Patrycja Sapińska, Destrukcyjna siła nieskończoności w dramacie Zygmunta Krasińskiego "Nie-Boska komedia"
Epoka romantyzmu przyniosła odmienny od klasycyzmu i sentymentalizmu sposób postrzegania i rozumienia świata. Oświeceniowe uniwersum jest systemem uporządkowanym, zamkniętym, harmonijnym i samowystarczalnym. Człowiek może go poznać dzięki rozumowi i doświadczeniu. Wszelkie zjawiska wykraczające poza poznanie zmysłowe uznaje się za stan choroby umysłowej lub opętanie. Ludzie dzielą się na różne kategorie, warstwy lub klasy, dlatego w jednostce widzi się przede wszystkim reprezentanta danej grupy. Ponadto klasycyzm generalizuje, eliminuje wszelkie objawy indywidualizmu, oryginalności. Unika jednostek nietypowych, niepowtarzalnych, wyróżniających się. Narzuca określone wzory, ideały; wyraźnie wskazuje, co jest dobre, a co złe.
Romantyzm natomiast niemal w każdej dziedzinie prezentuje odmienne rozwiązania. Zmienia się koncepcja człowieka i jego miejsca w świecie. Epoka ta znosi bowiem podziały między ludźmi, nadaje człowiekowi charakter indywidualny, konkretny, ponadprzeciętny. Poza tym oddaje głos "gawiedzi", która dopuszcza do swej świadomości istnienie zjawisk nadprzyrodzonych, pozaziemskich, niematerialnych. Typowa dla romantyzmu ludowość i liczne nawiązania do "gminnych" wierzeń to wytłumaczenie obecności duchów, latawic i upiorów oraz sytuacji, których nie da się zrozumieć i poznać zmysłami. Dlatego najważniejszą siłą poznawczą jest nie rozum i doświadczenie, lecz Mickiewiczowskie "czucie i wiara", intuicja, przeczucie.
Romantyczny świat staje się zatem niejasny, mglisty, chaotyczny i nieuporządkowany. Wiąże się to z faktem, iż świat ten dzieli się na dwie sfery. Pierwsza z nich stanowi rzeczywistość ziemską, materialną, bezpośrednio otaczającą człowieka, którą ten może zobaczyć, usłyszeć, dotknąć; słowem – poznać zmysłami. Ta sfera jest dostępna dla każdego, stanowi codzienność, "prozę" życia. Druga sfera to rzeczywistość pozaziemska, niematerialna; miejsce zjawisk nadprzyrodzonych. Jest to zaświat*, czyli transcendentna przestrzeń, której najważniejszą (a zarazem najbardziej pożądaną przez istoty ludzkie) cechą jest nieskończoność, wieczność, nieograniczoność.
Zaświat istnieje ponad powierzchnią tego, co dla człowieka jest poznawalne i zrozumiałe. Ludzie nie są w stanie zrozumieć sensu jego istnienia, nie są zdolni poznać go zmysłami i rozumem. Sfera niematerialna jest ponadzmysłowa, ukryta za światem ziemskim, mimo to człowiek jest świadomy jej istnienia – choć nie może jej zobaczyć, dotknąć, wejść w nią. Świadomość ta jest właściwie przeczuciem, intuicją, wewnętrznym archetypicznym przekonaniem o bycie zaświata. Istota ludzka – skończona, ograniczona, słaba, niepełna, niedoskonała – nie ma do niego dostępu, zaświat jest dla niej zamknięty. Jednocześnie stanowi on nośnik wartości wyższych, naczelnych, absolutnych; odwraca uwagę od świata ziemskiego i otwiera perspektywę ku czemuś innemu, nieznanemu, wskazuje coś, czego przymiotem jest nieskończoność, doskonałość, nieograniczoność. Sprawia, że człowiekowi nie wystarczają już dobra materialne, ziemskie wartości i uczucia, budzi się w nim natomiast tęsknota i potrzeba doświadczenia nieskończoności. Człowiek przeczuwając jej istnienie, pragnie się do niej zbliżyć, dąży do tego, by ją posiąść, ogarnąć, objąć spojrzeniem. Udaje mu się to niestety tylko na krótką chwilę – często dzięki działaniu istoty niematerialnej z zaświata lub pod wpływem natchnienia czy gorącej modlitwy.
Krótkotrwałe przeżycie nieskończoności sprawia, że człowiek bardzo boleśnie doświadcza swego człowieczeństwa. Nie jest już silną jednostką, która może niemal wszystko, czuje się ograniczony, skrępowany więzami ziemskimi. Jego życie staje się ciągłym odkrywaniem własnej niepełności, bezustannie towarzyszy mu świadomość, że nie może zrealizować swych pragnień oraz że ma ograniczony zakres i możliwości poznawania zjawisk pozaziemskich. Umysł mu nie pomaga, zmysły są niewystarczające. Romantyk bezustannie odczuwa brak, niedosyt, tęsknotę (komponenty romantycznej "choroby wieku"); poszukuje harmonii, ładu – co z czasem okazuje się niemożliwe do osiągnięcia. Własne życie postrzega jako kruche i ulotne. Czuje się przygnieciony potęgą zaświata i załamany własną słabością. Powoli traci złudzenia, nie ma już pragnień ani nadziei, nie potrafi żyć wśród ludzi, w świecie materialnym, nie umie znaleźć tu szczęścia i spokoju. Ziemskie więzy i ograniczenia wywołują bunt i gniew, wzmagają tęsknotę za wolnością, nieskończonością i brakiem ograniczeń. W rezultacie człowiek, który zaznał nieskończoności, odcina się od rzeczywistości ziemskiej, zwraca swą istotę ku transcendencji i tworzy wyimaginowany, idealny, zindywidualizowany świat.
