Anna

Nadzieja

Nadzieja – została jeszcze nadzieja...
Gdy stracisz wszystko – ona staje się najważniejsza !!!
Uczucia szybują jak ptak opętany,
To nisko – hacząc ostrymi pazurami wszystko co napotka...
To wysoko – strzepując z chmur złoty pył,
Pył, który oślepia – sprawia, iż jesteś podobny do tego drapieżcy.
Chwytasz wtedy co możesz, dławisz się przepychem,
Aż do momentu gdy stajesz się ociężały i spadasz w dół...
Zostawiając w górze to co najważniejsze...
W końcu leżysz tak : wyzuty z wszelkich sił,
Pozbawiony piór i własnego "JA"....
Po prostu jesteś sam...
Nie masz nic...
Jesteś zerem !!!
Jednak tracąc nadzieję tracisz wszystko...
Dryfując spokojnie w oceanie własnych myśli
Powoli spostrzegasz, że toniesz –
Toniesz w bezkresie swojej duszy.
Poznajesz wtedy odległe jej zakamarki,
Czarne myśli nawiedzają cię coraz częściej,
I czekasz, że to może śmierć...
Lecz nie... – to twoje "JA" woła o pomoc !!!
Ktoś nagle wymawia twoje imię,
Podaje dłoń, byś mógł wydostać się z toni przygnębienia,
Ratując tym samym od zatonięcia !!!
A ty zastanawiasz się czy jego dłoń jest czysta !?!
Bo nie chcesz po raz drugi zmywać z siebie brudu całego świata...
Czekasz więc by i on wszedł do wody,
Wraz z tobą zmył z siebie plamy przeszłości,
Wydostał cię i osuszył wodospad twoich łez !!!
Choć wiesz, że on i tak –
Rzuci ci tylko ... koło ratunkowe ...