O "Zbrodni i karze"
Stefan Żeromski
Jest to psychologia nadzmysłowa, choć wątpię, żeby Dostojewski przeżył sam kryzys tego rodzaju. Tymczasem jest tam zanotowana każda myśl z taką prawdą, że niepodobna przypuścić... tworzenia. Jest to więc genialna intuicja. Straszny artyzm odgadywania myśli. Zresztą te obrazy są wstrząsające, gniotące, niemożebne do czytania. Razumichin i Dunia, jedyne typy dodatnie, zachwycają cię, czepiasz się ich z radością, bo straszno się robi, boleśnie. To nie ludzie, ale psy sparszywiałe, wyrzucone na gnojowiska. Taka Sonia – prostytutka utrzymująca ojca pijaka. Straszne!
Dzienniki, t. 3, Warszawa 1964, s. 201.
Stanisław Przybyszewski
A nie pomnę szczytniejszego obchodu Wigilii Bożego Narodzenia nad tę wigilijną noc, w którejśmy od wieczora do rana samego pierwszego święta jednym tchem przeczytali Winę i karę Dostojewskiego. Przez cały następny dzień nie byliśmy w stanie do siebie przemówić, zdawało nam się, że byśmy sprofanowali to olbrzymie wrażenie, jakie ten utwór na nas wywarł, gdybyśmy o nim mówili.
Moi współcześni, Warszawa 1959, s. 59.
Bolesław
Uczeń Bourgeta (...) jest, zdaje się, pisany pod wpływem powieści Dostojewskiego Zbrodnia i kara, której zresztą do pięt nie dorasta. Od czasu, kiedy ludzkość jest ludzkością, nikt jeszcze w taki sposób nie zilustrował piątego przykazania: „Nie zabijaj!”, jak zrobił to Dostojewski.
Kroniki, t. 12, Warszawa 1962, s. 98.
Andrzej Strug
Jasny geniusz Francji, Balzak, nazwał swe dzieło Komedią ludzką. Świat Dostojewskiego, posępnego syna ziemi rosyjskiej, nazwać by należało – Dramatem Człowieka.
Dostojewski (1821-1881), [w:] F. Dostojewski Zbrodnia i kara, t. l, Warszawa 1928, s. XXXI.
Karol Irzykowski
Gdzie jest np. dramat, który by na mnie zrobił takie wrażenie podczas pierwszego czytania, jak Raskolnikow Dostojewskiego?
Notatki z życia, obserwacje i motywy, Warszawa 1964, s. 109.
Stanisław Baczyński
Raskolnikow konkretnie, życiowo usiłuje zrealizować przez zbrodnię swój postulat wolności i wyższości; marząc o władzy jednostki wyższej, której „wszystko wolno”, objawia równocześnie swą słabość wobec faktu dokonanej zbrodni, załamuje się w obliczu rzeczywistości, ponieważ podgryzła mu korzenie wątpliwość etyczna, sumienie. Człowiekiem silnym, przeciwstawiającym się skutecznie światu mogłaby więc być tylko jednostka bez sumienia, indywidualność aspołeczna.
Literatura w ZSRR, Kraków 1932, s. 16-17.
Stanisław Orabski
Raskolnikow z Przestępstwa i kary Dostojewskiego, mordujący staruszkę dla zdobycia pieniędzy, których pożąda nie dla własnego dostatku, lecz by zyskać podstawę pracy społecznej, mającej ludzkość uszczęśliwić – to nie jest w Rosji wyjątkowy okaz patologiczny (...). Młodzież rosyjska dziewiątego dziesięciolecia ubiegłego wieku szeroko i „gruntownie” dyskutowała, czy „przestępstwo” Raskolnikowa istotnie zasługiwało na „karę”, czy dobrowolne poddanie się przezeń „karze” nie było raczej brakiem tylko charakteru.
To łączenie nieustanne sprzeczności krańcowych, nie dających się pogodzić w umyśle normalnego Europejczyka, cechuje w równej mierze, jak Dostojewskiego, wszystkich w ogóle autorów rosyjskich końca XIX i początku XX stulecia...
Rewolucja. Studium społeczno-psychologiczne, Warszawa 1921, s. 11-12.
Kornel Makuszyński
Męka Raskolnikowa, kiedy się jak na torturach wije wobec sędziego śledczego, jest naprawdę torturą. Czuje się, bez przesady, że śmiertelna ironia tych dwóch ludzi krwią ocieka; że kara za zbrodnię jest straszną, że bankructwo idei Raskolnikowa jest czymś równym śmierci albo bardziej od śmierci bolesnym.
