"Domysły na temat Barabasza" Zbigniewa Herberta – rzecz o ludzkiej odpowiedzialności i akcydentalności losu.
Pochodzący z tomu "Elegia na odejście" wiersz Z. Herberta wywodzi swą treść z Biblii, z przekazów ewangelicznych św. Marka (Mk 15, 8) i św. Łukasza (Łk 23, 18). Tam bowiem mówi się o skazaniu Jezusa i uwolnieniu Barabasza. I oni są bohaterami utworu. Tożsama jest również sytuacja; więź z "historią świętą" dodatkowo podkreśla obecny w wierszu biblijny cytat "uwolnij Barabasza". Lecz nie jest to rzecz o rzeczywistości i czasie mitologicznym. Tę interpretację generuje treść i zarysowana sytuacja. "Ja" lirycznym jest mieszkaniec Jerozolimy, który "zwabiony tłumem przed pałacem Piłata" krzyczy "uwolnij Barabasza". Świadek mimowolny uczestnik misterium Męki Pańskiej, czego świadomy nie jest, nieznany z imienia, lecz o wyraźnie zaznaczonej osobowości. Jest on niewątpliwie trzecim bohaterem utworu mającego formę monologu dramatycznego. Akcja liryczna zawęża się w przeszłości, gdy decydował się los skazanych, rzutuje jednak na stan wewnętrzny, jest źródłem niepokoju "ja" mówiącego. Treść utworu aktualizuje to, co zdarzyło się przed pałacem Piłata, podmiot rozważa nie przyczyny uwolnienia Barabasza, który, jak ten mówiący w wierszu, pojawił się (przez przypadek?) w historii chrześcijaństwa, lecz możliwości wyboru drogi życiowej przez ocalałego. Z jego sprawą kontrastuje nieodwracalny, definitywnie rozstrzygnięty los Nazareńczyka. Te dwa wątki myślowe wiersza znakomicie odzwierciedla kompozycja utworu. W jego budowie widoczna jest dysharmonia. Utwór liczy 5 cząstek o nierównej liczbie wersów, 1 – sześciowersowa i 3 – dziewięciowersowe traktują o Barabaszu, liczą od 19 do 7 zgłosek; 2 strofa ma 5 wersów od 12 do 15 zgłosek i ujawnia tego, kto mówi w wierszu. Tę część utworu zamyka dystych (13 i 15 zgł.). Utwór kończy strofa 6-wierszowa o zmniejszającej się stopniowo liczbie zgłosek: 5, 3, 6, 3, 2, 1 – jej bohaterem jest Chrystus. W incipicie jest pytanie retoryczne: "Co się stało z Barabaszem?". Otwiera ono szereg domniemań dotyczących wyboru drogi życiowej tego, któremu darowano życie. W tej sekwencji dominują zdania parataktyczne zbudowane z krótkich członów z czasownikiem osobowym lub nieosobowym, co podkreśla, jak liczne możliwości otwarły się przed Barabaszem. Podmiot mnoży domysły, łącząc wyobrażone czynności bohatera spójnikami rozłącznymi "albo", "lub", co podkreśla, że w istocie mógł wybrać drogę dobra lub zła. Wyrazy modalne użyte w tekście "może wrócił do swojej bandy", "czego nie można wykluczyć" eksponują hipotetyczny charakter tego, co mogło zdarzyć się w życiu Barabasza.
Szczególną rolę w strukturze utworu pełni dystych "Patrzcie i podziwiajcie zawrotną grę losu o możliwości potencji o uśmiechy fortuny". Tryb rozkazujący – 2 os. l.mn. sprawia, że słowa te "ja" mówiące kieruje nie tylko do siebie, ale i do wirtualnego odbiorcy. "Patrzcie i podziwiajcie" – nacechowane stylistycznie są nośnikami optymizmu, ale ukryta jest w nich również gorzka ironia, bo przecież nie wiadomo, jak podarowaną mu wolność spożytkował Barabasz.
