Jak matka nad swym sennym niemowlęciem*

Mickiewicz stwarza z pojęć, z abstrakcji, z myśli – nowy, konkretny i zmysłowo ukształtowany świat. Jest to obrazowość wyrażająca w ukonkretniony, uzmysłowiony sposób wartości, których nie da się zobaczyć, ani zmierzyć. Sen jest echem metafizycznych tęsknot człowieka.

Refleksje o "świecie udzielonym" rozwinął Mickiewicz także w III części "Dziadów" jako system przeświadczeń o roli widzeń sennych, "świateł komunikacji" między Niebem a Ziemią. Już pierwsze słowa Więźnia w "Prologu" odzwierciedlają atmosferę przeżywania zagadek nieskończoności:

Nocy cicha, gdy wschodzisz, kto ciebie zapyta,
Skąd przychodzisz; gdy gwiazdy przed sobą rozsiejesz
Kto z tych gwiazd tajnie przyszłej drogi twej wyczyta
[...]
A sen? – ach, ten świat cichy, głuchy, tajemniczy,
Życie duszy, czyż nie jest warte badań ludzi!
Któż jego miejsce zmierzy, kto jego czas zaliczy.*

Nie tylko sferę snów możemy odnaleźć u Mickiewicza, ale też świat wizji na jawie. Jednym z najdziwniejszych wyznań poety jest "Widzenie". Już sam początek utworu zapowiada niezwykłość doznań poety. Dociera do rzeczywistości, w której nie ma ograniczeń materii, czasu i miejsca. Jesteśmy świadkami nieoczekiwanego wejścia w stan egzystencji pozaziemskiej:

Dźwięk mię uderzył – nagle moje ciało,
Jak ów kwiat polny, otoczony puchem,
Prysło, zerwane anioła podmuchem,
I ziarno duszy nagle pozostało.

Liryczny bohater ogołaca swoje "ja" z form cielesności, docierając do jego istoty. Niejako odkłada zewnętrzne warstwy osobowej substancji. Wyzwala się z więzów materii, budzi się "ze snu strasznego", tzn. z egzystencji cielesnej i powołania do bytu, w którym "przeszłe czyny" odpadają "jak łupiny". Znajdujemy się w krainie rzeczywistości tak konkretnej jak realny świat, który nas otacza. "Jako w wodzie na dnie" wszystko staje się jasne, widzialne; nawet to, co wydaje się najtrudniejsze do wyobrażenia. Jest to kraina nieograniczonych możliwości, nieobecnych w życiu codziennym. Poeta wyraża to, co z natury swojej wydaje się niewyobrażalne i nieskończone.

Omawiany utwór nie ma początku ani wyraźnego końca. Wypowiedź zaczyna się jakby ze środka, ewokuje zaskoczenie nagłością wydarzeń. Rozwija się swobodnie, bez ostrzejszych rozgraniczeń tekstu, strof i wydzielonych fragmentów, lecz zgodnie z siłą i rozwojem wyrażanego przeżycia. Widoczny jest tu zachwyt przebywaniem w nieznanej sferze rzeczywistości, radość poznawania zagadek i tajemnic wszechświata, zachwyt z powodu nieskończonych perspektyw rozwoju – w harmonijnym zespoleniu z całym otoczeniem promieniującym obecnością twórczej Potęgi – słońca, które "w środku stoi nieruchome":

Dusza moja, krąg napełniający,
Czułem, że wiecznie będzie się rozżarzać
I wiecznie będzie ognia jej przybywać;
Będzie się wiecznie rozwijać, rozpływać,
Rosnąć, rozjaśniać, rozlewać się – stwarzać.
(w. 40-44)

Niezwykłość utworu autor uzyskuje dzięki obrazowaniu. Wprawia w ruch skojarzenia imaginacji z przypomnieniem widzianych już wcześniej obrazów za pomocą nieznanego nam zbliżenia i zdumiewająco odmiennego świata poprzez odnoszenie go do naszych powszednich doświadczeń drogą ukonkretnionych analogii:

Przeszedłem ludzkie ciała, jak przebiega
Promień przez wodę, ale nie przylega
Do żadnej kropli: wszystkie na wskroś zmaca
I wiecznie czysty przybywa i wraca,
I uczy wodę, skąd się światło leje,
I słońcu, mówi co się w wodzie dzieje.
(w. 47-52)

Kołaczewski wyraził opinię, iż:

(...) nie masz poety, który by stany mistycznego zlania się z bóstwem i nieziemskich uniesień ducha wyraził lepiej, łącząc ścisłość psychologiczną w obrazowaniu i plastyce z najwyższą liryczną bezpośredniością i nieprześcignioną, eteryczną lekkością języka.*

I rzeczywiście nie ma tu nic z wielkich słów poezji podniosłej retorycznie. Jest w nim tylko lekko zasygnalizowane zdziwienie możliwościami wszechogarniającej zdolności poznawania i rozwijania się w nieskończoność, przeżywanie swobody wyzwolenia z ograniczeń materialnej doczesności, doświadczanie nieskończonej rozległości perspektyw bytu w stanie bezcielesnej egzystencji.

