Michał S.

Ostatni człowiek

SCENA 1:
(Pokój. Na krześle przy stoliku siedzi Model A. Na głowie ma urządzenie, zasłaniające oczy, kabel od niego prowadzi do okna pokoju, a stamtąd do ziemi. W rogu pokoju stoi telewizor, niedaleko kanapa, stolik i dwa krzesła. Przy ścianie szafa z szufladami. Model A siedzi bez ruchu przy stoliku, na krzesle. Wchodzi Model B.)

Model B:
Cześć.
(zdejmuje kurtkę, rzuca torbę, otwiera szufladę i przegląda papiery)
Cześć.

Model A:
No.

Model B:
(po chwili namysłu)
Co dziś robiłeś?
...
Co dziś robiłeś?

Model A:
Też.

Model B:
Jadłeś?

Model A:
No.

Model B:
Wyłącz to.
(Podchodzi, zdejmuje urządzenie z głowy A)
Porozmawiajmy
(A zdezorientowany, B włącza telewizor. Wbiega na scenę kilka osób, uśmiechnięci sprzedawcy, strajkujący robotnicy, kobieta z dużym worem)
O! Patrz.
(pokazuje palcem na kobietę z workiem)

Kobieta z workiem:
(klęczy, podnosi ręce do góry, szlocha)
Moje dziecko! Moje dziecko! Odesłali mi moje dziecko. Niekompletne!
(unosi ciężki worek do góry i nim potrząsa)

Model A:
Ach! Czemuż?! Czemuż?! Uciekać muszę w mych młodych latach od nie swoich problemów! Lasu mi, polan i czystych strumieni!
(zrywa się i wybiega z płaczem z pokoju)

Model B:
Co? (kręci głową, rozrzuca papiery na stoliku i je przegląda, postacie nadal chodzą po scenie)
Jesteś nie z epoki.


SCENA 2:
(B siedzi przy papierach, postacie z telewizora chodzą po pokoju, wchodzi A, wyprostowany, wyniosły, siada na krześle przy swoim stoliku i pisze coś piórem, bardzo się tym emocjonując)

Model B:
Nie powinieneś wychodzić w trakcie informacji. Nie przestrzegasz zasad oglądania telewizji. To ci zaszkodzi. Jak byłam w twoim wieku nie miałam telewizora, a to wiem. Jest czas na news i jest czas na weather forecast. Tylko całość daje spokój.

Model A:
Co mi tam te gorzkie pustoty! Przewracają się o dawno skamieniałe przenośnie i czynią z tego sztukę! (zrywa się, krąży po pokoju odpychając niecierpliwie chodzące postacie)
Wchodzą nieproszeni drzwiami i oknami, sprzedając swoje wyblakłe wartości! Słowa! Słowa psują! Jak już ubogim język!

Model B:
O! Patrz! (wskazuje palcem na mężczyznę we fraku)

Mężczyzna we fraku:
(wyniosły, gestykuluje, A obserwuje z zainteresowaniem)
Wołam do was! Zaprawdę, starożytne przenośnie na własne potrzeby zmieniajmy. Dla osłodzenia, niech punktem odniesienia będzie człowiek! Niechaj tworzy własne światy! Po cóż gnić w błocie zapomnianych na pół prawideł! Osądzacie człowieka? Osądzajcie go wy, wedle człowieczeństwa, a nie skamielin!
(zamienia się ze sklepikarką)

Sklepikarka:
Ten człowiek to potwór, to było nieludzkie, jak mogła to zrobić... zabiła, to niehumanitarne... Ona jest odczłowieczonym potworem!

Model A:
Ja oszaleję
(łapie się za głowę, krąży po pokoju, poczym zakłada kurtkę i chce wyjść, przy drzwiach prezenterka telewizyjna stoi)

Prezenterka:
Ponad 85 procent napadów w celach rabunkowych występuje po zachodzie słońca.

Model A:
Co? Ja nie z drobnomieszczaństwa!
(A chce wyjść, próbuje odepchnąć prezenterkę)

Prezenterka:
Nie można.

