Wypracowanie – poziom rozszerzony
Temat: Różne literackie wersje mitu o Narcyzie. Owidiusz Metamorfozy (fragm. Baśń o Narcyzie), Maria Pawlikowska – Jasnorzewska Narcyz – analiza i interpretacja porównawcza.
Owidiusz Metamorfozy – fragm. Baśń o Narcyzie
Tu właśnie przyszedł ów chłopiec,
znużony łowami, znęcony urokiem tego ustronia.
A gdy uklęknął nad źródłem, aby ugasić pragnienie –
inne pragnienie nagle zbudziło się w sercu. Tak piękna
była ta postać w wodzie przejrzystej odbita! Już kocha
tę wizję bez ciała – i myśli, że ciałem jest to, co jest wodą.
Sam przypatruje się sobie, nieruchomy jak posąg marmuru.
Leżąc na ziemi, dostrzega oczy swe, gwiazdę dwoistą,
i włosy godne Bachusa, godne i Apollina,
i lica młodzieńcze, i szyję białą jak kość słoniowa,
i usta piękne, i z bielą lic pomieszany rumieniec.
Podziwia piękności, dla których sam jest godny podziwu;
siebie samego, niebaczny, pożąda tęsknie – i płonie
miłością, którą rozniecił on sam. Ach, ileż razy
do zdradzieckiego zdroju wargi żarliwe przybliżał,
ileż razy – by szyję uściskiem ogarnąć – zanurzył
ramiona w wodzie srebrzystej – tylko pustkę wydobył!
Nie wie, czym jest owa postać – lecz kocha piękność nieznaną.
Obraz łudzący oczy – urokiem oczy napełnia.[...]
O, nie! Ani troska o pokarm, ani snu miękkiego pragnienie
już nigdy nim nie zawładnie. Wciąż leży w trawie cienistej
i wzrokiem nienasyconym w kłamliwą się piękność wpatruje,
ginąc przez złudę swych oczu. Niekiedy głowę unosi,
do lasów stojących wokół wyciąga ręce – i woła:
"O lasy, czy ktoś kiedykolwiek kochał okrutniej ode mnie?
Wy już wielu kochanków osłaniałyście swym cieniem.
Tyle już wieków płynęło nad wami! Czy pamiętacie –
w swoim istnieniu odwiecznym – kogoś, co tak jak ja
kochał i cierpiał w miłości? Dostrzegam postać kochaną,
lecz jej odnaleźć nie mogę. Tak obłędne jest pożądanie.
A to z wszystkiego najgorsze: że nie dzieli nas morze ogromne
ani drogi dalekie, ni góry, ani bramy o silnych wrzeciądzach.
Tylko tafla wody przejrzysta...[...]
I znów się wpatrywał, obłędny,
i łzy, z jego oczu płynące, zmąciły wodę przejrzystą.
Gdy ujrzał, jak się rozchwiewa postać kochana: "Dokąd –
wołał – uciekasz? Pozostań tu ze mną, okrutny! Nie rzucaj
swego kochanka. Jeżeli dotknąć ciebie nie mogę,
niechże mi będzie wolno przynajmniej patrzeć – i cierpieć!"
(za: K. Mrowcewicz, Starożytność – oświecenie, przełożył Zygmunt Kubiak, Warszawa 1998)
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Narcyz
Nad sadzawką oprawną w modre rozmaryny
klęczałem, zapatrzony w moją twarz młodzieńczą,
by się w niej doszukać przyczyny,
czemu mnie nie kochają i za co mnie męczą?
(Pocałunki, 1926)
Próbna matura - maj 2002