Niezwykła jest pointa wiersza, wywołuje efekt niespodzianki stylistycznej, jest bowiem niezwykle oszczędna w słowa, wręcz ascetyczna. Połączona z poprzednimi partiami tekstu spójnikiem przeciwstawnym "a" zestawia na zasadzie antycznej los Nazareńczyka, którego udziałem stała się "stroma ścieżka krwi". Rozmieszczenie tych wyrazów – każdy w oddzielnym wersie (zgłoski: 3, 2, 1) jakby współgra z ostatnim tchnieniem konającego, podkreśla dramat Chrystusa, któremu nie ofiarowano wolności. Jego los daje się opisać jednym krótkim zdaniem. Wydaje się, iż tę kwestię można uznać za głos Z. Herberta. Jaki jest sens doboru postaci i zdarzeń w tym utworze? Złoczyńca Barabasz, postać przypadkowa jest tu z jednej strony zdeprecjonowana: "mógł... zapiać radośnie jak kogut", ale i nobilitowana jednocześnie i wywyższona wolnością, to bowiem "Imperator własnych rąk i głowy".
Nazareńczyk, wypełniający proroctwo ST, pozbawiony został atrybutów boskości, co przenosi opowiedziany wątek na płaszczyznę etyczną, zanurza w historie, eksponuje rolę przypadku w życiu człowieka. Bo przecież tym ocalonym mógł zostać On, gdyby nie "uśmiech fortuny".
Jednakże najważniejsza wydaje się tu sprawa Barabasza. Jego imię jest bowiem znaczące. G. Herling-Grudziński w tekście "Kieł Barabasza" powołując się na źródła tłumaczy je jako: Bar Abba – Syn Ojca. To każdy z nas, bo któż nie jest synem ojca? W taki oto sposób wiersz nabiera nowego wymiaru. Każdemu z nas podarowano życie obdarowano wolnością i tylko od nas samych zależy i jak te dobra spożytkujemy. Ten wątek zbiega się z myślą egzystencjalizmu, bo wg tej koncepcji jesteśmy wrzuceni w egzystencję, wolni, a przez to odpowiedzialni. Z. Herbert, sekularyzując historią ewangeliczną, podkreśla, jak wielka to rzecz wolność i wreszcie – samo życie. Przypadkiem znaleźliśmy tu na ziemi, ale wszystko, co zdarzy się później – zależy wyłącznie od nas.
I wreszcie kwestia podmiotu mówiącego, Był świadkiem i uczestnikiem zdarzeń, "bo w pewien sposób brałem udział w sprawie". Znamienne jest owo – "w pewien sposób". Widoczna jest próba uchylenia się od odpowiedzialności za to, co zdarzyło się przed pałacem Piłata. Przyszedł tu zwabiony ciekawością i krzyczał, jak inni, "uwolnij Barabasza". Z perspektywy czasu to zdarzenie jest źródłem niepokoju moralnego, a to rodzi ludzką potrzebę usprawiedliwienia się przed samym sobą: "gdybym ja jeden milczał/stałoby się dokładnie tak jak się stać miało". Wreszcie nie bez znaczenia jest argument mający uzasadnić własną postawę psychologią tłumu: "krzyczałem tak jak inni". W incipicie 2 strofy jest "Pytam". Czas teraźniejszy sygnalizuje aktualizację sytuacji "ja" mówiącego. To nie tylko tamten mieszkaniec Jerozolimy, ale i każdy współczesny człowiek, który będąc w tłumie, nie zdobywa się na samodzielną oceną sytuacji, na żaden akt buntu, lecz wybiera to, co jest łatwiejsze – konformizm, być kibicem. A później przeżywa niepokoje, bo przecież elementarną wrażliwość moralną ma każdy.
"Ja" mówiące nie jest tożsame z autorem utworu. Nie reprezentuje go pod żadnym względem – ani fizykalnym, ani mentalnym, ani tez moralnym. Na oczach odbiorcy dokonuje autokompromitacji, próbuje wytłumaczyć się z czegoś, z czego nikt wytłumaczyć się nie może – z oportunizmu, tchórzostwa, czyli z zachowań, które, wg Z. Herberta, cechują człowieka XX wieku. Widoczna jest ironia, jaka oddziela "ja wewnętrzne" – od autora tekstu.
Tak więc współczesny poeta w Ewangelii odnalazł archetypy ludzkich postaw, rozwijając zaś wątek biblijny przedłoży współczesnemu odbiorcy sprawy wielkiej wagi – są nimi i odpowiedzialność za siebie oraz innych, i imperatyw odmowy udziału w samozniewoleniu, kłamstwie i zdradzie.
Opracowanie: Danuta Paszkowska.