Model A:
Nie potrafię...
(A rzuca kurtkę, łapie się za głowę, rozgląda się w rozpaczy po postaciach z telewizji, zatrzymuje wzrok na urządzeniu, rzuca się do niego, niby uciekając, zakłada i siada bez życia)


SCENA 3:

(Pokój jak w scenie 1, wchodzi B)

Model B:
Cześć.
(siada i przegląda papiery)
Cześć.

Model A:
Też.

Model B:
Jadłeś?

Model A:
No.

Model B:
Co to?
(podchodzi do A, dotyka jego ramienia, gdzie A ma zazielenioną skórę)

Model A:
No.
(B dzwoni z komórki, siada i przegląda papiery)


SCENA 4:
(wchodzi lekarz, krótko naradza się z B, podchodzi do A i bada jego ramię)

Lekarz:
Culturus Amorficus. To jakaś epidemia. Proszę podawać książki, telewizję i starych ludzi 3 razy dziennie.


SCENA 5:
(Pokój jak w scenie 1, wchodzi B i Stary, ma ordery i stary mundur)

Model B:
Cześć.
(B wskazuje miejsce Staremu, zdejmuje urządzenie A, A zdezorientowany)
Dziadek przyszedł. Porozmawiaj.
(A spogląda na ordery, prostuje się i godnie podaje rękę Staremu, siada)

Stary:
Kiedy byłem na wojnie... Pamiętam, szliśmy szeregiem, wszyscy dumni, z piersią uniesioną, wiatr grał na włosach. W słusznej sprawie. Ach, każdego dnia człowiek mógł zejść z tego świata. Tam prawdziwych przyjaciół można szukać, każdy dzień mógł być ostatnim... Ale jakże wspaniałe były noce.
(A, wyprostowany, uśmiechnięty ze łzami słucha uważnie)
Nie masz już wojen, ale teraz wy, młodzi, macie nowe, te, no, modele łóżek. Widziałem ostatnio dobrą reklamę takiego, wypełnionego wodą... Dość niedrogo...
(A chowa twarz w dłoniach, garbi się, po chwili ciężkim krokiem wraca do urządzenia i zakłada je, pada na krzesło)


SCENA 6:
(pokój jak w scenie 1)

Model B:
Cześć.
(zdejmuje urządzenie z głowy A)
A to co, jesteś coraz bardziej zielony! Co to za łuski?
(B włącza telewizor, pojawiają się postacie, obserwuje je A z najwyższym stopniem obojętności)

Płaczący mężczyźni:
Była to nasza ostatnia nadzieja. Nasza ojczyzna...

Kobieta z workiem:
Syn! Mój syn!

Robotnik:
Tyram całe życie, zdrowie sobie zniszczyłem, a rodzina i tak umarła z głodu.

Prezenterka:
Jan. K. Po zgwałceniu swojej czteromiesięcznej córki zamarynował ją w słoikach po keczupie.

Model B:
Idę. Zjedz coś.
(wyłącza telewizor, postacie znikają, wychodzi. A spogląda to na urządzenie to na stertę książek obok, walczy ze sobą, po czym otwiera pierwszą książkę. Prostuje się, wyniosły chodzi po pokoju i czyta. Z niecierpliwością odrzuca kolejne książki)

Urządzenie:
Wszystkie są swoim zaprzeczeniem. Dodaj do jedynki minus jeden. Ja daję ci zero bez zbędnego wysiłku.
(A rzuca książki, zakłada plastykowe rękawiczki i maskę gazową, zakłada urządzenie)


SCENA 7:
(Pokój, jak w scenie 1, A w masce i rękawiczkach, na ramionach ma zielone łuski, wchodzi B)

Model B:
Cześć.

(pukanie do drzwi, wchodzi akwizytor)

Akwizytor:
Dzień dobry. Nazywam się, jak sobie życzycie. Chciałem siebie zaoferować. 2 lata za niską cenę. Mogę prezentować dowolne wartości.

Model B:
Jak to? Ja chyba oszaleję! Co to ma znaczyć?!

Model A:
Jesteś nie z epoki.

KONIEC