Motyw bohatera, który odczuwa dualizm świata, zaznaje uczucia nieskończoności i w swym działaniu dąży do jej osiągnięcia, niejednokrotnie występował w dziełach wybitnych pisarzy romantycznych. Przykładem utworu poruszającego to zagadnienie jest dramat Zygmunta Krasińskiego "Nie-Boska komedia", w szczególności zaś dwie pierwsze części utworu. Poeta przedstawił nieskończoność jako zjawisko negatywnie wpływające na człowieka. Główny bohater to Poeta-Mąż, który w dalszych częściach utworu staje się Hrabią – przywódcą obozu arystokracji.
Mąż to typowy bohater romantyczny. Jest dumnym poetą, żyje we własnym świecie, karmi się marami i marzeniami, "proza" życia nie zapewnia mu szczęścia, którego pragnie. Poszukuje innej, lepszej rzeczywistości. Marzy o osiągnięciu nieskończoności, chce być nieśmiertelny. W stworzonym przez siebie świecie żyje razem ze swą idealną kochanką. Widzimy go m.in. w chwili zaślubin, kiedy wypowiada następujące słowa:
Zstąpiłem do ziemskich ślubów, bom znalazł tę, o której marzyłem- przeklęstwo mojej głowie, jeśli ją kiedy kochać przestanę.* (45)
Wyznanie to dowodzi, że Poeta-Mąż żył wcześniej w świecie stworzonym przez siebie, świecie marzeń i pragnień. Rzeczywistość ta znajdowała się ponad powierzchnią świata materialnego, była niedostępna dla drugiego człowieka, stanowiła azyl dla Henryka, schronienie przed nudą i monotonią codziennego życia. Mąż sugeruje jednocześnie poświęcenie i ofiarę dla żony. Hrabia w imię miłości do Marii porzucił swój świat i wyidealizowaną kochankę, nie wiedząc, że to, co zostawił, wróci doń pod postacią ducha. W jego słowach kryje się także pewnego rodzaju przekleństwo, które rzuca na samego siebie. Mówiąc w dniu swego ślubu o końcu miłości do kobiety, z którą zawarł małżeństwo, kieruje się zapewne intuicją, przeczuwa, że będzie musiał ponieść karę za zdradę ukochanej z młodości. I rzeczywiście, Poeta stojący ponad przeciętnością zostaje poddany władzy szatana i złych duchów, które mamią go "sławą, starym orłem wypchanym w piekle", "Edenem, dziełem Belzebuba" i idealną Dziewicą. Kobieta wysłana przez złe duchy jest ucieleśnieniem młodzieńczych pragnień Henryka, w niej szatan skupił wyobrażenia Hrabiego o kochance.
Dziewica-Duch symbolizuje porzucone, zapomniane marzenia z dawnych lat, jest z nich utkana. Jej przybycie zaś oznacza powrót tych uczuć, ich odrodzenie. Pierwsze spotkanie Dziewicy i Henryka odbywa się pod osłoną nocy. Kobieta nawiedza Poetę we śnie. Wyczuwając obecność Ducha bohater mówi doń:
Skądże przybywasz, nie widziana, nie słyszana od dawna () wszystko, com marzył i kochał, zeszło się w tobie. (46)
Henryk wita się w ten sposób z kochanką, którą opuścił w dniu ślubu – wydaje się, że Dziewica jest mu bliska, że dobrze się znają. Jej powrót jest jednocześnie powrotem młodzieńczych pragnień. Marzenia pielęgnowane w przeszłości powróciły pod postacią Ducha. Wraz z przybyciem Dziewicy Henryk uświadamia sobie, że Żona nie jest jego miłością, jego marzeniem oraz że zdradził kochankę z lat młodości:
Przeklęta niech będzie chwila, w której pojąłem kobietę, w której opuściłem kochankę lat młodych, myśl myśli moich, duszę duszy mojej...(47)
Już pierwszy kontakt z Duchem powoduje pewne zmiany w duszy Henryka. Poeta żałuje, że porzucił swój świat na rzecz szarej codzienności i kobiety, której nie kocha. Gardzi życiem, które wiedzie. Z odrazą myśli o zmianie, jaka zaszła w nim po ślubie:
Od dnia ślubu mojego spałem snem odrętwiałym, snem żarłoków, snem fabrykanta Niemca przy żonie Niemce – świat cały jakoś zasnął wokoło mnie na podobieństwo moje...(48)
Przeklina uświęcone przez Boga małżeństwo, uznaje, że on i jego żona są niczym dwa trupy, nie ma między nimi żadnej więzi. Pragnie być jak najbliżej nowo odzyskanej kochanki, pomimo że zauważa jej nieziemskość. Jest świadomy jej ulotności, wie, że "nie trwa ona dłużej od jednego życzenia, od jednej myśli". Jednocześnie budzi to w nim ogromny lęk. Henryk obawia się, że Dziewica "rozproszy się jako sen". Zjawa w jednej chwili staje się najważniejszą sprawą w życiu Poety, który odtąd będzie dążył do tego, by żyć u boku swej kochanki. Jest w stanie zrobić wszystko, by się z nią zjednoczyć, nawet zaakceptować niejasny i niepewny sposób istnienia Dziewicy.
Aby zatrzymać u swego boku kobietę i ponownie jej nie stracić, Hrabia w uniesieniu składa kochance przysięgę wierności. Obawy Poety ziszczają się jednak – Dziewica odchodzi, ulatnia się, znika; Henryk natomiast musi powrócić do przeznaczonego mu świata. Jednak nie potrafi i nie chce w nim żyć. Powrót do domu symbolizuje powrót do znienawidzonej skończoności, do sfery ograniczonej, mającej swój początek i koniec, ustalone normy i konwencje, którym należy się podporządkować. Dzięki przysiędze złożonej Dziewicy dane będzie Henrykowi zobaczyć kochankę raz jeszcze i zaznać tym samym uczucia nieskończoności. Wcześniej jednak Hrabia będzie musiał spędzić jakiś czas u boku swej żony.