Romantyczne uczucie "nieskończoności" wprowadzało Mickiewicza w sferę "przeżywania otchłani" i "niezmiernej głębi światów". Już same te wyrażenia oddziałują na naszą wyobraźnię. Kiedy o tym rozmyślamy, niejako spoglądamy w bezdenną otchłań, dziedzinę nieprzeniknioną i rozległą tak, że nigdy nie zdołalibyśmy ogarnąć jej ogromu, a już na pewno nie wyśledzilibyśmy każdego jej szczegółu.

Motywy otchłani, przepaści, grobu pojawiające się tak często w twórczości Mickiewicza są wyrazem patrzenia na świat w perspektywie nieskończoności. Otchłanie cechuje brak ładu i umiaru, toteż Mickiewicz widział w nich odbicie nęcącej go nieskończoności. "Głębia" dawała mu możliwość metafizycznego przeżycia, zapuszczenia się w niezgłębione otchłanie bytu. Zgłębianie tajemnic nieskończoności następuje również u Mickiewicza w doświadczeniu snu, widzeń, które dawały poznać to, co nie jest bezpośrednio dostępne. Autor "Dziadów" sięgnął w nieskończoność wprowadzając do literatury zjawiska nadprzyrodzone i niewidoczne siły wpływające na ludzkie losy.

"Wrodzoną jest w sercu człowieka tęsknota do świata nadzmysłowego..." – stwierdzał Dmochowski. Niepojętość świata i własny niepokój Mickiewicz, tak jak inni poeci romantyczni, próbował wyrazić w sferze żywiołu lirycznego. Bohater przez niego wykreowany – to człowiek, któremu za ciasno w sferze zjawisk wyłącznie materialnych, ktoś obdarzony tęsknotą ku wartościom trwałym i idealnym, ku temu, co nieznane i wieczne. To ktoś wyczuwający istnienie sił ukrytych, tajemniczych i potężnych, choć niewidzialnych "mędrca szkiełkiem i okiem", dziwów, "o których nie śniło się filozofom". To może nam tłumaczyć nagłą przemianę Mickiewicza w romantyka, co było sprzeczne z jego dążeniami jako filomaty. Znalazł głos poetyckiej prawdy w romantyzmie, który żył sztuką bardzo osobistą, związaną z "ja" czującego poety, dającą smak nieskończoności. Przestał być filomackim Don Kichotem. Stał się romantycznym Prometeuszem, niepokornym i potężnym potęgą równającą go z Bogiem – genialnym darem poezji. Odszedł w poezję, tworząc inne życie, literacką rzeczywistość wyobraźni, w której "sen ma świat udzielony". Odczucie nieskończoności stało się potrzebą jego duszy.

Bibliografia

  1. A. Mickiewicz, Wybór poezji, oprac. Cz. Zgorzelski, Wrocław 1974, BN I.
  2. A. Mickiewicz, Sonety Krymskie, Książka i Wiedza, Warszaw 1952.
  3. A. Mickiewicz, Utwory dramatyczne, Czytelnik, Warszawa 1983.
  4. Kł..., O idei i uczuciu nieskończoności, [w:] Idee programowe romantyków polskich. Antologia, oprac. A. Kowalczykowa, Warszawa 1991.
  5. M. Mochnacki, O duchu i źródłach poezji w Polszcze, [w:] Idee programowe romantyków polskich...
  6. E. Dembowski, Kilka słów o pojęciu poezji, [w:] Idee programowe romantyków polskich...
  7. M. Janion, Romantyczne głębie i przestworza, [w:] tejże, Gorączka romantyczna. Prace wydane pod red. M. Czermińskiej, Kraków 2000.
  8. Słownik literatury XIX wieku, red. J. Bachórz i A. Kowalczykowa, Warszawa 1991.
  9. Cz. Zgorzelski, O sztuce poetyckiej Mickiewicza, Warszawa 1976.
  10. Cz. Zgorzelski, Romantyzm w Polsce, Lublin 1957, lub, [w:] tegoż, Od Oświecenia ku Romantyzmowi i współczesności, Warszawa 1957.
  11. Cz. Zgorzelski, Zarysy i szkice literackie, Warszawa 1988.
  12. A. Witkowska, Wielcy romantycy polscy, Warszawa 1980.