Leopold Staff (1878-1957), Wybór utworów
» Kowal (Całą bezkształtną masę kruszców drogocennych)
» Dziwaczny tum (W męczarni twórczej, w bólu natężonej mocy)
» Deszcz jesienny (O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny)
» Życie bez zdarzeń (Przyszedłem z pieśnią – pójdę bez słów)
» Sonet szalony (Włóczęga, król gościńców, pijak słońca wieczny)
» Dzieciństwo (Poezja starych studni, zepsutych zegarów)
» Pokój wsi (Pochwalona wieś dobra, wóz, konie i grabie)
» O miłości wroga (Tyś mnie spotwarzył, bracie, tyś proch mi cisnął w oczy)
» Przedśpiew (Czciciel gwiazd i mądrości, miłośnik ogrodów)
» Marek Aureliusz mówi ("Świata koronę na głowie nosząc, a w sercu tysiące...)
» Mali ludzie (Kocham was, mali ludzie, i szarzyznę smętną)
» Ars poetica (Echo z dna serca, nieuchwytne)
» Portret (Był ten sam zawsze)
Portret
Był ten sam zawsze,
Chociaż o coraz innej twarzy,
O coraz innym imieniu.
I lat jego kolejność
Sprzeczała się z czasem.
Żaden mistrz nie mógł w jednym głazie
Oddać jego podobieństwa,
Więc podawali sobie jego postać
Z ręki do ręki,
Jak lampadeforzy* pochodnię.
Przedstawił go mistrz antyczny
W silnym, nagim atlecie,
Który w nachylonej postawie
Ma cisnąć w przyszłość dyskiem;
Lecz zapatrzył się w cel taki daleki,
Że dysk od dwóch tysiącleci
Nie odrywa się od jego dłoni,
Która zastygła w jałowym,
Nie spełnionym zamiarze.
Wyrzeźbił go potem Donatello,
Rycerza z Or San Michele,
Gdzie nie nagi, lecz zbroją okryty,
Opiera się tarczy
Przekreślonej krzyżem.
Ale przyrosła mu do dłoni włócznia
Zwrócona ostrza płomieniem do góry,
Kiedy u jego stóp na ziemi
Wiło się zło o paszczy smoczej.
Aż go utrafił Michał Anioł
Młotem miażdżąc
Marmurowy ochłap trupiego ciała,
Które podtrzymuje pod ramiona
Matka Bolesna,
Gdy jej syn nie mógł udźwignąć
Własnej nieludzkiej świętości.
Wiklina, 1954