Chwile, które upłynęły Henrykowi w towarzystwie Marii, były dla niego straszną męką. Hrabia zdawał się być nieobecny duchem i pogrążony we własnych marzeniach. Sprawy domowe były mu obce, liczyła się tylko pamięć o ukochanej. Henryk oczekiwał ponownego przybycia Dziewicy i kiedy jego pragnienie ujrzenia ukochanej spełniło się, bez wahania porzucił dom i rodzinę.
Świadkiem ponownego spotkania Poety z Dziewicą jest Maria. Żona, w przeciwieństwie do Hrabiego, zauważa, że przybyła zjawa jest szatańskim duchem, pochodzi ze świata zmarłych:
(...) to widmo blade, jak umarły – oczy zgasłe i głos jak skrzypienie woza, na którym trup leży (...) Całun w szmatach opada jej z ramion (...) czuję siarkę i zaduch grobowy. (52)
Oznacza to, że Henryk widzi przybyłą taką, jaką chce widzieć; taką, jaką wyobraził sobie w młodości. Wiara Poety w prawdziwość kochanki jest tak wielka, że odbiera Hrabiemu zdolność oceny sytuacji i trzeźwego myślenia. Mężczyzna tak bardzo pragnie wcielić w życie swe młodzieńcze marzenia, że pomimo świadomości, iż Dziewica jest duchem, odnosi się do niej jak do zwykłego człowieka. Wydaje się, że różnica polegająca na tym, że pochodzą z innych światów, nie ma dla Henryka znaczenia, co więcej, nie jest przeszkodą. Słowa Żony Mąż traktuje jako wyraz zazdrości; swą kochaną zaś postrzega jako ucieleśnienie piękna i młodości. Henryk gardzi "kobietą z gliny i błota", Dziewica tymczasem obiecuje "rozkosz i błogosławieństwo", namawia Poetę do odrzucenia "ziemskich łańcuchów, które go pętają".
Hrabia w uniesieniu porzuca dom i rodzinę. Udaje się na wędrówkę do "świata świeżego, bez końca, bez nocy" – świata nieskończonego. Szybko jednak okazuje się, że nikt i nic nie jest w stanie umożliwić Poecie dotarcia do nieskończoności i osiągnięcia sposobu bycia dlań niedostępnego. Podróż Henryka z Dziewicą kończy się wraz z napotkaniem pierwszej przeszkody. Przepaść, którą Duch przebywa bez większych trudności, dla Hrabiego jest nie do pokonania. Patrząc na oddalającą się kochankę, Poeta odzyskuje zmysły i potrafi racjonalnie ocenić swoją sytuację. Dostrzega, że piękna kobieta, której uległ, to "zły duch, który natrząsa się" z niego. Dziewica traci swe piękno, młodość i świeżość, powraca do swej dawnej postaci, stając się starym, brzydkim trupem. Wówczas dociera do Henryka głos z zaświata:
U wiszaru góry twoja wielka dusza, nieśmiertelna, co jednym rzutem niebo przelecieć miała, ot kona! – i nieboga twoich stóp się prosi, by nie szły dalej – wielka dusza – serce wielkie. (57)
Jest to najtragiczniejszy moment w życiu Poety, ponieważ bardzo brutalnie doświadcza on swego człowieczeństwa, boleśnie odczuwa krępujące go ziemskie więzy i własną dychotomię. Niedoskonałe ciało, niedostateczne zmysły nie pozwalają mu na osiągnięcie upragnionego zaświata, do którego wyrywa się dusza Henryka. Słuchając tajemniczego głosu, Poeta ostatecznie traci nadzieję na przedostanie się do świata niematerialnego. Uświadamia sobie śmierć duszy, która kona, ponieważ nie może się spełnić, nie jest zdolna dojść tam, gdzie pragnie, jest przecież niedoskonała. Hrabia uzmysławia sobie również własną słabość jako człowieka zmierzającego do osiągnięcia celu, jako ojca, który porzucił dziecko, i jako męża, który zdradził, ulegając namiętnościom. Z rozpaczą zwraca się do Boga:
Boże – wróg Twój zwycięża! (59)
Słowa te są rozliczeniem z Panem, przyznaniem się do własnej słabości, to wyraz pokory i uniżenia. Henryk wyznaje, że uległ szatanowi, że poddał się jego władzy. Henryk nie jest już poetą z "sercem wielkim i dumnym", przyznaje, że jego pragnienia okazały się źródłem cierpienia. Henryk jest bezsilny, słaby, uległy, wyzuty z silnej woli. Zauważa, że:
(...) niewidoma siła pcha mnie coraz dalej – coraz bliżej – z tyłu tłum ludzi wsiadł mi na barki i prze ku otchłani.
(...) rozkosz otchłani mnie porywa-zawrót w duszy mojej. (59)
Poeta rozumie, że złe duchy skusiły go, że wpadł w pułapkę zastawioną przez szatana. Jego człowieczeństwo zostało wystawione na próbę. Próżność i pycha poety, które pozwoliły mu uwierzyć, że osiągnie to, co dla ludzi jest nieosiągalne, okazały się siłą destrukcyjną.
Hrabia musi powrócić do domu i wytłumaczyć swe zniknięcie żonie. Wraca z zamiarem odkupienia win i naprawienia zła, którego stał się przyczyną. Nie będzie mu to jednak dane, ponieważ Maria trafia do szpitala dla obłąkanych, gdzie wkrótce umiera.
