Krzysztof Kamil Baczyński (1921-1944), Wybór utworów
» Miserere (Oto stoimy nad ziemią tragiczną)
» Pokolenie (Do palców przymarzły struny)
» Biała magia (Stojąc przed lustrem ciszy)
» Erotyk (W potoku włosów twoich, w rzece ust)
» Historia (Arkebuzy dymiące jeszcze widzę)
» Modlitwa III (Jeżeli życie tak nas odstało)
» Ten czas (Miła moja, kochana. Taki to mroczny czas)
» Modlitwa II (Tak wzrastamy, idziemy przez czas i kochanie)
» *** (Niebo złote ci otworzę)
» Pokolenie (Wiatr drzewa spienia. Ziemia dojrzała)
» Mazowsze (Mazowsze. Piasek, Wisła i las)
» Rodzicom (A otóż i macie wszystko)
» Z głową na karabinie (Nocą słyszę, jak coraz bliżej)
Rodzicom
A otóż i macie wszystko.
Byłem jak lipy szelest,
na imię mi było Krzysztof,
i jeszcze ciało – to tak nie wiele.
I po kolana brodząc w blasku
ja miałem jak święty przenosić Pana
przez rzekę zwierząt, ludzi, piasku,
w ziemi brnąc po kolana.
Po co imię takie dziecinne?
Po co, matko, taki skrzydeł pokrój?
Taka walka, ojcze, po co – takiej winie?
Od łez ziemi krwawo mi, mokro.
Myślałaś, matko: "On uniesie,
on nazwie, co boli, wytłumaczy,
podźwignie, co upadło we mnie, kwiecie
- mówiłaś – rozkwitaj ogniem znaczeń."
Ojcze, na wojnie twardo.
Mówiłeś pragnąc, za ziemię cierpiąc:
"Nie poznasz człowieczej pogardy,
udźwigniesz sławę ciężką."
I po cóż dziedzictwo jak płomieni dom?
Zanim dwadzieścia lat minie,
umrze mu życie w złocieniach rąk.
A po cóż myśl taka jak sosna,
za wysoko głowica, kiedy pień tną.
A droga jakże tak prosta,
gdy serce niezdarne – proch.
Nie umiem, matko, nazwać, nazbyt boli,
nazbyt mocno śmierć uderza zewsząd.
Miłość, matko – już nie wiem, czy jest.
Nozdrza rozdęte z daleka Boga wietrzą.
Miłość – cóż zrodzi – nienawiść, struny łez.
Ojcze, broń dźwigam pod kurtką,
po nocach ciemno – walczę, wiary więdną.
Ojcze – jak tobie – prócz wolności może i dzieło,
może i wszystko jedno.
Dzień czy noc – matko, ojcze – jeszcze ustoję
w trzaskawicach palb, ja, żołnierz, poeta, czasu kurz.
Pójdę dalej – to od was mam: śmierci się nie boję,
dalej niosąc naręcza pragnień jak spalonych róż.
30 VII 43 r.