Czego dowiesz się sam, tego się nauczysz!
Ostatnie zmiany

Wiersze różne

Jerzy Żuławski (1874-1915), Lucyfer XIX

Po Twojej stronie niezliczone tłumy
Światów i ludzi pójdą w nieskończony
bój – i mieć będziesz posłuszne miliony;
karne ramiona i wierne rozumy;

Lecz wszystkie syny potęgi i dumy,
wszystko, co wzrośnie nad motłoch spodlony,
kto chce swobody, kto światła spragniony,
kto w głuche wieków zasłuchany szumy

Śni, kto Cię szuka, kto tęskni i tworzy,
pragnie lub gardzi: to moi rycerze!
Ja z nimi w bramy Twych niebios uderzę

I wichrzyć będę ład Twych stworzeń boży,
aż przyznasz kiedyś, że my światem społem
władamy, chociaż Ty górą, ja dołem!

Pokłosie. Poezje 1894 do 1904.

Wacław Rolicz-Lieder (1866-1912), Mgły jesienne

Na polach mojej myśli długa była susza
I dobre słońce wdzięcznie przyswiecało zbiorom;
Dziś rżyska ostre kolą, a na rżyskach głusza
Siedzi w płachcie i długi wzrok rzuca ku borom.

Chciałbym wody zaczerpać ze zmysłowej studni,
Wylegać się u źródeł na rozkoszy darni...
Za późno! nad źródłami wiatr północny dudni,
Żuraw sterczy jakoby komin po piekarni.

Więc mi straszno; lecz czasem, kiedy noc spoziera
W me oczy, sny zlatują – o, smutna ułudo! –
O biodro namiętności myśl się ma ociera,
Jak Arabka brązowa o rumackie udo.

Wiersze III, 1895

Bogusław Butrymowicz (1872-1965), Białe łabędzie

Po wodzie bladolazurowej,
Kędy się sennie nurt przetacza,
Jak wiecznie jedna myśl tułacza –
Płynęły białe łabędzie...

Lato strącało kwiat lipowy
Na biel ich skrzydeł sinośnieżną –
Ciszą... tęsknotą wód przybrzeżną
Płunęły białe łabędzie...

Wiecznie tę samą w wodzie linię
Żłobiły ciała ich łyskliwe,
Bez skrzydeł, jak nieżywe,
Płynęły białe łabędzie...

Po wodzie bladolazurowej,
Po sennej ciszy błędnych fal,
W melancholijnym, długim rzędzie,
Jak biały smutek Chrystusowy,
Niewypłakany nigdy żal –
Pływają białe łabędzie...

Słońce matowym złotem błyska;
Czasem lipowy spadnie puch,
Więznąc na fali miękkiej grzędzie,
Ciche – przez środek uroczyska,
Niby wcielenie łez i skruch
Pływają białe łabędzie...

Wysoko wznosząc szyje gięte,
Z wzrokiem utkwionym w stromy brzeg,
Wciąż jednym kręgiem jak w obłędzie:
Przez strugi nieme i zaklęte –
Ciągle te same z wieku w wiek
Pływają białe łabędzie...

...Oto znów biały zastęp płynie
Bez ruchu skrzydeł, wody bluzgu
Zda mi się – jakby po mym mózgu
Płynęły białe łabędzie...

Ciche i białe... Nieskalanie,
Zawsze tą samą wąską linią,
Zaczarowaną w sen świątynią –
Płyneły białe łabędzie...

I nie wiem: sen li to czy trwanie?
Fala przypomnień o brzeg bije,
A z nią, przepiękne wznosząc szyje,
Pływają białe łabędzie...

"Życie", 1898(47)

Opublikowano 11.06.2012 r.

SHI
Ostatnie zmiany