Wcześniej jednak rzuca klątwę na syna. Pragnąc miłości Henryka dla siebie i dziecka, prosi Boga, by zesłał na nich "ducha poezji". Modlitwa zostaje wysłuchana, Żona "trzeciego dnia z rana staje się poetą". Dzięki temu równa się z Mężem, czuje w sobie ogromną siłę, odnosi wrażenie, że wszystko podlega jej władzy, że wszystko wie i wszystko pojmuje. Życie poety rozumie jako potężną siłę, poczucie nieskończonych możliwości. Ma świadomość, że poeta stoi ponad przeciętnym ludem i że tylko inny twórca może mu dorównać, zjednoczyć się z nim. Pełna natchnienia uświadamia sobie istnienie zaświata. Wie, że jest gdzieś sfera, której wymiarem jest nieskończoność i chce tam dotrzeć:
Nieskończoność mnie obleje
I jak ptak w nieskończoności
Błękit skrzydłami rozwieję
I lecąc, się rozemdleję
W czarnej nicości. (64)
Kobieta głosi katastroficzną wizję przyszłości, udziela błogosławieństwa synowi i umiera. Mąż natomiast musi sobie poradzić z odpowiedzialnością za jej odejście, z poczuciem winy i świadomością, że jest "żywym obrazem piekła na ziemi".
Próbuje żyć normalnie, poświęca się synowi. Orcio jest młodym poetą, wątłej budowy, zagraża mu utrata wzroku. Henryk, pogodzony z myślą, że nie osiągnie nieskończoności, musi zapłacić wysoką cenę za swe złudzenia i słabości. Orcio – na podobieństwo ojca – tworzy poezję i nawiązuje kontakt ze zmarłą matką, znajdującą się w świecie pozaziemskim. Hrabia z tego powodu nie tylko nie może zapomnieć o sferze niematerialnej, ale też boi się, że jego syna spotka taki sam los jak jego samego. Ponadto wciąż ponosi konsekwencje swej słabości:
Pracowałem lat wiele na odkrycie ostatniego końca wszelkich wiadomości, rozkoszy i myśli, i odkryłem – próżnię grobową w sercu moim. – Znam wszystkie uczucia po imieniu, a żadnej żądzy, żadnej wiary, miłości nie ma we mnie. (75)
Hrabia wątpi w wartość wszelkich ludzkich odczuć – wszystkich doświadczył w przeszłości, dziś są mu obce. Serce jego jest puste, nie potrafi kochać, nie wierzy, niczego nie pragnie. Tymczasem Orcio, mimo stopniowej utraty wzroku, dojrzewa jako poeta. Wciąż dostrzega matkę, rozmawia z nią, słyszy jej głos. Tworzy sobie swój własny, niedostępny dla innych świat.
Postępująca ślepota Orcia symbolizuje jego zamknięcie się na ziemską rzeczywistość. Poeta – Orcio, podobnie jak niegdyś Henryk, żyje we własnym świecie oglądanym oczyma duszy, w świecie uczuć, poezji i sztuki, w świecie, którego wymiarem jest nieskończoność. Sfera ta zapewnia mu szczęście, wynagradza ślepotę.
Po zarysowaniu przebiegu dramatu romantycznego poety warto podsumować znaczenie poezji w życiu Henryka i jego rodziny. Hrabia, jak zostało wcześniej wspomniane, jest poetą żyjącym we własnym świecie, który zastępuje mu znienawidzoną "prozę życia". Świadomy talentu i własnej wielkości popełnia grzech pychy, pogardy i poczucia wyższości. Z ust Henryka niejednokrotnie padają wyrazy potępienia dla zwykłych ludzi, których nazywa "mrówkami" lub "fabrykantami Niemcami". (To zapewne przyczynia się do tego, że Maria za wszelką cenę chce być równa mężowi, chce być poetką.) Poezja jest więc pewnego rodzaju ucieczką. Życie codzienne niespełniające oczekiwań Męża wymaga zapomnienia, odcięcia się. Dlatego Poeta wykorzystuje każdą okazję, by "wszystko ozłocić poezją". "Wszystko", czyli rodzinny dom i małżeństwo. "Ozłacanie poezją" polega zaś na bezustannej próbie uczynienia ze swej egzystencji dzieła sztuki. Oczywiste jest, że życie i każdy jego element musiał być idealny, doskonały, co więcej nadzwyczajny, nieprzeciętny. Zatem w chwili, gdy Henryk opuścił swój wyimaginowany świat bez skazy, "splamił się" codziennością, "zstąpił do ziemskich ślubów". Następnie starał się szybko znaleźć coś, co mogło zastąpić porzuconą rzeczywistość. Poszukiwał tego, co nie pozwoli mu czuć się "mrówką", co wciąż nadawałoby jego życiu wyższą wartość. Maria pełniła tę rolę tylko chwilowo. Henryk w dniu ślubu nazwał ją "wieczną pieśnią", przysięgał miłość i wierność na zawsze, jednak poczucie wyższości i pycha poety nie pozwoliły mu na szczęście w związku z "kobietą z gliny i błota".
Hrabia, uważający poezję za najważniejszą sprawę w swym życiu, mógł się spełnić tylko u boku poetki, czyli osoby równej mu, która "wszystko pojmie, zrozumie, wyda, wyśpiewa". Niestety Poeta nikogo takiego nie znalazł. Musiał zatem uciec do świata wyobraźni i złudzeń. I właśnie Dziewica została z tych marzeń utkana. Duch dawał więc Mężowi namiastkę Poezji, a zarazem namiastkę nieskończoności. W ostatecznym rozrachunku jednak kochanka doprowadziła do klęski mężczyzny, pozostawiła go samemu sobie, pozbawiła marzeń i nadziei. Wydawać by się mogło, że Hrabia po tak bolesnym doświadczeniu zrozumie swój błąd i będzie żałował popełnionego zła, nawet podejmie próbę wynagrodzenia krzywd, których stał się przyczyną. Wiązałoby się to oczywiście z porzuceniem poezji, a przede wszystkim z uświadomieniem sobie własnych słabości. Hrabia musiałby wówczas przyznać się, że wysokie mniemanie o sobie było tylko poetyckim złudzeniem i że Maria jest mu równą, Dziewica natomiast to wytwór jego wyobraźni, przyobleczony w ciało przez złe duchy. Warto w tym kontekście przywołać raz jeszcze słowa wypowiedziane przez Henryka w ogrodzie, przy pierwszym spotkaniu z kochanką: "od dnia ślubu spałem snem odrętwiałym..." oraz fragment listu Krasińskiego do przyjaciela H. Reeve'a z dnia 6 VIII 1851 r.:
(...) ukochana zatem i żona nie mogą być dla mnie jedną osobą. Pierwsza była aniołem, kimś nieporównanie wyższym od kobiety, drugiej może nigdy nie będzie, lub, jeśli będzie, będzie zwykłą śmiertelniczką, taką, co cerowałaby mi pończochy i w chorobie podawała mi ziółka.