Dusze z papieru, t. II, Lwów 1991, s. 132.
Jan Lechoń
Myślałem dziś sobie, że jednak Dostojewski przyniósł światu coś nowego, bo inaczej tak by ludźmi nie wstrząsnął, nie zrobił takiego przewrotu w literaturze. To nowe – to była solidarność z przestępcą, to było utożsamienie się z Mitią Karamazowem i Raskolnikowem. Przedtem to byli „oni”, od Dostojewskiego – to jesteśmy „my”. Pomimo całej obcości Dostojewskiego dla mnie rozumiem, że to było odkrycie.
Dziennik, t. 2, Warszawa 1992, s. 221.
Stanisław Mackiewicz
Dostojewski zuchwale pyta się, czy zasady moralności religijnej winny naprawdę obowiązywać, i skruszony odpowiada, że tak. Jest to proces wszczęty, aby nas przekonać o prawdzie Ewangelii. Zbrodnia i kara to postawienie pytania, czy trzeba, czy nie trzeba słuchać dziesięciorga przykazań.
Dostojewski, Warszawa 1957, s. 151.
Jarosław Iwaszkiewicz
Petersburg fascynuje zawsze Dostojewskiego. Pisarz nie daje szczegółowego opisu miasta, jakby to uczynił Balzak, ale miasto to, chyba najdziwniejsze, najosobliwsze i najbardziej fascynujące miasto Europy, jest obecne w jego opowiadaniach i powieściach. Powiedziałbym, że Petersburg jest razem z Raskolnikowem bohaterem Zbrodni i kary.
Petersburg, Warszawa 1977, s. 36.
Czesław Miłosz
Raskolnikow nie uznaje za swoją winę zabójstwa lichwiarki i jej siostry, za winę uznaje swoją słabość, wskutek której został pokonany przez społeczeństwo.
Dostojewski i Sartre, b. m., 1984, s. 10.
Telesfor Poźniak
Zainteresowanie Dostojewskim w Rosji w latach dziewięćdziesiątych wzrosło znacznie dzięki powszechnemu uwielbieniu Artura Schopenhauera, a szczególnie Fryderyka Nietzschego, który jak wiadomo, nazywał autora Zbrodni i kary jedynym psychologiem, który go czegoś nauczył.
Dostojewski w kręgu symbolistów rosyjskich, Wrocław 1969, s. 14-15.
Ryszard Przybylski
Wielekroć pisano, że epilog Zbrodni i kary jest słaby, blady, nieprzekonywający. Epilog ten nie mógł być inny. Odrodzenie moralne czy triumf Jezusa nie były dla Dostojewskiego sprawą „dowodu” czy argumentów. Mogły być tylko dziełem cudu, którego dokona Łaska na przekór „rozumowej prawdzie” nowożytnego racjonalisty.
Dostojewski i „przeklęte problemy”, Warszawa 1964, s. 288.
Bohdan Urbankowski
Senna wizja Raskolnikowa jest w pewnym sensie racjonalizacją Apokalipsy: świat się kończy szaleństwem i walką, z której ocaleni będą tylko sprawiedliwi. Ale powodem szaleństwa, przyczyną ciągnącej z głębi Azji morowej zarazy są dziwne drobnoustroje, które zagnieździły się w ciałach ludzi. To brzmi jak wyjaśnienie pozytywisty.
Dostojewski – dramat humanistów, Warszawa 1978, s. 261.
Halina Brzoza
Problemy zła i tragicznych dziejów ludzkości, a także piękna, harmonii i nieziszczalnych marzeń o moralnym odrodzeniu świata – stanowiły podstawowy krąg problematyki moralno-filozoficznej i estetycznej, która zawsze inspirowała rosyjskiego pisarza do tworzenia niezapomnianych i nigdy do końca nie wyjaśnionych obrazów, mitów i symboli.
Dostojewski – myśl a forma, Łódź 1984, s. 213.
Andrzej Walicki
Klęska Raskolnikowa miała być swego rodzaju „dowodem nie wprost”: jego „eksperyment” wykazał, że człowiek nie jest Bogiem, że nie wszystko mu wolno, że normy etyczne są nieprzekraczalne.
W kręgu konserwatywnej utopii, Warszawa 1964, s. 434.