Przywołane słowa są wyrazem poglądów na temat miłości i małżeństwa. Okazuje się więc, że każdy, kto doznaje potężnej siły poezji, ma bardzo duże oczekiwania w stosunku do osób go otaczających. Poeta uważający się za kogoś lepszego, potrafi kochać tylko to, co stworzył, czyli własne arcydzieło. W takiej sytuacji albo podejmuje próbę życia wśród istot zrodzonych w wyobraźni, albo wybiera samotność. Zarówno pierwsze, jak i drugie rozwiązanie jest krzywdzące dla najbliższych poety, co idealnie obrazuje historia Henryka. Mąż jednak nawet tak tragiczne wydarzenia przeżywa "poetycko". Właściwie całe jego życie, cechujące się otwartą postawą poznawczą i "zmysłem chaosu", jest bezustannym procesem tworzenia i "upoetycznianiem". Jest to szczególnie widoczne w chwili, gdy Henryk wraca do domu po wyprawie z kochanką i zastaje pusty dom. Hrabia wygłasza wówczas poetycki monolog, pełen patosu, fałszywego uniesienia i natchnienia, przerwany w końcu ironicznym komentarzem "głosu skądsiś": "Dramat układasz." (65) Mieczysław Inglot we wstępie do "Nie-Boskiej Komedii" tak skomentował tę cechę Henryka:
(...) każde nowe słowo, każda idea podjęta przez Męża – Poetę, okazuje się poetyckim stereotypem, słowem nieoryginalnym, martwym, niezdolnym do przerobienia zjadaczy chleba w aniołów ideologii. (15)
Temat poezji i jej wpływu na człowieka podejmuje także wstęp – porównywany przez badaczy utworu do "uwertur muzycznych" – będący zapowiedzią treści składających się część pierwszą dramatu. Zostały tu przedstawione dwie koncepcje poezji: poezja błogosławiona i poezja przeklęta, prezentowana odpowiednio przez Orcia i Henryka. Poezja błogosławiona to sztuka, w której obecny jest Bóg, miłość do bliźnich i wartości absolutne. Krasiński pokazuje, że poeta, w życiu którego nie ma Boga, chce zająć Jego miejsce, uważa, że jest Mu równy. Wiąże się to ze wspomnianym grzechem pychy i poczuciem wyższości, co z kolei wyklucza miłość i powoduje, że twórca zatraca wiele ludzkich uczuć, gardząc nimi i koncentrując się na przeżyciach "wyższych", np. na nieskończoności. Ponadto Krasiński we wstępie wskazuje na fałsz i obłudę poety:
Przez ciebie płynie strumień piękności, ale ty nie jesteś pięknością, (...) Skądżeś powstał marny cieniu, który znać o świetle dajesz, a światła nie znasz, nie widziałeś nie obaczysz? (41-42)
Autor zarzuca twórcom, że piszą o tym, czego sami nie zaznali, co jest im obce (naturalnie wynika to z pogardy dla "zwykłych uczuć": smutku, radości, miłości, żądzy). Ponadto stwierdzając, że "Tobie i niewieście jeden jest początek" – odmawia poecie nadrzędnej pozycji wobec innych ludzi, wobec "kobiety z gliny", wobec "mrówek", wobec "fabrykanta Niemca". Autor gardzi także tym, który poezji "nie dochowa, kto zdradzi za wcześnie i wyda na marną rozkosz ludzi".
Krasiński w "Nie-Boskiej komedii" w sposób symboliczny przedstawił jedno z najbardziej niezrozumiałych zjawisk epoki romantyzmu. Śledząc losy Hrabiego Henryka i jego rodziny, wskazać można nie tylko pobudki, którymi kierował się bohater w swym działaniu, ale również pewne mechanizmy rządzące nieskończonością oraz ich cechy charakterystyczne.
Wcześniej jednak należy ponownie zapytać, czym właściwie jest nieskończoność. Czy można powiedzieć o niej coś więcej niż to, że jest przymiotem zaświata? Czy jest to przeżycie, uczucie, archetyp, kategoria aprioryczna? I skąd czerpać o niej wiedzę, skoro nie możemy się doń zbliżyć i poznać zmysłowo? Na te pytania można odpowiedzieć, opierając się jedynie na przeżyciach romantycznych bohaterów. Nieskończoność bowiem to doświadczenie typowe dla romantyków. Jeszcze nikt nigdy nie przeżywał jej tak intensywnie i nie pragnął tak mocno.
Opierając się na założeniu, że świat romantyków dzielił się na dwie sfery i że nieskończoność dotyczyła tylko i wyłącznie zaświata, a mimo to była doświadczana przez istoty skończone w wymiarze doczesnym, należy określić wzajemną relację tych światów. Dzieła romantyczne pokazują, że na drodze między światem materialnym i niematerialnym ruch odbywał się tylko w jedną stronę i dotyczył wyłącznie istot pozaziemskich. Jedynie one mogły opuszczać swój świat, człowiek zaś nie miał możliwości dotarcia do zaświata. Duchy, zjawy, mary, latawice często przybywały do sfery ludzi, aby dokończyć swe ziemskie sprawy, wypełnić jakieś zadanie. Istoty ludzkie natomiast nie miały prawa wstępu do rzeczywistości niematerialnej. Było to dla nich miejsce zakazane, upragnione, ale niedostępne.
Czasem istoty pozaziemskie umożliwiały ludziom chwilowe doświadczenie nieskończoności, jednak zawsze odbywało się to na powierzchni świata ziemskiego. Zazwyczaj polegało to na doznaniu niezwykłego uczucia. Wszystko, co się z tym wiązało, dotykało warstwy metafizycznej, działo się w duszy, w sercu człowieka. Doświadczeniu temu towarzyszyło wrażenie wszechmocy, potęgi, nadludzkich zdolności i możliwości. Człowiek, któremu dane było doznać uczucia nieskończoności, czuł się jak w transie, pozbawiony zmysłów nie umiał ocenić swego położenia, podejmował nieracjonalne, niejednokrotnie zgubne dlań, decyzje. Znajdował się ponad rzeczywistością, sprawy materialne pozostawały mu obojętne. Narastało w nim pragnienie rozpłynięcia się w nieskończoności, człowiek chciał również być nieskończonym, wiecznym. Wiązało się z tym doznanie niemożności lub obcości życia w świecie ziemskim i stopniowa degradacja jednostki.
Nieskończoność jest jednak czymś więcej niż tylko uczuciem niemożliwym do osiągnięcia przez człowieka i właściwością świata dlań zamkniętego. Jest to także pewnego rodzaju całość składająca się z wielu skończoności. To niejako zwieńczenie marzeń i pragnień skończonego człowieka, obszar, w którym są one zgromadzone i tworzą inną rzeczywistość. Przy takim pojęciu nieskończoności relacje świata ludzkiego i duchowego miały nieco inny charakter. O ile we wcześniejszej epoce świat skończony nie miał żadnego wpływu na świat nieskończony, co więcej był od niego niższy, miał mniejsze znaczenie, o tyle w romantyzmie to właśnie świat pozaziemski kształtował doczesność i stanowił o jej wartości. Romantycy byli zdominowani pragnieniem osiągnięcia nieskończoności, dotknięcia absolutu. Był to cel ich życia. Można zatem sądzić, że nieskończoność była wartością samą w sobie, pewnym ideałem – mimo iż w ostatecznym rozrachunku człowiek upadał, przegrywał, wszystko dla niej poświęcał i wszystko tracił.
Dlatego też bardzo intrygujące wydają się dążenia romantyków do ogarnięcia nieskończoności. W obliczu strat, jakie ponosi człowiek w swym działaniu, korzyści zdają się być znikome, praktycznie żadne. Ostateczny bilans pokazuje, że romantycy poświęcali wszystko po to, by przez chwilę chociaż doznać nieskończoności. Dla ludzi współczesnych jest to niezrozumiałe i niewyobrażalne. Nie należy jednak zapominać, że indywiduum romantyczne za główny swój cel stawiało życie w zgodzie z samym sobą. Bycie sobą natomiast pojmowało jako wcielanie pragnień, marzeń. Romantyk pragnął urzeczywistnić model idealnego "ja" właśnie poprzez uświęcony ideał nieskończoności. Dążenie to jest zatem częściowym uzasadnieniem działań, które nam wydają się bezzasadne.
Ponadto ludzie ci obdarzeni byli niezwykłą wrażliwością, bezustannie próbowali wybić się ponad przeciętność, osiągnąć to, co dla innych pozostawało nieosiągalne. Jednak konfrontacja pragnień z rzeczywistością zwykle wiązała się z bolesnym rozczarowaniem. Okazywało się, że człowiek nie jest w stanie wcielić w życie swych ideałów, co pociągało za sobą przeżywanie wewnętrznych konfliktów oraz stałego napięcia. To z kolei powodowało, że indywiduum stawało przed tragicznym wyborem. Romantyk musiał zdecydować, czy chce żyć w świecie, w którym nie ma szans na spełnienie siebie, czy też chce uciec do własnego świata – świata marzeń i złudzeń. Zmuszony był wybierać pomiędzy rutyną codziennego bytowania, a życiem dynamicznym, pełnym poszukiwań, doznań metafizycznych; między byciem szarym, nijakim człowiekiem, a byciem "kimś", czyli takim, jakim chce się być; między życiem ograniczonym nienaturalnymi zachowaniami, grą, udawaniem, zagłuszaniem własnych pragnień, a życiem bez ograniczeń, wolnym, spontanicznym, niepozorowanym.
Konsekwencją konieczności takiego wyboru był bunt przeciw zastanej rzeczywistości, rozdarcie, "roztrzaskanie w sobie" oraz potrzeba przezwyciężenia tej dychotomii, podziału świata, istnienia sfery "tu" i sfery "tam". Nie zawsze jednak udawało się to przezwyciężyć, wówczas człowiek żył na pograniczu dwóch światów – świata realnego i świata nierealnego, co ponownie stawało się źródłem niepokojów, napięć i konfliktów (np. Gustaw w IV cz. "Dziadów"). W rezultacie człowiek miał kolejny powód do buntu. Zatem życie romantyka było niekończącą się wędrówką ku osiągnięciu ideału, którym była nieskończoność; wędrówką przynoszącą ciągły niedosyt, rozczarowanie i ból.
Twórcy romantyczni przedstawiali nieskończoność nie tylko poprzez przywołanie istot pozaziemskich i zaprezentowanie przeżyć wewnętrznych bohaterów, ale także poprzez odpowiednie ukształtowanie różnych elementów świata przedstawionego, zwłaszcza natury. Warto więc zauważyć, że romantyzm w ramach odmiennego sposobu postrzegania świata proponuje także odmienny sposób pojmowania natury. W romantyzmie nie spotkamy już ucywilizowanej, zniekształconej przez człowieka przyrody. Będzie to raczej natura groźna, nieposkromiona, tajemnicza, nigdy do końca niepoznana. Jak pisze Czesław Zgorzelski w swojej pracy "Od oświecenia ku romantyzmowi i współczesności", romantyk:
w przyrodzie widzi refleks nęcącej go nieskończoności, dostrzega odbicie własnej, wzburzonej namiętności duszy, echo wewnętrznych sprzeczności, niepokojów swego serca i świata całego. Przyroda odkrywa mu tajemnice bytu. Poprzez nią dostrzega perspektywy nieskończoności; w niej odczuwa oddech wieczności. I ceni w niej to właśnie, co wydaje się symbolem wiecznej walki i wiecznej tęsknoty.
Natura, mająca odpowiadać przeżyciom bohatera, musiała zatem być gwałtowna w chwili, gdy ten był poruszony, wzburzony lub załamany, ale też musiała być spokojna, gdy był on zamyślony lub kochał. Wiązało się to za faktem, że była z jednej strony odbiciem wnętrza bohatera, z drugiej zaś przeciwstawieniem przestrzeni zamkniętej, domowej, ograniczonej "czterema ścianami". Kiedy przyroda pełniła funkcję zwierciadła dla duszy Henryka, zmieniała się wraz ze zmianą jego nastroju.
Ilustracją powyższych stwierdzeń niech będzie krajobraz, na tle którego odbyła się podróż Poety i Dziewicy. Początkowo kochankowie wędrują wśród wzgórz i lasów, otoczenie budzi zachwyt Henryka, przyroda jest cicha i spokojna, wywołuje w Mężu poczucie wszechmocy. Czuje, że jest bliski osiągnięcia swego celu, jednocześnie narasta w nim pogarda dla "zwykłych ludzi". Tymczasem zbliżają się do gór i przepaści. Zmienia się wówczas nie tylko krajobraz, ale także sama natura: pojawiają się gęste chmury, zrywa się gwałtowny wiatr. W tej samej chwili serce Henryka napełnia się niepokojem i lękiem. Zarówno we wnętrzu Hrabiego, jak i na zewnątrz szaleje burza. Poeta znajduje się na szczycie góry, który symbolizuje upragniony cel. Cel człowieka uważającego się za koronę rodzaju ludzkiego, jego zwieńczenie. Jednak szczyt okazuje się zdradliwy, bowiem u jego podnóży rozpościera się przepaść, otchłań, czyli widmo zagłady i upadku Męża. I rzeczywiście: Dziewica okazuje się wskrzeszonym trupem, rozpacz Henryka zwiększa się z każdą chwilą, a "burza kręci się czarnymi wiry – morze dobywa się na skały". Mężczyzna w jednej chwili pozbywa się złudzeń, umierają jego pragnienia. Dopiero interwencja Anioła ucisza nawałnicę, a jego słowa symbolicznie rozgrzeszają nieszczęśliwego kochanka.
Przepaść i burza to stałe elementy w konstrukcji świata bohaterów dramatu. Pojawiają się w wielu kluczowych sytuacjach. Kiedy np. Złe Duchy "stwarzają" Dziewicę, niebo zasnute jest ciężkimi chmurami, rozpętać się ma burza. Jest to symbol nadejścia rychłej klęski Henryka za sprawą Ducha. Podczas rozmowy Henryka z Marią tuż przed przybyciem Dziewicy, mężczyzna mówi: "parno – duszno – burza się gotuje – rychłoż ozwie się piorun, a tu pęknie serce moje" (51). Podobnie jak w poprzedniej sytuacji, gęste, duszne powietrze to przysłowiowa "cisza przed burzą", czyli zapowiedź zagłady kochanka.
Należy rozważyć także symbolikę przepaści. Po pierwsze jest synonimem przeżyć bohatera, to "zwierciadło", w którym przegląda się dusza. W tym kontekście przepaść to symbol rozdarcia wewnętrznego bohatera, jego dualizmu, egzystencji na pograniczu dwóch światów. Po drugie oznacza granicę pomiędzy rzeczywistością materialną i niematerialną. Jest to jakby ściana miedzy tymi światami, bariera nie do pokonania. Po trzecie symbolizuje pewną konkretną przestrzeń, której wymiarem jest nieskończoność,. Przestrzeń ta nie jest jednak opisywanym wcześniej zaświatem, wręcz przeciwnie. Mimo, że również jest nieskończona, wieczna, bezkresna, zamieszkiwana przez istoty niematerialne, ma charakter raczej negatywny; pełni rolę chrześcijańskiego piekła.
Analizując zachowanie Henryka tuż przed pierwszym spotkaniem z Dziewicą, zauważyć można funkcjonowanie natury przeciwstawiającej się przestrzeni zamkniętej. Krasiński wykorzystuje tu zasadę kontrastu, ukazując uczucia Hrabiego w miejscu zamkniętym i jego doświadczenia na tle przyrody. Kiedy Mąż budzi się ze snu i uzmysławia sobie marność własnego życia, zrywa się nagle i mówi: "świeżego powietrza mi trzeba" (48). Słowa te wyrażają poczucie ograniczenia, Henryk wydaje się być niemalże przygnieciony ścianami domu. Czuje się mały, bezsilny, słaby, zniewolony. Kiedy znajduje się na zewnątrz, w ogrodzie, jego uczucia ulegają nagłej zmianie. Mąż ma wolę działania, jasny umysł, jest pełen entuzjazmu, czuje się silny i wszechmocny. Przywołane sceny ukazują oddziaływanie natury na świat ludzki, jej wpływ na psychikę człowieka i ich wzajemne relacje.
Pragnieniu osiągnięcia nieskończoności idealnie odpowiadała forma utworu. Pozorny brak rozwiązania scen, pewien wewnętrzny nieład, dysharmonia, chaotyczność to kolejna próba wyrażenia skomplikowanej osobowości romantycznej. Cytowany już Czesław Zgorzelski w swojej pracy tłumaczy to w następujący sposób:
(...) istoty świata, całej prawdy jego rzeczywistości nie da się ująć w pełnych, zamkniętych, precyzyjnie zarysowanych kształtach. Mnogość różnorodność jego zjawisk, odczucie nieskończoności przenikające życie człowieka – domagają się utworzenia obrazu o kształtach odmiennych od tych, które nadawała mu sztuka klasycystyczna.
Anna Kurska, która poświęciła temu zagadnieniu książkę pt. "Fragment romantyczny", stwierdza, że:
Świat kreowany w perspektywie nieskończoności niejako domaga się konstrukcji otwartych, dzieł o kompozycji fragmentarycznej, które by stwarzały możliwość odczucia, przeżycia nieskończoności.
"Nie-Boska komedia" jest właśnie takim utworem, podejmującym zagadnienie nieskończoności, pytającym o jej sens i wpływ na człowieka. Dlatego też pisarz nie może odbierać czytelnikowi poczucia nieskończoności. Twórca poprzez otwartą formę utworu wskazuje na nieograniczoną liczbę możliwości rozwiązania danych sytuacji oraz na fakt, iż sprawy nieskończone należy przedstawiać w sposób otwarty, nieograniczony, taki, który mógłby oddać charakter nieskończoności. Ponadto fragmentaryczność jest odbiciem bardzo nikłej nieraz granicy pomiędzy światem ludzkim i duchowym. Zaznacza, że granice te są ruchome, przesuwają się. W zależności od indywiduum, jego wiary i duchowych sił – znajdują się w różnych miejscach. Dzieło otwarte pozwala również lepiej wyrazić ruch i zmienność otaczającego świata oraz rozdartą psychikę romantyka.
Zjawisko nieskończoności zajmuje bardzo istotne miejsce wśród innych motywów romantycznych. Towarzyszy zarówno problematyce ontologicznej, historiozoficznej, jak i osobistej. Często jest siłą napędową dla bohaterów, ich celem, marzeniem. Dzięki pragnieniu nieskończoności romantycy nie byli bierni, działali, podejmowali wysiłki, by się doń zbliżyć. Jednocześnie była to siła destrukcyjna. "Nie-Boska komedia" prezentuje właśnie taki aspekt nieskończoności, jej negatywny wpływ na życie człowieka. Dążenia bohatera do osiągnięcia tego absolutu niejednokrotnie przyczyniały się do upadku człowieka. Sprawiały, że nie był on w stanie żyć wśród ludzi, nie potrafił przystosować się do warunków codziennej egzystencji. Jego człowieczeństwo stawało się dlań źródłem bólu, był rozdarty między swoją duchowością i cielesnością. Pragnął żyć w sferze niedostępnej dla niego, właściwie egzystował on na granicy dwóch światów. Ciało związane było ze sferą ziemską, dusza natomiast wspierana niekiedy rozumem poznawała sferę pozaziemską (podobnie jak w przypadku Konrada z III cz. "Dziadów").
Obecność w zaświatach była jednak tylko wyobrażeniem człowieka, iluzją, marą, snem lub wizją. Wynikało to przede wszystkim z ogromnej siły napięć wewnętrznych towarzyszących bohaterowi. Niemożność spełnienia marzeń, zrealizowania celów powodowała, że człowiek czuł się słaby, bezsilny wobec potęgi zaświata. Cierpiał, nie mógł się spełnić, jego myśli skupione były przede wszystkim na sposobie dotarcia do sfery niematerialnej. Sprawy życia codziennego były podrzędne w stosunku do spraw nieskończonych. Nie potrafił nawiązać kontaktu z otaczającymi go ludźmi, życie codzienne wydawało się bezwartościowe. Tak bardzo pragnął znaleźć się w sferze pozaziemskiej, że był gotowy porzucić swe dotychczasowe życie nawet za cenę śmierci cielesnej, czasem również duchowej. Wiązało się to zapewne z faktem, iż świadomość, że istnieje gdzieś miejsce idealne, nieskończone, wieczne, nieograniczone; miejsce, w którym można się zrealizować i osiągnąć pełnię swego człowieczeństwa – nie pozwalała żyć w szczęściu i spokoju.
Oczywiste jest, że człowiek dąży do tego, by być tam gdzie jest lepiej, dlatego też romantyk nie potrafił żyć w miejscu gorszym, nie potrafił i nie chciał, często z powodu własnej pychy.
Bibliografia
- Z. Krasiński, "Listy do Delfiny Potockiej", oprac. i wstęp Z. Sudolski, Warszawa 1975.
- Z. Krasiński, "Listy do ojca", oprac. i wstęp S. Pigoń, Warszawa 1963.
- Z. Krasiński, "Nie-Boska komedia", Ossolineum, Wrocław 1989.
- M. Bieńczyk, "Czarny człowiek. Krasiński wobec śmierci", red. M. Gumkowski.
- M. Janion, "Zygmunt Krasiński – debiut i dojrzałość", Warszawa 1962.
- M. Janion, "Romantyczne głębie i przestworza", [w:] tejże, "Gorączka romantyczna. Prace wybrane", Kraków 2000.
- J. Kleiner, "Zygmunt Krasiński. Dzieje myśli", Lwów 1912, tom I.
- Kł..., O idei i uczuciu nieskończoności, [w:] Idee programowe romantyków polskich. Antologia, oprac. A Kowalczykowa, Warszawa 1991.
- A. Kurska, "Fragment romantyczny" Wrocław 1989.
- M. Mochnacki, O duchu i źródłach poezji w Polszcze, [w:] Idee programowe romantyków polskich. Antologia, oprac. A. Kowalczykowa, Warszawa 1991.
- "Słownik literatury XIX wieku", red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Warszawa 1991.
- M. Straszewska, "Romantyzm", Warszawa 1977.
- A. Witkowska, "Wielcy romantycy polscy. Sylwetki", Warszawa 1980.
- A. Witkowska, R. Przybylski, "Romantyzm", Warszawa 1977.
- Cz. Zgorzelski, "Od oświecenia ku romantyzmowi i współczesności", Warszawa 1978.
- Cz. Zgorzelski, "Zarysy i szkice literackie", Warszawa 1988.